Reprezentacja Włoch stanęła pod przysłowiową ścianą w swoim drugim spotkaniu fazy grupowej turnieju finałowego Ligi Światowej, bowiem w pierwszym - przeciwko Brazylii - nie ugrali nawet seta. Druga porażka oznaczałaby odpadnięcie z turnieju.
Z tego powodu Włosi na boisko przeciwko reprezentacji USA wyszli bardzo zmotywowani i zdeterminowani, w pierwszym secie wręcz roznieśli rywali, dalej gra była bardziej wyrównana, ale to goście z Półwyspu Apenińskiego wychodzili zwycięsko z zaciętych końcówek. Ostatecznie wygrali 3:1.
- W środę zagraliśmy bardzo słabo, zupełnie bez pewności siebie i bez energii, dlatego łatwo przegraliśmy. I dlatego nawet bardziej niż wynik cieszy mnie ta fantastyczna reakcja mojej drużyny na porażkę. Dzień po wyszli na boisko i zagrali znacznie lepiej. Byliśmy znacznie skuteczniejsi w polu serwisowym, a także w ataku. Zwłaszcza muszę ich pochwalić za postawę w kontrataku, gdzie zdobywaliśmy bardzo dużo punktów. Oczywiście jest nadal wiele do poprawy, ale był zupełnie inny mecz niż ten pierwszy - ocenił po spotkaniu szkoleniowiec Gianlorenzo Blengini.
Po dwóch dniach w grupie J sytuacja jest skomplikowana. W piątkowym meczu Brazylii z USA może paść wynik, który eliminuje Włochów z dalszych rozgrywek. Zwycięstwo Amerykanów za trzy punkty daje i im i Brazylijczykom awans do półfinału. Jednak Blengini nie zamierza się nad tym zastanawiać.
- Wszyscy z naszej grupy jadą na igrzyska w Rio i zależy im na tym, żeby mecze na tym turnieju rozgrywać pierwszym składem i grać jak najlepiej oraz wygrywać. Jestem pewien, że Brazylii również. Poza tym my się skupiamy na własnej grze, bo na resztę nie mamy wpływu.
ZOBACZ WIDEO: Walka Włodarczyka ze Szpilką? Promotor boksu zabrał głos