Prezes Lotosu Trefla Gdańsk: Zamierzamy walczyć o Ligę Mistrzów

Lotos Trefl Gdańsk w sezonie 2016/2017 będzie występował jedynie na krajowym podwórku. Dariusz Gadomski podkreśla jednak, że klub chce wrócić do gry w Lidze Mistrzów.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

WP SportoweFakty: W ostatnich tygodniach doszło do zmiany prezesa. Zastąpił pan na tym stanowisku Piotra Należytego. To spore zaskoczenie. Czy pan się tego spodziewał?[/b]

Dariusz Gadomski: Piotr przez kilka lat swojej pracy osiągał dobre wyniki, w związku z czym zmiana na pewno była dla wielu sporym zaskoczeniem. Powiem szczerze, że też się tego nie spodziewałem.

Długo się pan zastanawiał nad propozycją ze strony rady nadzorczej?

- Nie, decyzję podjąłem bardzo szybko. Zapytałem jedną z osób z rady nadzorczej, czy mi pomoże w kolejnych miesiącach. Wyraziła zgodę, więc podjąłem się tego wyzwania. Oczywiście nie jest to tak, że ta praca to dla mnie nowość, ponieważ przez wiele lat byłem członkiem zarządu i wiem, jak to wszystko wygląda. Wiele decyzji podejmowaliśmy z Piotrem razem.

Trzeba sobie powiedzieć, że doskonale zna pan położenie spółki, bo już od kilku pracuje w Lotosie Treflu Gdańsk.

- Dokładnie. Z Lotosem Treflem jestem związany już od sześciu lat. Wcześniej miałem okazję realizować różne projekty w Stowarzyszeniu Trefl Pomorze. Do tego dochodzi także koszykówka. Objąłem klub w dobrej kondycji, z zespołem na wysokim poziomie. Ludzie pokochali w Gdańsku siatkówkę, więc trzeba ten trend rozwijać i kontynuować.

ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Piękne słowa o Błaszczykowskim. "Świetny człowiek, wzór do naśladowania"

Kluczową kwestią jest chyba utrzymanie umowy sponsorskiej z Lotosem?

- Cały czas rozmawiamy z Grupą Lotos SA. Spółka jest naszym partnerem od siedmiu lat, jestem spokojny o dalszą współpracę. Nie ukrywamy też, że jest to dla nas kluczowy partner, więc w codziennej pracy robimy wszystko, by nasze współdziałanie trwało jak najdłużej.

Jakie cele zostały przed panem postawione?

- Drużyna ma być waleczna, ambitna i dążąca do kolejnych sukcesów. Naszym celem jest miejsce w pierwszej czwórce PlusLigi, jak i wysoka pozycja w Pucharze Polski. Zamierzamy walczyć też o Ligę Mistrzów. Tak wyglądają założenia sportowe. Mamy też oczywiście cele sprzedażowe i marketingowe, do których będziemy dobierać odpowiednie działania.
 
Jesteście na etapie budowy zespołu na kolejny sezon. Kilka nazwisk jeszcze brakuje. Ilu nowych graczy możemy się spodziewać?

- Brakuje nam przyjmującego i środkowego, cały czas prowadzimy w tej kwestii rozmowy. Mogę zdradzić, że jesteśmy blisko zakończenia negocjacji i mam nadzieję, że już niedługo ogłosimy nazwiska.

Jak długo kibice będą czekać na te nazwiska? 10-14 dni?

- Nie narzucamy sobie konkretnego terminu, czy to będzie za tydzień, czy za dwa. Dla nas najważniejsze jest, by wynegocjować jak najkorzystniejsze rozwiązanie, a czasami potrzeba do tego czasu. Twardo stoimy na ziemi, każdy nasz ruch musi być przemyślany, dlatego nie podejmujemy żadnych decyzji pod presją.
 
[b]

Dmytro Paszycki?[/b]

- Jest jednym z zawodników, z którymi rozmawiamy. Jest wysoko na naszej liście.

Mówi pan o zakontraktowaniu jednego przyjmującego. Czyli mamy rozumieć, że ze zdrowiem Mateusza Miki wszystko jest już w porządku?

- Mateusz Mika po turnieju kwalifikacyjnym w Tokio został poddany rehabilitacji, m.in. miał zastrzyk na kolanie. Po dwutygodniowym odpoczynku sam zawodnik podkreśla, że czuje się znacznie lepiej. Dołączył teraz do kadry i razem z reprezentacją przygotowuje się do kolejnych turniejów Ligi Światowej, choć wcale nie jest jeszcze powiedziane, że Stephane Antiga powoła go do gry. W tym sezonie reprezentacyjnym najważniejsze są igrzyska w Rio. Nie ukrywamy, że Mateusz jest kluczowy dla naszego klubu. Nie stać nas na posiadanie większej liczby zawodników podobnej klasy. Staramy się budować zespół w taki sposób, by osiągnąć odpowiednią stabilizację.

Sebastian Schwarz opuszcza drużynę?

- Cały czas jesteśmy w kontakcie. Zawodnik nie ukrywał w trakcie sezonu, że jest nieco zmęczony. Powrót z Berlina dał się we znaki. Poza tym Sebastian słabo znosi rozłąkę z rodziną. Już rok temu zastanawiał się, czy nie wrócić do Niemiec i tam nie kontynuować swojej kariery. Zobaczymy, co będzie dalej. Na pewno nie mówimy "nie" Sebastianowi.

Rozmawiał Karol Wasiek

Komentarze (1)
avatar
Riorwar
26.06.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Może lepiej niech w LM nie gra drużyna, która jak ma grać z silnym przeciwnikiem, to wystawia rezerwy. Lepiej niech grają tam poważne drużyny jak Skra, Resovia albo Zaksa, a Gdańsk niech się tr Czytaj całość