Stephane Antiga: Gra z mistrzami świata to ciągle prestiż dla rywali

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty
WP SportoweFakty
zdjęcie autora artykułu

Reprezentacja Polski siatkarzy odniosła czwarte zwycięstwo, zbliżając się znacznie do awansu na igrzyska olimpijskie. W środę Biało-Czerwoni wygrali po trudnej przeprawie z Chinami. Stephane Antiga zauważa, że każdy rywal mobilizuje się na Polskę.

WP SportoweFakty: W trzecim secie przy naszym prowadzeniu 11:7 w trakcie wymiany ucierpiał Michał Kubiak. Szybko została mu udzielona pomoc medyczna, na szczęście podniósł się i kontynuował grę. Czy kiedy zobaczył pan tę sytuację, nie zamarło panu serce? Mateusz Mika w razie czego nie mógł go zastąpić już w tym secie, bo sam został zmieniony przez Rafała Buszka. 

Stephane Antiga: Widziałem, że to nic groźnego, ale oczywiście przez chwilę się martwiłem. Mateusz Mika jest lekko kontuzjowany. Dzieje się coś dziwnego, jest cały czas ryzyko. Mam nadzieję, że do końca turnieju wszyscy będą zdrowi.

W kwadracie na tej pozycji był jeszcze Artur Szalpuk. Ponoć z jego zdrowiem też nie jest do końca w porządku. Mógł wejść w razie czego i zmienić kapitana?

- Nie, również nie mógłby grać. Też miał problemy fizyczne.

ZOBACZ WIDEO: Marcin Możdżonek: Jestem pewny, że wykorzystamy szansę na awans

Powiedział pan coś szczególnego drużynie pomiędzy drugim a trzecim setem? Po powrocie na parkiet ich gra się zmieniła.

- Gramy cały czas o Rio, wiec zawodników nie trzeba motywować. Wszyscy walczymy o nasze marzenie. Na początku prezentowaliśmy się odważnie, ale popełnialiśmy dużo błędów, brakowało komunikacji, nie ryzykowaliśmy na zagrywce. Wiedzieliśmy, że Chińczycy prezentują się dobrze. Bo z Francją byli bliscy sprawienia niespodzianki, a z Japonią wygrali bardzo łatwo. Mają dobry blok i atak, ale spodziewaliśmy się tego. W pierwszym secie mieliśmy szansę, żeby wygrać, szkoda, że jej nie wykorzystaliśmy. Przez to w drugiej partii oni nabrali pewności i zagrali naprawdę dobrze.

Pomimo porażki w dwóch pierwszych setach, oprócz Rafała Buszka na dłużej i Dawida Konarskiego na pewne fragmenty, nie dokonywał pan zmian. Ufał pan tym siatkarzom, którzy byli na boisku?

- Tak. Grzegorz Łomacz grał bardzo dobrze, chociaż źle zaczynał, popełnił dwa błędy na początku. Oczywiście mieliśmy problemy w przyjęciu, ale wszedł Buszek i w tym elemencie się nieco poprawiło. Mieliśmy kłopoty na zagrywce, ale z czasem wszyscy zaczęli ryzykować, zagrywali silniej.

Wenezuela wydaje się być łatwiejszym rywalem niż Chiny.

- Teoretycznie. Trzeba uważać, bo niektóre drużyny, kiedy grają z mistrzami świata, to nieustannie ryzykują, a na boisku panuje euforia. Graliśmy już z Wenezuelą i widzieliśmy to. Jak zagramy bardzo dobrze, to może być łatwo. Może się zrobić groźniej, jeśli zaczniemy popełniać za dużo błędów.

Może się wydawać, że rywale specjalnie mobilizują się na pojedynki z reprezentacją Polski. Z drugiej strony to pozytywne, bo mają duży respekt.

- To jest prestiż, honor dla rywali, żeby grać z mistrzem świata. To normalne, tak zdarzyło się z Australią, która przed nami mierzyła się z Francją. Dotychczas nie prezentowali się zbyt dobrze, a przeciw mistrzom Europy grali naprawdę świetnie. Niewiele brakowało, żeby doprowadzili do tie-breaka. Trzeba będzie uważać.

W Tokio rozmawiała Dominika Pawlik. 

Źródło artykułu: