LŚ 2016. Mateusz Bieniek: Szczyt naszych możliwości ma przyjść na igrzyska

WP SportoweFakty / Olga Król
WP SportoweFakty / Olga Król

Polacy wygrali pierwszy mecz turnieju finałowego Ligi Światowej. Oprócz samego wyniku, cieszy też na pewno poprawa poziomu gry przez Biało-Czerwonych.

W tym artykule dowiesz się o:

Po niezbyt udanej fazie interkontynentalnej, w której Polacy wygrali tylko trzy spotkania, a przegrali aż sześć, turniej finałowy Ligi Światowej rozpoczął się dla nich w wymarzony sposób. W pierwszym spotkaniu po ciężkim boju wygrali 3:2 z Francuzami, z którymi przegrali dwa mecze grupowe. - Wiadomo, że pewność siebie buduje się zwycięstwami, a tych nam ostatnio brakowało. Na szczęście teraz wygraliśmy - cieszył się po meczu Mateusz Bieniek.

Środkowy reprezentacji Polski przypomniał, że to spotkanie było niemalże identyczne jeżeli chodzi o przebieg, z meczem z turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich. W Tokio Polacy również rozegrali z Trójkolorowymi tie-break i również okazał się on dla naszej ekipy zwycięski. - To była powtórka z Japonii. Też przegrywaliśmy 0:2 w meczu, nagle nastąpiło przełamanie i Francuzi się znowu rozluźnili. Jak temu zespołowi gra się nie układa, to już nie jest taki groźny. Wiadomo, że jak im idzie, to grają w sposób widowiskowy. Jeżeli jednak coś im nie pójdzie i przestają zdobywać seriami punkty, to ten zespół jest do pokonania - zauważył.

Wynik środowego meczu cieszy, ale to nie jest jedyny pozytywny aspekt tego spotkania. Dało się bowiem także zauważyć, że polscy siatkarze grają lepiej niż w poprzednich spotkaniach Ligi Światowej. - Na pewno różnica jest kolosalna - przyznał Mateusz Bieniek. - Na początku, na turniejach w Kaliningradzie i Łodzi, byliśmy naprawdę bardzo ociężali. Nie mogliśmy tak lekko skakać. Widać, że schodzimy z obciążeń. To jeszcze nie jest szczyt naszych możliwości, ten szczyt ma być w Rio. Tak naprawdę da się zauważyć duży postęp - dodał zawodnik.

W turnieju w Krakowie Polacy występują w czternastoosobowym składzie, ale wiadomo już, że na igrzyska olimpijskie pojedzie tylko dwunastu zawodników. Stephane Antiga będzie musiał więc skreślić dwóch zawodników z listy i oprócz drugiego libero, będzie to także jeden z środkowych. Jednak Bieniek przyznał, że on i koledzy nie znają jeszcze decyzji trenera. - Tak naprawdę jeszcze nic nie wiadomo, czekamy na tę decyzję Stephane’a. Mamy czterech świetnych środkowych i naprawdę nie zazdroszczę trenerowi, że jednego będzie musiał skreślić - odniósł się do kwestii rywalizacji w składzie młody środkowy.

ZOBACZ WIDEO Tour de Pologne: Trudne przygotowania do wyścigu (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Komentarze (0)