Marcin Możdżonek: Zrobimy wszystko, żeby utrzeć Rosjanom nosa

WP SportoweFakty / Olga Król
WP SportoweFakty / Olga Król

Po wymagającym starciu z Argentyną w sobotę Biało-Czerwonych czeka jeszcze większe wyzwanie. W meczu wieczoru mistrzowie świata podejmować będą w Łodzi złotych medalistów ostatnich igrzysk olimpijskich.

W tym artykule dowiesz się o:

Argentyńczycy postawili w piątek reprezentacji Polski trudne warunki i w każdym secie zmuszali Biało-Czerwonych do największego wysiłku. Ostatecznie udało im się wygrać jedną partię, a do dokonania tej sztuki potrzebowali aż 42 minut (38:36!). Na więcej małych zwycięstw tego dnia stać ich jednak nie było i to podopieczni Stephane'a Antigi zgarnęli pełną pulę, pokonując ekipę z Ameryki Południowej 3:1.

- Spodziewaliśmy się, że ten mecz może być dla nas trudny i od początku do końca wyrównany. Zespół argentyński ma małe szanse na awans do Final Six. Do Łodzi rywale przyjechali bez Facundo Conte, który jest chyba ich największym atutem i grają taką - jak my to nazywamy - wesołą siatkówkę. Chcą z tych meczów wyciągnąć dla siebie jak najwięcej i zagrać najlepiej, jak potrafią. To im się w piątek udawało, a trzeba pamiętać, że w ich zespole jest dużo młodych zawodników - podsumował postawę przeciwnika Marcin Możdżonek.

O zwycięstwo było w Atlas Arenie tym trudniej, że mający zapewniony awans do Final Six Ligi Światowej reprezentanci Polski są w trakcie wyczerpujących treningów i budują formę na igrzyska olimpijskie, czyli docelową w tym sezonie (i całym czteroleciu) imprezę. -  Trudno gra się przeciwko takim zawodnikom kiedy nie jesteśmy w formie i odczuwamy duże zmęczenie, bo ciężko trenujemy. Tym bardziej cieszy, że potrafiliśmy do końca utrzymać koncentrację i odnieśliśmy zwycięstwo - podkreślił doświadczony środkowy.

Przez pierwsze trzy sety wydało się, że nowy nabytek Asseco Resovii Rzeszów będzie tego dnia odpoczywać, zwłaszcza że znalazł się w grupie zawodników, którzy w piątek trenowali na siłowni. Sytuacja na parkiecie wymagała jednak interwencji zawodnika, który specjalizuje się w ratowaniu reprezentacji Polski z opresji. W tym roku potwierdził to już w Berlinie i Tokio, a teraz także w Łodzi, ponieważ po jego pojawieniu się na parkiecie Biało-Czerwoni zdołali wygrać czwartego seta i w konsekwencji cały mecz z Argentyną.

ZOBACZ WIDEO Polacy wspierają uczestników MŚ dzieci z domów dziecka (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

- Miło mi to słyszeć. Cieszę się, że wszedłem na boisko i mogłem po raz kolejny pomóc drużynie. Gra dla reprezentacji sprawia mi ogromną frajdę i przyjemność. Mimo że jestem jednym z najstarszych zawodników w zespole, dalej chcę i mam dużo motywacji, by być częścią drużyny narodowej - podkreślił wieloletni kapitan reprezentacji Polski, który w koszulce z orłem na piersi zadebiutował prawie dekadę temu, w 2007 roku.

W sobotę gospodarze turnieju zmierzą się z mistrzami olimpijskimi. Mecze z Rosjanami zawsze generują większe emocje. W najważniejszej potyczce ostatnich lat, właśnie w Łodzi, w 2014 roku, Polacy pokonali Sborną 3:2 i zapewnili sobie tym samym awans do najlepszej czwórki mundialu. Świeżo w pamięci mają jednak porażkę z Kaliningradu sprzed tygodnia. W tym meczu nie byli w stanie wygrać nawet seta, więc bardzo chcieliby na własnym terenie poprawić tegoroczny bilans z zespołem Władimira Alekny.

- Przed naszym meczem widzieliśmy dosłownie urywki starcia Rosjan z Francuzami. Było to słabe spotkanie w wykonaniu mistrzów olimpijskich. Z Rosją zawsze są podteksty, ale my jesteśmy teraz na kolejnym etapie przygotowań. Za nami kolejny tydzień wymagających treningów. W piątek część z nas, między innymi ja, miała rano bardzo ciężką siłownię. W sobotę będziemy mieli pewnie z półtorej godziny zajęć w hali. Wieczorem bez świeżości na pewno nie będzie więc łatwo, ale zrobimy wszystko, żeby wyjść na parkiet i utrzeć Rosjanom nosa za Kaliningrad - podkreślił Możdżonek w rozmowie z WP SportoweFakty.

Marcin Olczyk z Łodzi

Źródło artykułu: