Nie było zbyt wielu przesłanek, by liczyć na to, że Australijczycy pokonają faworyzowanych przeciwników, ale z pewnością ich postawa w trzeciej i czwartej odsłonie mogła się podobać.
- Był to naprawdę bardzo ważny mecz dla obu ekip. Jestem dumny z tego, jak walczyliśmy. Wygraliśmy wyraźnie trzeciego seta i zaciekle walczyliśmy w czwartym. To był mecz, który może być dobrym znakiem przed kolejnymi trzema, które nas jeszcze czekają - ocenił Thomas Edgar.
Poczucie straconej szansy miał po meczu Paul Carroll, który był absolutnym liderem Volleyroos w pojedynku z mistrzami Europy. Zdobył 34 punkty.
ZOBACZ WIDEO: Marcin Możdżonek: Jestem pewny, że wykorzystamy szansę na awans
- Czuję się rozczarowany. Nie dlatego, że przegraliśmy z Francją, bo to jedna najlepszych drużyn świata, ale dlatego, że gdybyśmy zagrali na tym poziomie w innych meczach, jak choćby z Kanadą czy Iranem, jestem przekonany, że bylibyśmy w stanie te mecze wygrać. To było ekscytujące spotkanie, czerpałem z niego dużo radości. Jestem dumny z tego, jak wypadliśmy - przyznał atakujący Berlin Recycling Volleys.
Carroll wyszedł w pierwszej szóstce właśnie w miejsce Edgara. Jednakże ta roszada zdecydowanie wyszła trenerowi Roberto Santillemu na plus.
- Chcieliśmy dać Edgarowi trochę odpoczynku, a poza tym Carroll w tym meczu miał 65 procent w ataku, więc nie było potrzeby eksploatować Edgara. Nie mamy niestety wielu zawodników na światowym poziomie. Mamy dwóch fantastycznych atakujących, ale na boisku jednocześnie możemy wystawić tylko jednego. Być może spróbujemy kiedyś opracować taki wariant, by obaj mogli grać razem - tłumaczył włoski szkoleniowiec.
Dzięki triumfowi nad Australią Francuzi wykonali znaczny krok w stronę Rio de Janeiro. W związku z tym Santilli złożył publiczne gratulacje Les Bleus na ręce ich trenera.
- Gratulacje dla mojego przyjaciela Laurenta Tillie. Francuzi są teraz bardzo blisko igrzysk. Mam nadzieję, że mecz się podobał. To pokazało, że siatkówka jest pięknym sportem, bo nigdy nie wiesz, co wydarzy się za chwilę. Przed meczem rozmawialiśmy sobie w sztabie odnośnie naszych szans z reprezentacją Francji. Powiedziałem, że będziemy je mieli, gdy Francuzi będą prowadzić 2:0, bo wtedy prawdopodobnie się trochę rozluźnią i będzie nam łatwiej. I tak właśnie było - uśmiechał się Włoch.
51-letni szkoleniowiec wypowiadał się o swoich podopiecznych w samych superlatywach. Jest ostatnią osobą, która zwątpi w szansę na awans Kangurów do Rio.
- Moi zawodnicy zostawili serce na boisku, rozegrali świetny mecz i mogę być dumny z każdego z nich. Oczywiście szkoda, że przegraliśmy taki mecz bez punktu, tym bardziej że we wtorek przegraliśmy z Kanadą, co może być bardzo ważne w kontekście awansu olimpijskiego. Ale mecz z Francją to pozytywny sygnał dla nas. Przed nami jeszcze trzy mecze. Chcemy je wszystkie wygrać - zapowiedział.
W czwartek Australijczycy zmierzą się z wspieraną przez kilkunastotysięczny tłum reprezentacją Japonii. Początek starcia o 12:10 czasu polskiego.