World Grand Prix: podrażnione Czeszki nie pozostawiły złudzeń Kanadyjkom

Siatkarki reprezentacji Czech w trzecim meczu tegorocznej edycji cyklu World Grand Prix pokonały Kanadyjki 3:1. Była to pierwsza wygrana podopiecznych Aleksandra Waibla na turnieju w Zielonej Górze.

Pierwsze stracie trzeciego dnia turnieju w Zielonej Górze można określić mianem małego finału. Zwycięzca zapewniał bowiem sobie trzecią pozycję w klasyfikacji końcowej. Dla obu ekip była to też okazja na godne pożegnanie z kibicami i odniesienie pierwszego zwycięstwa w tegorocznym cyklu.

Faworytkami starcia były Czeszki, jednak początek meczu zwiastował spore emocje. Kanadyjki, wspierane dopingiem przez polskich kibiców, dobrze radziły sobie w ataku, nie pozwalając przeciwniczkom na zbudowanie większej niż dwupunktowa przewagi (6:8). Z biegiem czasu podopieczne trenera Arnda Ludwiga zaczęły jednak popełniać błędy, co wykorzystały rywalki odskakując przed drugą przerwą techniczną na pięć oczek (16:11). Po powrocie na plac gry inicjatywa całkowicie przeniosła się na stronę ekipy z południa Europy. Na skrzydłach nie do zatrzymania była Tereza Rossi i Andrea Kossanjowa. Po przeciwnej stronie siatki, pojedynczymi udanymi akcjami próbowała odgryzać się Danielle Brisebois, jednak to było za mało na nawiązanie walki. Inauguracyjna odsłona zakończyła się pogromem zespołu spod znaku Klonowego Liścia.

Wysoka wygrana najwyraźniej uśpiła czujność Czeszek, które zaczęły popełniać błędy w ataku. Dla ambitnie walczących Kanadyjek była to woda na młyn. W ataku w dalszym ciągu dobrze radziła sobie Danielle Brisebois, natomiast na siatce przeszkodą trudną do pokonania była Daniele Smith. W efekcie rywalizacja punkt za punkt toczyła się do połowy seta. Dopiero tuż przed drugą przerwą techniczną, po ataku Michaeli Mlejnkovej, podopieczne Aleksandra Waibla zdołały odskoczyć na dwa punkty (16:14). Od tego momentu strata ekipy zza oceanu do rywalek zaczęła systematycznie wzrastać. Trener Arnd Ludwig starał się co zmienić, posyłając do boju rezerwowe, jednak bez efektu. Czeszki nie pozwoliły sobie jednak nawet na moment dekoncentracji, dowożąc bezpieczna przewagę do końca seta.

Wydawało się, że regulaminowa, dziesięciominutowa przerwa wytrąciła z rytmu Czeszki. Trzecią odsłonę od początku kontrolowały bowiem Kanadyjki, które po autowym ataku Andrei Kossanjowej prowadziły już 10:4. Wściekły trener Aleksander Waibl chwilę później poprosił o czas, aby wstrząsnąć swoim zespołem. To najwyraźniej poskutkowało, bowiem jego podopieczne od momentu powrotu na plac gry odzyskały rezon i ruszyły do odrabiania strat. Po dobrej kiwce Pavli Vincourovej różnica zmalała do dwóch punktów (12:14). Nasze południowe sąsiadki najwyraźniej jednak zbyt szybko uwierzyły w sukces, bowiem seria nieudanych ataków w ich wykonaniu kosztowała je stratę kolejnych oczek. Przy stanie 22:19 dla ekipy zza oceanu wydawało się, że czwarty set jest nieunikniony. Inne zdanie na ten temat miały jednak Czeszki, które skutecznie zakończyły trzy kolejne akcje doprowadzając do remisu 22:22. Podłamane siatkarki spod znaku Klonowego Liścia nie były w stanie odpowiedzieć po raz kolejny. Zepsuta zagrywka Michaeli Reesor i skuteczny atak Michaeli Mlejnkowej zakończyły to widowisko.

Czechy - Kanada 3:0 (25:13, 25:18, 25:23)

Czechy: Kossanjowa, Smutna, Purchartowa, Rutarowa, Mlejnkowa, Rossi, Dostalowa (libero) oraz Kojdova, Toufarowa, Hodanowa, Vincourova

Kanada: Reesor, Briesebois, Smith, Cross, Field, Wendel, Niles (libero) oraz Joseph, Cyr, Nadeau, Charuk

ZOBACZ WIDEO Dawid Konarski: Chłopcy mieli w pamięci Londyn (Źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Komentarze (0)