Reprezentacja Brazylii jest gospodarzem tegorocznego turnieju olimpijskiego na igrzyskach i jednocześnie faworytem do medalu. Wszystko jest podporządkowane przede wszystkim temu celowi.
- Liga Światowa jest ważna, ale jako sprawdzian i jako element przygotowań do igrzysk. Mamy świadomość, że rywale z tych rozgrywek w większości przyjadą też do Rio, więc mecze z nimi już teraz są dla nas bardzo wartościowe. Najważniejszym celem obecnie jest zgranie drużyny przed igrzyskami. Oczywiście, chcemy wygrywać, bo my zawsze i wszystko chcemy wygrywać, ale najważniejsze wydarzy się w sierpniu - jasno zapowiedział Bruno Rezende.
Traktowanie Ligi Światowej jako tych mniej istotnych rozgrywek w tym sezonie przekłada się na podejście nie tylko zawodników, ale i sztabu. - Kiedy ktoś ma lekką kontuzję, jak Felipe Fonteles po pierwszym meczu w Belgradzie, to nikt nie wymaga, żeby grał w kolejnych spotkaniach za wszelką cenę. Zagra za niego rezerwowy, a on sobie spokojnie posiedzi na trybunach i dojdzie do pełnej formy bez presji. Nie będziemy ryzykować niczyjego zdrowia, choć oczywiście i ten zmiennik i my wszyscy nadal będziemy chcieli wygrać spotkanie - podkreślił rozgrywający.
Część uczestników 1. dywizji Ligi Światowej nie zakwalifikowała się na igrzyska, co zdaniem Rezende wpływa na ich obecny poziom. - Na pewno jest różnica między zespołami jadącymi do Rio i nie jadącymi. Ci drudzy mają tylko jedną imprezę w sezonie i z pewnością chcą w niej zajść jak najdalej. Oni grają w każdym meczu o wszystko i to jest podejście "wygrać albo umrzeć". Dla tych, co zagrają na igrzyskach, to nie jest aż takie ważne. Mimo to powinniśmy starać się im dorównać i grać siatkówkę na tym samym poziomie - powiedział.
ZOBACZ WIDEO Kamil Glik: To boli, wracamy z bagażem doświadczeń (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Z powodu roku olimpijskiego formuła Ligi Światowej jest zmieniona i zespoły nie grają dwumeczów w weekendy tylko turnieje pomiędzy czterema drużynami. - To jest na pewno znacznie cięższe niż normalnie, bo musimy co tydzień grać trzy mecze z rzędu. To bardzo wyczerpujące, ale nic się nie da na to poradzić. Na pewno w takiej temperaturze, jak panuje w hali w Belgradzie ( około pięćdziesięciu stopni z powodu braku klimatyzacji - przyp. red.) to jest jeszcze gorsze. Muszę przyznać, że z takimi warunkami nie spotkałem się nigdy dotąd w rozgrywkach międzynarodowych, może kilka razy w lidze brazylijskiej spotkało mnie coś takiego. To dokłada się do naszego zmęczenia podróżą międzykontynentalną i jetlagu - przyznał zawodnik.
Brazylia przegrała tylko jedno spotkanie z sześciu i był to mecz z Reprezentacja Serbii w którym ugrali tylko seta. - Serbowie zagrali bardzo dobrze i nie można im tego zabrać. Oczywiście, temperatura, śliskie ręce, zmęczenie podróżą i zmiana czasu nie działały na naszą korzyść, ale nie możemy tego używać jako alibi. Oni byli lepsi i zasłużyli na to zwycięstwo, a warunki był dla wszystkich takie same. Trzeba przyznać, że Serbowie grają obecnie naprawdę świetnie i w moich oczach są faworytami do wygrania Ligi Światowej - oświadczył Rezende.
Ostatni turniej Brazylijczycy rozegrają we Francji, gdzie spotkają się z Polską, Francją i Belgią. - Polacy to zawsze trudny przeciwnik, tak samo Francuzi. To dwa bardzo mocne zespoły, które grają siatkówkę na najwyższym poziomie. Obie ekipy doskonale bronią i to jest ich duży atut. Trzeba mieć ogromnie dużo cierpliwości, żeby zdobywać punkty przeciwko nim. Ale trochę bardziej obawiam się jednak Francji, bo tam gra mój kolega klubowy Earvin Ngapeth, a dobrze wiem do czego on jest zdolny - uśmiechnął się były już zawodnik włoskiej Modeny. - Earvin jest moim zdaniem obecnie najlepszym siatkarzem na świecie. A jeszcze rozgrywa tam Ben Toniutti, który ma ogromne umiejętności i jest bardzo kreatywny. Ich będzie najciężej pokonać - przyznał rozgrywający Canarinhos.