Choć Amerykanie i Francuzi mają wiele wspólnego podczas igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro, bowiem zarówno jedni jak i drudzy zaliczyli spektakularny falstart w zawodach, w bezpośredniej rywalizacji lepsi okazali się ci pierwsi. W sobotni wieczór w Maracanazinho USA pokonało mistrzów Europy 3:1.
- To był świetny mecz, kolejny z cyklu "musisz to wygrać" dla nas. Ze statystycznego punktu widzenia uważam, że znajdujemy się tam gdzie powinniśmy obecnie być. Znów mieliśmy fragment gorszej gry w trzecim secie, który postawił nas na drodze do wypadnięcia z gry. W czwartym secie wyszliśmy z pomysłem aby wyłożyć wszystko co mamy, nie było od tego odwrotu i zagraliśmy bardzo dobrze - komentował wymianę lider amerykańskiej drużyny, Matthew Anderson.
Mecz sprostał wymaganiom i zgodnie z przypuszczeniami był siatkarskim widowiskiem. Najbardziej efektowny w wykonaniu Amerykanów był pierwszy set rywalizacji. Zawodnicy USA tracili do Les Bleus już 10:17, po czym niesamowicie wrócili do gry. Dzięki kapitalnym seriom punktowym przy zagrywkach najpierw Taylora Sandera, a później Maxwella Holta i wspomnianego Andersona, zdołali nie tyle wyrównać stan partii, co wygrać do 22.
ZOBACZ WIDEO USA - Francja: akcja niczym w finale! Genialna obrona Rouziera
{"id":"","title":""}
- Jestem bardzo dumny z walki jaką pokazaliśmy. Byliśmy już pod ścianą i chcieliśmy wygrać aby pozostać w ogóle w turnieju. Czułem się jakbyśmy walczyli cały czas, o każdy punkt tak jak to było z Brazylią. Jeżeli tylko utrzymamy taką grę, mamy spore szanse na awans w turnieju - mówił chwilę po ostatnim gwizdku sędziego doświadczony kapitan Amerykanów - David Lee.
- Nie ma tu za wiele czasu aby poczuć się komfortowo, ale teraz jesteśmy już w o wiele lepszej sytuacji niż jeszcze parę dni temu. Musimy na nowo złapać koncentrację i zdobyć trzy kolejne punkty przeciwko Meksykowi aby zapewnić sobie ćwierćfinał. Kluczem do zwycięstwa z Francją była nasza zimna krew. Potrafiliśmy wrócić w pierwszym secie, a w czwartym po przegranej trzeciej partii, również graliśmy dobrą siatkówkę - dodał do wypowiedzi swoich zawodników John Speraw, trener amerykańskiego kolektywu.
Kolejnym i zarazem ostatnim przeciwnikiem USA w grupowej rywalizacji będzie najsłabsza z ekip - reprezentacja Meksyku. Podopieczni Sperawa są zdecydowanym faworytem tego pojedynku.
- Meksyk gra bardzo dobrze, prowadzą świetne zawody. To nie jest zespół, który możemy ograć na spokojnie. Mimo tego, że w historii naszej rywalizacji pokonywaliśmy ich wiele razy, nadal jest to dobry zespół. To są igrzyska, tu wszystko może się wydarzyć! - analizował grę następnego rywala atakujący USA, Matt Anderson.
Starcie USA - Meksyk odbędzie się w poniedziałek 15 sierpnia o godzinie 16:35 czasu polskiego.
ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": jak zmieniły się brazylijskie fawele? (źródło TVP)
{"id":"","title":""}