Bartosz Bednorz: Bilety do Rio nie są jeszcze rozdane

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Bartosz Bednorz
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Bartosz Bednorz

Bartosz Bednorz walczy o miejsce w składzie drużyny narodowej na tegoroczne igrzyska olimpijskie. W Łodzi młody przyjmujący reprezentacji Polski kilka razy pokazał się z dobrej strony.

Polacy w ostatnim meczu turnieju Ligi Światowej w Łodzi przegrali 0:3 z Francją i zmagania w mieście włókniarzy zakończyli z jednym zwycięstwem na koncie (w piątek pokonali Argentynę 3:1). O awans do turnieju finałowej Biało-Czerwoni martwić się jednak nie muszą, więc do osiąganych obecnie wyników przywiązują mniejszą wagę, choć w starciu z Trójkolorowi mieli swoje szanse, których żałują.

- Bardzo niewiele zabrakło nam do przedłużenia rywalizacji. Przeciwnik był naprawdę wymagający, tym bardziej że my nie musimy teraz wygrywać. Dla nas ważniejsze jest to, aby ci podstawowi zawodnicy odpoczęli, a młodsi jak najlepiej się sprawdzili. Francja musiała to spotkanie wygrać, dlatego postawiła nam bardzo duże wymagania. Prawie im sprostaliśmy. Byliśmy bardzo blisko. Decydowały ostatnie piłki - to już jest po prostu loteria - przyznał po meczu Bartosz Bednorz.

Ciężkie treningi sprawiają, że o dobrej formie w chwili obecnej nie może być mowy. Najważniejsze jest odpowiednie przygotowanie do imprezy docelowej, czyli igrzysk olimpijskich, dlatego każda chwila wykorzystywana jest do pracy. - W niedzielę niektórzy zawodnicy, w tym ja i Rafał Buszek, mieli ciężką siłownię rano, a później dowiedzieli się, że grają mecz. W takiej sytuacji nie jest łatwo. Kibice myślą pewnie, że leżymy tylko do góry nogami i czekamy na mecze, a prawda jest zupełnie inna. Taki jest cykl treningowy i trzeba zaufać trenerowi - wyjaśnił młody przyjmujący.

Z Łodzi rywalizacja Ligi Światowej przenosi się do Nancy, gdzie rywalami Biało-Czerwonych będą: Francja, Brazylia i Belgia. - Teraz mamy dwa dni odpoczynku i w środę ruszamy do Francji. Tam też nie będzie łatwo. Musimy być przygotowani na najgorsze, ale to jeszcze nie jest ten najważniejszy turniej. Zobaczymy jak będzie wyglądał skład. Z tego, co wiem, Mateusz Mika ma już wznowić treningi. Czekamy z niecierpliwością na jego powrót do pełni zdrowia - zdradził zawodnik PGE Skry Bełchatów.

ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Jan Nowicki o Cristiano Ronaldo. "Nie cierpię Krystyny, oni są do ogrania"

Jedno zwycięstwo w trzech domowych meczach to wynik poniżej oczekiwań fanów. W związku z tym wielu kibiców jest niepocieszonych występami Biało-Czerwonych w Atlas Arenie. Zawodnicy i sztab szkoleniowy na każdym kroku podkreślają jednak, że aktualna dyspozycja drużyny wynika z planu treningowego i osiągane przez zespół rezultaty nie powinny być powodem do niepokoju.

- Na pewno kibice czują niedosyt. To zrozumiałe, że chcieliby za każdym razem oglądać zwycięstwa reprezentacji. Niestety tak nie jest. Musimy pogodzić się z tym, że Stephane rotuje składem, daje szansę pograć młodym, między innymi mi czy Arturowi. Te zwycięstwa przychodzić będą więc troszeczkę ciężej. Walczymy jednak, nie odpuszczamy, nie przegrywamy setów do 15. W meczu z Francją było tej walki dużo i sam mecz mógł się chyba podobać. Decydowały ostatnie piłki - podkreślił nasz rozmówca.

Bednorz stawia dopiero pierwsze kroki w dorosłej kadrze, ale Stephane Antiga pokazuje, że widzi w nim materiał na reprezentanta i w meczach Ligi Światowej często korzysta z jego usług. - Jestem bardzo zadowolony z okazji do gry, mimo że bardzo czuję to w nogach. Każdej nocy zasypiałem z myślami o wszystkich moich nieudanych akcjach. Cały czas myślałem, co mógłbym zrobić lepiej, także na pewno nie był to najłatwiejszy weekend, ale mogę delikatnie zaznaczyć go dla siebie na plus - powiedział zawodnik, który dwa ostatnie sezony spędził w Indykpolu AZS Olsztyn.

- Stephane jasno zaznaczył, że bilety do Rio nie są jeszcze rozdane. Wiadomo, że są wśród nas pewniacy, natomiast ja, budząc się każdego dnia, wiedziałem, że muszę dać z siebie sto procent albo nic i tak też było. Musiałem to wykorzystać, bo nie chciałem wrócić do domu i mieć sobie cokolwiek do zarzucenia. Myślę, że to mi się udało - zauważył.

W trzech rozegranych w Łodzi meczach Bednorz pojawiała się w wyjściowym składzie reprezentacji Polski. Jak sobie z tym poradził? - Generuje to nawet dodatkową, podwójną presję. Jeżeli kibice widzą, że wychodzę w pierwszej szóstce, muszę udowodnić również im, że zasłużenie się w tym składzie znalazłem. Nie patrzę na liczby, tylko staram się oceniać swoją grę przez pryzmat całego spotkania, bo kartka papieru przecież nie gra - przyznał przyjmujący, który w starciu z Francją zdobył 8 oczek i był drugim najlepiej punktującym zawodnikiem swojego zespołu (ex-aequo z Rafałem Buszkiem).

Komentarze (0)