Prezes Lotosu Trefla Gdańsk: Szukamy przyjmującego, ale liczymy się z każdą złotówką

Materiały prasowe
Materiały prasowe

Dariusz Gadomski, prezes Lotosu Trefla Gdańsk, w rozmowie z WP SportoweFakty mówi o ewentualnym zakontraktowaniu nowego przyjmującego, rozmowach z firmą Lotos, transferze Dmytro Paszyckiego i celach na najbliższy sezon.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

WP SportoweFakty: W składzie Lotosu Trefla Gdańsk jest obecnie trzech przyjmujących. Czy możemy spodziewać się czwartego zawodnika na tej pozycji?[/b]

Dariusz Gadomski: Warto pamiętać, że w naszych strukturach posiadamy wielu utalentowanych młodych graczy. Jeden z nich - Szymon Jakubiszak - po powrocie ze zgrupowania reprezentacji Polski dołączy do treningów z pierwszym zespołem i może zostanie z nim na dłużej - to oceni sztab szkoleniowy. Cały czas jednak szukamy zagranicznego zawodnika na tę pozycję. Penetrujemy rynek. Mogę powiedzieć, że warunki na rynku robią się bardzo ciekawe.

Co ma pan na myśli?

- Zawodnicy nie chcą bowiem grać w Turcji, a rynek rosyjski jest coraz bardziej zamknięty. Czekamy na strzał w dziesiątkę za fajne, rozsądne pieniądze. Jeśli nie znajdziemy nikogo, to na boisku będzie walczyć taki zestaw graczy, jakim dysponujemy. Uważam, że to całkiem ciekawy skład przyjmujących. Gwarantuje odpowiedni poziom.

To bardzo młody zestaw przyjmujących, a do tego trzeba mieć na myśli problemy zdrowotne Mateusza Miki, który w niedzielę zaczyna grę na igrzyskach olimpijskich.

- Choć nie zakładamy negatywnego scenariusza, na takie zagrożenie też jesteśmy przygotowani. Kontrakt zawodnika jest ubezpieczony i mamy wówczas możliwość pokrycia innej umowy. Na tę chwilę jest to jednak gdybanie, ponieważ Mateusz wraca do gry. Sam mówi, że czuje się świetnie. Jestem w kontakcie z jego managerem i on jasno podkreśla, że forma Mateusza jest taka, jak na mistrzostwach świata. Wierzymy, że będzie dobrze.

Wracając do ewentualnego wzmocnienia pozycji przyjmującego, kiedy można spodziewać się nowego zawodnika?

- Na pewno nie będziemy się spieszyć. Okienko transferowe jest otwarte do końca roku, więc mamy sporo czasu na decyzję. Nie chcemy przepłacać, bo liczymy się z każdą złotówką. Mieliśmy różne propozycje zawodników, ale na ten moment finansowo nie były dla nas atrakcyjne.

Maksymalnie jeden nowy siatkarz wzmocni drużynę?

- Tak. Inne pozycje są obsadzone. Sądzę, że ten skład gwarantuje odpowiedni poziom.

Często nowi zawodnicy podkreślają, że magnesem przyciągając do Lotosu Trefla Gdańsk jest Andrea Anastasi. Czy włoski szkoleniowiec teraz również bierze udział w poszukiwaniach nowego zawodnika?

- Oczywiście. Mogę nawet powiedzieć, że wielu zawodników przysłało swoje oferty, ponieważ chciało współpracować z trenerem Anastasim. To były uznane nazwiska na rynku, ale warunki finansowe były rozbieżne od tych, które akceptujemy. Kontrolujemy budżet, by drużynę na wysokim poziomie budować jak najbardziej optymalnie. Uważam, że to nam się udało.

Jak wyglądają rozmowy z Lotosem, sponsorem strategicznym? Czy dobiegają już końca?

- Jesteśmy już blisko finalizacji nowej umowy z Grupą LOTOS. To dla nas strategiczny partner, więc cieszę się, że już z niemal całkowitą pewnością mogę powiedzieć, że nie grozi nam utrata tak ważnego sponsora. Gdy złożone zostaną podpisy, to na pewno o tym fakcie poinformujemy.

Budżet klubu będzie taki sam?

- Nie mogę zdradzić takich informacji.

Dlaczego Dmytro Paszycki trafił do Lotosu Trefla na zasadzie wypożyczenia, a nie transferu definitywnego?

- Asseco Resovia od samego początku mówiła o wypożyczeniu. Poza tym, by zbudować ciekawy zespół, nie mogliśmy sobie pozwolić na przejęcie kontraktu Paszyckiego. W tym momencie częściowo jego kontrakt pokrywamy my, a częściowo klub z Rzeszowa.

Można powiedzieć, że wszystkie strony są zadowolone z tego transferu.

- Tak, to prawda. Poza tym mogę zdradzić, że coraz bliżej finalizacji jest sprawa polskiego obywatelstwa dla Dimy. Na wrześniowym kongresie FIVB być może zapadną już decyzje i zawodnik będzie mógł grać z polskim certyfikatem. Może to przyszły kadrowicz?

To będzie bardzo "polska" wersja Lotosu Trefla Gdańsk.

- To prawda, ale to świadomy ruch z naszej strony. Polska siatkówką stoi, nasza liga należy do najsilniejszych na świecie, a zawodnicy muszą mieć możliwość gry i rozwoju w tak dogodnych ku temu warunkach. Michala Masnego też traktujemy prawie jak Polaka. Ma żonę Polkę i świetnie mówi po polsku.

O co w przyszłym sezonie powalczy Lotos Trefl Gdańsk?

- Walczymy o miejsce w pierwszej czwórce PlusLigi. W porównaniu do poprzedniego sezonu na pewno ułatwieniem będzie fakt, że nie gramy w europejskich pucharach i drużyna w pełni może przygotować się do rozgrywek ligowych. Poczyniliśmy też ciekawe ruchy na rynku transferowym, które umożliwiają nam walkę o czołowe lokaty w lidze.

Rozmawiał i notował Karol Wasiek

[color=black] ZOBACZ WIDEO Wojciech Janas: Szczyt formy ma przyjść przed ćwierćfinałem igrzysk

[/color]

Komentarze (0)