Piotr Makowski już od dłuższego czasu przymierzany był do reprezentacji Polski. Bydgoszczanin od początku swojej pracy odnosił spore sukcesy. Najpierw w kategorii juniorek zdobywając srebrne medale Mistrzostw Polski z Pałacem Bydgoszcz, a następnie w rozgrywkach seniorskich wygrywając w swoim debiutanckim sezonie w roli trenera Puchar kraju i srebrny medal w rywalizacji drużynowej. Potencjał drzemiący w młodym szkoleniowcu docenił Marco Bonitta -mistrz świata 2002 z reprezentacją Włoch, który zaprosił go do współpracy. Po dymisji opiekuna biało-czerwonych i wyborze na jego następcę Jerzego Matlaka kibice niemal jednogłośnie uznali, że Makowski będzie najlepszym kandydatem na asystenta trenera kadry. Podobnie uznał nowy selekcjoner, jednak dopiero po kilku tygodniach spekulacji zdecydował się tę informacje oficjalnie potwierdzić. - Mogę to powiedzieć już oficjalnie. Zaproponowałem Piotrowi funkcję II trenera reprezentacji Polski. Teraz decyzja należy do niego i do klubu z Bydgoszczy. Ja chcę z nim współpracować- przyznaje jeden z najbardziej utytułowanych polskich szkoleniowców.
Póki co obu trenerów czeka jeszcze kilka tygodni ligowej rywalizacji. Najbliższy mecz już w niedzielę. Będzie to okazja do porównania w jakiej formie znajdują się oba zespoły prowadzone przez przyszły duet trenerski. Z pewnością w nieco lepszej sytuacji znajduje się drużyna znad Brdy, która skazywana była na spadek, a tymczasem w niedziele stanie przed szansą zapewnienia sobie trzeciego miejsca po rundzie zasadniczej. Centrostal jest bowiem na fali co pokazał ostatni mecz z Muszynianką. - Na pewno dziewczyny grają dobrze, ale czy to niespodzianka? Niespodzianka, taka negatywna, to była w ubiegłym sezonie, gdy drużyna z kilkoma doświadczonymi zawodniczkami spadła w ekstraklasy. Przecież to, że Ewa Kowalkowska, Joanna Kuligowska czy Monika Smak potrafią nieźle grać w siatkówkę nie jest sensacją. Wiadomo było, że ta drużyna, jeśli wejdzie w swój rytm, to prezentować się będzie dobrze. I tak też się stało- ocenia niedzielne rywalki Jerzy Matlak.
Dużo gorzej sytuacja wygląda w Pile. Zespół Farmutilu jest bowiem wyraźnie zmęczony grą na dwa fronty, czego owocem są ostatnie porażki. - My swoje spotkania gramy co trzy dni. Na zmianę liga i europejskie puchary. Ciągle jesteśmy w podróżach i niektóre moje zawodniczki ze zmęczenia to już nie pamiętają, jak się nazywają. W piątek wróciliśmy z Bergamo, a już w niedzielę gramy w Bydgoszczy. W dodatku mam dość wąski skład. Nie da się ciągle być w formie- przyznaje trener Matlak. Opiekun reprezentacji nie ukrywa, że postawa jego zespołu jest obecnie daleka od tego co pilanki prezentowały na początku rozgrywek. Co prawda start nie był zbyt udany, ale od czwartej kolejki drużyna złapała właściwy rytm. Fatalny natomiast okazał się początek lutego wraz z którym przyszedł kryzys. - Wtedy prezentowaliśmy się świetnie, mogę nawet powiedzieć, że to było ponad możliwości niektórych moich siatkarek. Niestety, takiej dyspozycji nie da się utrzymać. My gramy w tym roku falowo. Zaczęliśmy słabo, potem było dobrze, a teraz znowu słabo. Ale wierzę, że ta seria zostanie przełamana- przyznaje szkoleniowiec Farmutilu.