Tegoroczna Liga Światowa to dla Stephane'a Antigi poligon doświadczalny przed igrzyskami olimpijskimi. Biało-Czerwoni jako gospodarz turnieju finałowego mają zapewniony awans do decydującej rozgrywki. Porażki ze światową czołówką nie powinny zatem martwić. Za Polakami jeden z cięższych, o ile nie najcięższy etap przygotowań. Świeżość ma przyjść dopiero na najważniejszą imprezę czterolecia.
W porównaniu do poprzednich turniejów w Nancy widać progres. Optymizmem napawa szczególnie spotkanie z Francją, kiedy to nasi reprezentanci toczyli bój jak równy z równym z kandydatami do olimpijskiego medalu. Martwić może tylko postawa w końcówce czwartej partii, kiedy to Polakom przytrafił się przestój. Drużyna klasy Trójkolorowych musiała to wykorzystać i odskoczyła na pięć punktów. Zresztą Francuzi w przeciwieństwie do naszych reprezentantów mieli o co grać - sukces gwarantował im bowiem awans do Final Six.
Na koniec rundy zasadniczej Biało-Czerwoni staną naprzeciwko Belgów. Mistrzowie świata 2014 powalczą o pierwsze zwycięstwo od czterech pojedynków.
Ostatnie spotkanie powinno być najłatwiejszym starciem na francuskich parkietach. Tylko teoretycznie. Zawodnicy z Beneluksu utarli już nosa niejednemu faworytowi, a o ich potencjale na własnej skórze w drugiej kolejce spotkań w Nancy przekonała się Brazylia. Po atakach Sama Deroo nie pozostawało nic innego jak bezradnie rozłożyć ręce. Belgijski skrzydłowy nic nie robił sobie z bloku przeciwników i zdobył 21 punktów. Jeszcze lepiej spisał się Gert van Walle, który przyćmił brazylijskich atakujących (26 oczek). Canarinhos w tie-breaku udało się przełamać ambitnych Belgów i dwa punkty powędrowały na konto wicemistrzów olimpijskich.
ZOBACZ WIDEO Tak kibicowaliśmy Biało-Czerwonym. "To był nieprawdopodobny szok, wszyscy zamarliśmy"
Biało-Czerwoni w ostatnich latach radzili sobie z Belgami, ale w głowach kibiców pozostaje z pewnością jeszcze starcie z 2007 roku. Wówczas podopieczni Raula Lozano w fatalnym stylu przegrali na Mistrzostwach Europy 2007 1:3 i skomplikowali sobie sytuację w turnieju. Strata punktów z Belgami była tylko preludium do późniejszej katastrofy. Zespół argentyńskiego szkoleniowca do końca turnieju nie mógł odnaleźć właściwego rytmu i zajął dopiero 11. miejsce w czempionacie.
Tym razem ewentualna porażka nie zachwieje wiary Biało-Czerwonych w sukces, a przynajmniej nie powinna. Zwłaszcza, że Polacy w poprzednim meczu z Francją dali wyraźny sygnał - trzymamy rękę na pulsie. Gdy podopieczni Stephane'a Antigi poprawią jeszcze grę w polu serwisowym, to już podczas turnieju Final Six mogą dać nam dużo radości. Naszych siatkarzy będzie można jednak rozliczać dopiero za wyniki w Rio de Janeiro.
Polska - Belgia, 3.07.2016, godz. 15.00
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)