John Speraw: Bardzo miło wspominamy Kraków i chętnie tam wrócimy

Amerykanie wygrali trzy mecze na turnieju Ligi Światowej w Rzymie i zajmują trzecie miejsce w tabeli. Mogą być już prawie pewni awansu do finału rozgrywek w Krakowie.

Ola Piskorska
Ola Piskorska

Reprezentacja USA w sześciu dotychczasowych meczach Ligi Światowej poniosła tylko jedną porażkę, z reprezentacją Brazylii w Rio de Janeiro. Zajmuje trzecie miejsce w tabeli i ma bardzo duże szanse na awans do Final Six w Krakowie.

Trener John Speraw wspomina jednak pierwszy turniej w Rio w samych superlatywach. - Byliśmy naprawdę podekscytowani wszechobecną atmosferą igrzysk. Chociaż nie graliśmy na obiekcie, który docelowo będzie przeznaczony na turniej siatkarski, czuliśmy się jakbyśmy już tam byli. Tego trzeba doświadczyć na własnej skórze, bo siatkówka w Brazylii to coś więcej niż tylko kolejna dyscyplina sportu - opisuje.

Podkreśla, że w Brazylii panuje niesamowita atmosfera oraz miłość do siatkówki. - Kiedy graliśmy spotkanie z gospodarzami, odczuliśmy nadchodzące igrzyska z podwójną siłą, ponieważ Brazylijczycy niesamowicie mocno wspierali swój zespół, tworząc piękne widowisko sportowe. To było naprawdę wspaniałe i cieszę się, że razem z drużyną przeżyjemy to jeszcze raz - stwierdza.

Amerykanie pod wodzą Sperawa osiągają sukcesy rok w rok m.in. wygrali Ligę Światową w 2014 i Puchar Świata w 2015. Nie wyszedł im natomiast zupełnie start w mistrzostwach świata w Polsce.

ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Jan Nowicki o Cristiano Ronaldo. "Nie cierpię Krystyny, oni są do ogrania"

- Faktycznie z ostatnich dwóch lat brakowało nam jedynie dobrego rezultatu w czempionacie globu - przyznaje szkoleniowiec. - Graliśmy wtedy w Krakowie w najtrudniejszej grupie turnieju i przegraliśmy ważne spotkania m.in. z Francją. Później stanęła nam na drodze Argentyna, gdzie po pięciosetowym boju straciliśmy możliwość dołączenia do najlepszej szóstki turnieju. Wtedy widać było gołym okiem, że nasza gra nie miała tak wysokiej jakości jak zazwyczaj, a w decydującym meczu Argentyńczycy zagrali naprawdę dobrze – tłumaczy Speraw.

Trener podkreśla jednak, że pomimo słabego wyniku sportowego, zespół dobrze wspomina czas spędzony wtedy w Polsce. - Turniej faktycznie nie skończył się dla nas najlepiej, ale naprawdę miło go wspominamy, szczególnie fazę grupową w Krakowie. Jestem pewien, że zakwalifikujemy się do turnieju finałowego i ponownie odwiedzimy w tym roku Kraków oraz polską publiczność - dodaje.

Celem drużyny jest powtórzenie historii z Pekinu z 2008, kiedy to amerykańska drużyna sięgnęła po olimpijskie złoto. - Nie mógłbym być trenerem, gdyby moim celem nie było wygrywanie, dlatego naszym zamiarem jest zdobycie w Rio de Janeiro złotego medalu. Oczywiście, każdy zespół jedzie na igrzyska z takim założeniem, bo jesteśmy sportowcami i walczymy wyłącznie o najwyższe cele. Wierzę jednak, że to my sięgniemy po olimpijskie złoto, bo jest to moje wielkie marzenie - kończy trener Speraw, który w Pekinie był asystentem głównego szkoleniowca Hugh McCutcheona.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×