Philippe Blain: Serbowie wiedzieli, jak z nami zagrać

Francuscy szkoleniowcy reprezentacji Polski zmuszeni będą kibicować przeciwko swoim rodakom w piątkowym meczu Final Six Ligi Światowej Francji z Serbią. Tylko zwycięstwo podopiecznych Nikoli Grbicia da Polakom awans do półfinału rozgrywek.

Krzysztof Sędzicki
Krzysztof Sędzicki
Materiały prasowe / FIVB

Wicemistrzowie Ligi Światowej sprzed roku postawili reprezentacji Polski bardzo twarde warunki w czwartkowy wieczór w krakowskiej Tauron Arenie, co zaznaczył II trener Biało-Czerwonych, Philippe Blain.

- Serbia to zespół, który jest znakomicie przygotowany do tegorocznej Ligi Światowej. Kapitalnie rozegrał fazę grupową. My po dwóch pierwszych przegranych setach wróciliśmy do gry w trzecim i wydawało się, że odnaleźliśmy odpowiednią dynamikę, ale niestety nie wystarczyło jej na czwartego seta. Mieliśmy fragmenty dobrej gry, ale tym razem trwały one zbyt krótko, by zamienić je na zwycięstwo - ocenił drugi szkoleniowiec mistrzów świata.

Ekipa prowadzona przez Nikolę Grbicia znakomicie spisywała się w bloku i w zagrywce. Polacy mieli przez to spore problemy z przyjęciem, co przekładało się na ich dyspozycję w ofensywie.

ZOBACZ WIDEO Antiga: to ja robię selekcję, nie dziennikarze (źródło TVP)

- Serbowie nam sprawili bardzo dużo kłopotów zagrywką w dwóch pierwszych setach. My dość często zmuszeni byliśmy do gry na wysokiej piłce i stąd też tak znakomita statystyka Serbów w bloku. Staraliśmy się trochę opóźniać grę, by wybić ich z rytmu i ograniczyć te asy, ale to niestety jest jeden z najsilniejszych elementów tej drużyny - nadmienił Francuz.

Głównymi "katami" Polaków byli Marko Ivović na skrzydle i Marko Podrascanin, który zrobił różnicę na środku. Jednak trener Blain odnotował jeszcze jednego bohatera meczu po serbskiej stronie siatki.

- Nie możemy też zapominać o Lisinacu, on też dołożył bardzo wiele do tego zwycięstwa, zwłaszcza w drugiej partii. Wiemy, że to zespół, który gra na bardzo dobrym poziomie. W środę mieliśmy kogoś takiego, jak Mateusz Mika i to on był rozwiązaniem naszych problemów w ataku. Zdecydowaliśmy, że na mecz czwartkowy wyjdzie w szóstce, ale tym razem nie był już tak skuteczny. Serbowie wiedzieli, jak z nami zagrać - przyznał Blain.

Tak jak w środę przełomową zmianą było wprowadzenie Mateusza Miki, tak wydawało się, że wejście Fabiana Drzyzgi w czwartek pomoże odwrócić losy meczu. Tym razem jednak się nie udało.

- Liczyliśmy, że gdy Fabian Drzyzga zmienił Grzegorza Łomacza na rozegraniu w trzecim secie, wszystko ruszy. I rzeczywiście to zmieniło trochę naszą grę. Akcje zyskały na szybkości i to pomogło nam wygrać trzecią odsłonę. W czwartej jednak zanotowaliśmy bardzo kiepską serię w ataku, gdzie co akcję natrafialiśmy na blok - przypomniał II trener reprezentacji Polski.

W szeregach mistrzów świata wzięto pod uwagę fakt, że dla Serbów czwartkowy mecz był pierwszym na turnieju w Krakowie, a Polacy przystąpili do niego po tie-breaku z Francuzami, ale nie można tego traktować jako uzasadnienia dla porażki.

- Nie możemy się tym tłumaczyć. Takie są reguły i musimy się do nich dostosować. My z kolei mamy dzień przerwy przed - mamy nadzieję - półfinałem i finałem. Musimy teraz kibicować reprezentacji Serbii, by przedłużyła nasz udział w tegorocznej Lidze Światowej - powiedział Blain.

W Tauron Arenie zauważalny jest problem z frekwencją na meczach. Obiekt mogący pomieścić 15 tysięcy kibiców podczas meczów Biało-Czerwonych był wypełniony zaledwie w 1/3.

- Bardzo lubimy grać przy pełnych trybunach, bo to dodatkowe wsparcie bardzo się przydaje. Liczymy na to, że jeśli zagramy w półfinale, na ten mecz przyjdzie znacznie więcej osób - zakończył drugi szkoleniowiec reprezentacji Polski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×