Polski szkoleniowiec Waldemar Kawka po raz pierwszy mocno się zdenerwował przy stanie 22:23, kiedy sędziowie, Rosjanka Nadieżna Kozłowa i Belg Frank Evers, odgwizdali naszej reprezentacji błąd ustawienia. Usilne próby sugerowania, że jedna z polskich zawodniczek nie wykonała ruchu zbyt szybko spełzły na niczym.
Biało-Czerwone obroniły jednak dwie piłki setowe, wyrównując na 24:24. Następnie Martyna Grajber zakończyła również atak przy stanie 24:25. Arbitrzy najpierw wskazali punkt dla Polek, by po kilku sekundach zmienić swoją decyzję. Według ich drugiego werdyktu, jedna z naszych siatkarek przekroczyła linię środkową.
Drużyna wpadła w szał. Najbardziej ekspresyjnie zachowywał się Kawka. Najpierw podnosił głos na sędziów, a następnie wbiegł na boisko i rzucał tablicą do rozrysowywania taktyki. Żywiołowo reakcje zdały się jednak na nic. Pozostał jedynie duży niesmak.
ZOBACZ WIDEO Karol Kłos: Nie może być tak, że jedna reprezentacja się wspomaga niedozwolonymi środkami