Po emocjach, które zaserwowali kibicom zgromadzonym w Tauron Arenie Włosi i Serbowie, przyszedł czas na drugi półfinał. Zmierzyli się się w nim obrońcy tytułu, reprezentacja Francji oraz Brazylijczycy.
Lepiej w spotkanie weszli Canarinhos, którzy dzięki dobrej dyspozycji Wallace'a De Souzy na pierwszej przerwie technicznej prowadzili trzema punktami. Z każdą kolejną akcją przewaga siatkarzy zza oceanu powiększała się. O bezradności Francuzów w końcówce najlepiej świadczył fakt, że zagrywane przez Brazylijczyków piłki, wpadały na czysto w boisko, bo nikt nie reagował w obronie. Nie pomogły zmiany w składzie Trójkolorowych, mnożyły się błędy w ich grze. Nic więc dziwnego, że partia skończyła się dosyć szybko wysoką wygraną podopiecznych Bernardo Rezende.
Trudno było oczekiwać, że meczu dwóch tak klasowych drużyn, cały mecz będzie miał jednostronny przebieg. Od początku drugiej partii to Les Bleus przejęli inicjatywę w swoje ręce. Dużo dobrego do gry w tej części seta wniósł Trevor Clevenot, który zmienił Nicolasa Marechala. Zaserwował kilka trudnych zagrywek, zdobywając w ten sposób punkt i po tej serii jego ekipa prowadziła 6:3. Po kolejnej punktowej zagrywce, tym razem autorstwa Earvina Ngapetha, na tablicy widniał wynik 13:7.
I w tym momencie Francuzi stanęli, a do odrabiania strat wzięli się rywale. Trójkolorowi albo atakowali po autach, albo nadziewali się na brazylijski blok. To właśnie efektowna "czapa" na Nicolasie Le Goff dała remis 14:14. Od tego momentu obie drużyny grały punkt za punkt. Dopiero w samej końcówce podopieczni trenera Laurenta Tillie znów odskoczyli, a po skutecznym bloku mieli pierwszą piłkę setową. Seta zakończył Antonin Rouzier.
ZOBACZ WIDEO Antiga: to ja robię selekcję, nie dziennikarze (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Trzecią partię otworzyła seria trudnych zagrywek Kevina Le Roux, która dała prowadzenie 3:0. Kolejne punkty do dorobku Francuzów dokładał Antonin Rouzier, który w tym spotkaniu był niekwestionowanym liderem swojej ekipy. Sytuacja Les Bleus skomplikowała się w dalszej części seta. Podopiecznym trenera Rezende udało się parę razy zatrzymać atakujących drużyny przeciwnej. A oni sami nie dawali się zatrzymać. Po skutecznym zbiciu Ricardo Lucarelli był remis 15:15. O losach seta zadecydowała zacięta końcówka, w której więcej szans na wygranie miała Brazylia. Autowy serwis Rouziera, a następnie skończona przez Lucas Saatkamp kontra zakończyły tę odsłonę meczu.
Oba zespoły kontynuowały zaciętą walkę w czwartej partii. Po pierwszej przerwie technicznej zaczęła się zarysowywać przewaga Francuzów. Tutaj swój udział miał Julien Lyneel, który dwukrotnie zablokował Wallace'a, a potem skutecznie splasował piłkę. Atak z drugiej linii dołożył Ngapeth i obie drużyny dzieliło już sześć oczek. Canarinhos nie zamierzali jednak odpuszczać. Kiedy po prostym błędzie Les Bleus w polu zagrywki pojawił się Eder Carbonera przy stanie 16:11, to zszedł dopiero, kiedy jego ekipa prowadziła 20:17. Środkowy zagrywał jak maszyna, a bezradni Francuzi nie byli w stanie wyprowadzić skutecznej akcji. Tą złą passę przełamał dopiero Julien Lyneel skutecznym atakiem. Mało tego, przyjmujący popisał się podobną serią, chociaż w mniejszej skali. Jednak to podopieczni trenera Rezende mieli sześć piłek meczowych, a Francuzi tylko jedną okazję na wygranie tej partii. W końcu Brazylijczycy wykorzystali swoją szansę i po fatalnym błędzie rywali, zameldowali się w finale Ligi Światowej.
Francja - Brazylia 1:3 (16:25, 25:23, 26:28, 31:33)
Francja: Rouzier (27), Toniutti, Ngapeth (15), Le Roux (11), Le Goff (5), Marechal (3), Grebennikov (libero) oraz Clevenot (5), Pujol, Lyneel (9), Lafitte, Rossard.
Brazylia: Rezende, De Souza (29), Souza M. (9), Saatkamp (12), Lucarelli (18), Silva (10), Sergio (libero) oraz Arjona, Guerra (2), Carbonera (1), Fonteles.
Anna Bagińska z Krakowa
Szkoda...
W finale liczę, że wygraja Serbowie Czytaj całość