Polacy uczą Anglików siatkówki. Widać pierwsze efekty

Prezes aktualnego siatkarskiego mistrza Anglii, IBB Polonii Londyn, Bartłomiej Łuszcz, wyjaśnia, jaką rolę polski klub ma w rozwoju siatkówki na Wyspach Brytyjskich. Zdradza też, że może liczyć na olbrzymią pomoc ze strony PGE Skry Bełchatów.

Marcin Olczyk
Marcin Olczyk
Materiały prasowe / Steven Smith/IBB Polonia Londyn

WP SportoweFakty: IBB Polonia Londyn ma za sobą znakomity rok, w którym zdobyła mistrzostwo i Puchar Anglii. Czy to najlepszy sezon w historii klubu?

Bartłomiej Łuszcz: To prawda. Udało nam się wygrać fazę zasadniczą ekstraklasy, notując tylko jedną porażkę. W play-off nie daliśmy się już pokonać i sięgnęliśmy po mistrzostwo, a jeszcze wcześniej zdobyliśmy krajowy puchar, dlatego ten sezon na pewno okazał się dla nas bardzo udany. Tak naprawdę, z naszego punktu widzenia, było to już jednak bardzo dawno teamu i zbyt często do tego nie wracamy. Teraz skupiamy się na przyszłości, bo czekają nas zupełnie nowe wyzwania, w tym występy w Pucharze Challenge CEV.

Czy IBB Polonia Londyn polskim klubem jest przede wszystkim z uwagi na historię i tradycję, czy o jej siatkarskiej sile świadczą właśnie Polacy?

- W minionym sezonie pół składu stanowili Polacy lub zawodnicy z polskimi korzeniami. Jesteśmy jednak otwarci na graczy innych narodowości. Staramy się za każdym razem budować jak najmocniejszy skład. W Anglii pojawiają się siatkarze z całego świata, więc szukamy również dalej. Poza tym coraz szersze kręgi wiedzą o tym, że u nas można grać w siatkówkę. Powoli rośnie świadomość tego, że w Anglii jest siatkówka i wygląda coraz lepiej. Od jakiegoś czasu stara się o to dbać również siatkarska federacja, bo przez wiele lat Anglia nie miała nawet reprezentacji, a specjalnie przed Igrzyskami Olimpijskimi w Londynie pojawił się Team Great Britain. Teraz jest już regularna drużyna narodowa Anglii, która wystartowała nawet w eliminacjach do mistrzostw Europy w 2017 roku i w swojej grupie przegrała dwa mecze: z Norwegią i Izraelem, ale pokonała Węgry, więc coś się ruszyło.

My staramy się być konkurencyjni na tyle, na ile możemy. Grali u nas na wypożyczeniu siatkarze z drużyny PGE Skry Bełchatów występującej w Młodej Lidze. Współpracujemy z londyńskimi uczelniami pomagając zawodnikom w zdobyciu stypendiów. Siatkarze rozmawiają ze sobą i jeśli mieliśmy w drużynie Australijczyka to w Australii już wiedzą, że można u nas grać. Podobnie jest z innymi krajami. Musimy przede wszystkim pokazać, że jesteśmy ambitnym klubem i warto się u nas ogrywać, na przykład młodym zawodnikom, którzy na kontynencie mieliby mniejszą szansę na grę bez odpowiedniego doświadczenia. U nas teraz będą mogli pokazać się w europejskich pucharach - to powinno pomóc.

Jak w takim razie idzie budowanie składu na ten historyczny sezon, w którym zadebiutujecie w rozgrywkach CEV?

- Staramy się zachować trzon zespołu. Celem jest, aby pięciu z sześciu siatkarzy z wyjściowego składu zostało z nami. Odchodzi emerytowany już zawodnik, Brazylijczyk Lucio Oro, który od samego przyjścia do klubu wykazywał się olbrzymim zaangażowaniem i przywiązaniem do Polonii. To bardzo doświadczony siatkarz, który wiele lat grał we Włoszech (m. in. Bre Banca Lanutti Cuneo - przyp. red.). Występował też w juniorskiej reprezentacji Canarinhos, a ostatni mecz zagrał w niej z Polską w finale mistrzostw świata juniorów w 1997 roku. Kończy już jednak z graniem i w przyszłym sezonie będzie drugim trenerem w ekipie Berlin Recycling Volleys.

ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Lawina transferowa z udziałem Biało-Czerwonych. "Już nikt nie boi się inwestować w Polaków"

W większości klubów w Europie kadry zamyka się bliżej końca poprzedniego sezonu niż początku kolejnego. U nas jest z tym trochę inaczej, choć my musimy się teraz dobrze przygotować z uwagi na nowe wyzwania. W niektórych zespołach w Anglii jest jednak tak, że drużyny spotkają się dwa tygodnie przed startem ligi i to musi im wystarczyć.

Jakie wiążecie nadzieje ze startem w Pucharze Challenge?

- Na pewno będzie to szansa do promocji i pokazania się w Europie. W 1/16 Challenge Cup zagramy z drużyną z Węgier albo Cypru. To dobrze, bo nie będzie to daleki, a w związku z tym i bardzo drogi, wyjazd. Wiadomo, fajnie byłoby wybrać się do Rosji, ale to są olbrzymie koszty logistyczne, z których pokryciem moglibyśmy mieć problem.

Cieszymy się bardzo, że jeden mecz zagramy w Bełchatowie. To będzie znakomita okazja, żeby odpowiednio wystartować i skorzystać z wiedzy i doświadczenia PGE Skry, która jest naszym klubem partnerskim od 2013 roku. U nas problemem jest już sama hala, która nie spełnia wszystkich wymogów CEV, chociażby w zakresie jasności. Ale są inne możliwości, inne obiekty, które można wynająć, dlatego dobrze, że to pierwsze spotkanie zagramy w Polsce i zobaczymy tę organizację na najwyższym poziomie, dzięki czemu później będzie nam już dużo łatwiej.

Chcemy Bełchatów i polską siatkówkę pokazać też innym, w tym potencjalnym sponsorom, żeby mieli świadomość, jakie to mogą być emocje i jakie zainteresowanie. Anglicy nie znają takiej siatkówki, a póki czegoś nie zobaczą to trudno ich do czegokolwiek przekonać. Udział w Pucharze Challenge to dla nas przede wszystkim olbrzymia szansa na rozwój, na wykonanie kolejnego kroku w drodze do budowy profesjonalnego klubu.

Kibicuj Polakom podczas Final Six LŚ w Krakowie! Bilety są jeszcze dostępne
IBB Polonia Londyn - mistrz Anglii 2016 (fot. Steven Smith) IBB Polonia Londyn - mistrz Anglii 2016 (fot. Steven Smith)
Start w europejskich pucharach to pomysł krajowej federacji czy wasz?

- Absolutnie nasz. Oczywiście mamy wsparcie siatkarskiej centrali, ale to my chcieliśmy coś zmienić i wystartować w rozgrywkach organizowanych przez CEV. To jest okazja dla nas, ale też dla całej angielskiej siatkówki.

Zdajecie sobie na pewno sprawę z tego, że rozgrywki pucharowe w siatkówce nie są dochodowe. Mimo to chcecie wystartować. Dlaczego?

- To jest przede wszystkim świetna okazja do promocji, do pokazania się Europie, ale też udowodnienia w kraju, że można wyjść poza krajową ligę i grać o coś więcej. W pierwszym roku wydamy na to kupę kasy, bo to są setki tysięcy złotych i tak naprawdę nic nie będziemy z tego mieli, bo wiadomo, że nie ma nagród finansowych. Co innego, gdyby było tak jak w piłce nożnej, gdzie sponsor wie, że inwestuje, bo może mu się to zwrócić. W siatkówce w pucharach nie ma nagród, ale w naszym wypadku to zupełnie inna inwestycja, w przyszłość i rozwój, więc chcemy ją wykorzystać na maksa. Dla wszystkich zainteresowanych, łącznie z federacją, będzie to bardzo dobra okazja do rozwoju. Skorzystają na tym zresztą pewnie również inne zespoły. Tutejsze kluby muszą bowiem coś sprzedawać potencjalnym sponsorom. Jeżeli one będą sprzedawać angielską ligę to za dużo z tego nie wezmą, albo nie sprzedadzą w ogóle. My sprzedajemy w IBB Polonii przyszłość. Mówimy: słuchajcie, to jest Polska, tak wygląda siatkówka w Polsce. W związku z tym chcę też, żeby inne kluby przyjechały, na przykład z tymi potencjalnymi sponsorami czy osobami, które chcą się w siatkówkę zaangażować, i zobaczyły jak to może wyglądać. I to ma szansę zadziałać, bo my tak robiliśmy, chociażby przy okazji Memoriału Wagnera. Dwa lata temu w Krakowie była na tej imprezie federacja angielska, w tym roku jej przedstawiciele przyjechali na finały Pucharu Polski we Wrocławiu. Przywozimy, pokazujemy, oni się uczą, inspirują - dążymy do tego, żeby to Polacy nauczyli Anglików grać w siatkówkę.

Czy Wielka Brytania może okazać się podatnym gruntem do rozwoju siatkówki?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×