Rio 2016. Kiler Kurek i reszta grupowych wspaniałych. Kto jeszcze znalazł się w drużynie marzeń?

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / FIVB /
Materiały prasowe / FIVB /
zdjęcie autora artykułu

Zakończyła się grupowa rywalizacja w Maracarazinho. Którzy zawodnicy stanęli na wysokości zadania i poprowadzili swoje reprezentacje do awansu? W zestawieniu najlepszych po pięciu kolejkach nie zabrakło polskich akcentów.

Rozgrywający: Simone Giannelli (Włochy)

Nie zmarnuję swojej szansy - mówił chwilę po przylocie do Rio de Janeiro Simone Giannelli, rozgrywający reprezentacji Włoch. Po pięciu kolejkach grupowej rywalizacji, zdaje się, że nie rzucał słów na wiatr bowiem jest liderem swojego zespołu. Zawodnik klubowego wicemistrza Europy - Trentino Volley, przed tygodniem skończył zaledwie 20 lat, a mimo młodego wieku zachwyca swoją pewnością gry i to na najważniejszej imprezie czterolecia.

W fazie grupowej, w której Azzurri zajęli pierwszą lokatę, przy rozegraniu szukał różnych opcji w ataku, względnie rozrzucając ofensywę na wszystkich kolegów, co stanowiło przewagę podopiecznych Gianlorenzo Blenginiego.

Jednak w pochwałach musi się znaleźć również gorzkie słowo o najmłodszym z Włochów. Warto zwrócić uwagę, że jego gra nie była bezbłędna co dosadnie pokazał mecz z Brazylią. Siatkarz potocznie mówiąc "zagotował się" w rywalizacji z Canarinhos i znacznie przyczynił się do słabej skuteczności swoich ofensywnych kolegów. Mimo to zdołał poprowadzić zespół do ważnego zwycięstwa 3:1 i to właśnie to zadecydowało o wyróżnieniu go w zestawieniu.

Atakujący: Bartosz Kurek (Polska)

O tym jak dużą wartość stanowi dla reprezentacji Polski Bartosz Kurek wie każdy obserwator siatkarskich zmagań, nie tylko z kraju nad Wisłą. Jedyny polski przedstawiciel w "szóstce marzeń" fazy grupowej w pełni zasłuż na wyróżnienie, bowiem wraz z Michałem Kubiakiem stanowił o sile kolektywu Stephane'a Antigi.

Będący liderem wśród najlepszych punktujących, po pięciu meczach grupowych ma na swoim koncie już 89 oczek, z czego 78 zdobył atakiem, 7 blokiem oraz 4 serwisem. Co prawda w ofensywie kończył co drugą piłkę (50,39 proc. skuteczności ataku), lecz nie zawsze tak było. W najtrudniejszym dla Polaków meczu, przeciwko Rosji dał prawdziwy popis swoich umiejętności.

ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": fawele - ciemna karta Brazylii (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Wówczas przyszły gwiazdor JT Thunders zdobył aż 36 oczek i niemal pobił rekord olimpijski. Do zapisania się w historii turnieju złotymi literami zabrakło mu zaledwie trzech oczek. Ostatecznie walcząc w pojedynkę ze Sborną nie zdołał wygrać meczu i Biało-Czerwoni zmuszeni byli przełknąć gorycz porażki po tie-breaku, jednak jego wyczyn odbił się echem w całym środowisku siatkarskim.

Środkowy: Artem Wolwicz (Rosja)

26-letni środkowy obrońców tytułu najlepszej drużyny olimpijskiej - Artem Wolwicz, jest doskonałym przykładem idealnego wykorzystania tego co mu natura dała.

Najwyższy ze środkowych w składzie Władimira Alekno korzysta ze swojego największego atutu jakim jest 213 centymetrów wzrostu i jak dotąd bez litości utrudnia życie atakującym rywali, co z pewnością potwierdzą Biało-Czerwoni, którzy mieli już okazję w tym turnieju mierzyć się z jego blokiem.

W pięciu spotkaniach łącznie zanotował 20 punktowych bloków, a najwięcej zaliczył w meczu z Kubą, w którym aż 8 razy postawił na siatce mur nie do przejścia. Może i Wolwicz wolno porusza się w pierwszej linii, a o jego dynamice za wiele dobrego nie można powiedzieć to trzeba jednak przyznać, że czuje grę rozgrywających. Dotychczas jest jednym z najgroźniejszych wśród Rosjan i z pewnością nie powiedział jeszcze ostatniego słowa w turnieju.

II środkowy: Seyed Mohammad Mousavi Eraghi (Iran)

Choć co do postawy Seyeda w dotychczasowych meczach fazy grupowej igrzysk olimpijskich wielu może mieć zastrzeżenia, pod kątem sportowym nie można mu nic zarzucić bowiem prezentuje się świetnie.

Wraz z wcześniej wspomnianym Wolwiczem dominuje zestawienie najlepszych blokujących, a samego Rosjanina mając tyle samo punktowych bloków (20) minimalnie wyprzedza w klasyfikacji dzięki lepszemu ratio.

Rzadko daje się obijać, a jest zawsze tam gdzie atak przeciwników, co znacznie ułatwia pracę w defensywie. Jego wybloki bardzo często dawały początek efektownym kontrom Irańczyków. Sam niejednokrotnie był autorem zabójczych kontr na środku siatki, po wariackich wrzutkach od Mir Saeid Marouflakrani.

Przyjmujący: Facundo Conte (Argentyna)

Były zawodnik PGE Skry Bełchatów postanowił zebrać siły i pauzować Ligę Światowową co okazało się strzałem w 10. Po morderczym sezonie ligowym Argentyńczyk odpoczął od siatkówki i wrócił na igrzyska w kapitalnej formie, rozstrzygając co poniektóre spotkania w pojedynkę.

Na pięć meczów jedynie w tym przeciwko Polakom, zresztą tak jak i jego reprezentacyjni koledzy, nie miał zbyt wiele do powiedzenia. W pozostałych grupowych rywalizacjach to on nadawał ton wymianom, a w najbardziej efektownych zwycięstwach ze względu na rangę rywala - przeciwko Iranowi i Rosji, można powiedzieć, że wybił z głowy siatkówkę przeciwnikom.

W zestawieniu najlepiej punktujących zajmuje dopiero 11 pozycję, co nie do końca oddaje jego zaangażowanie. O wiele lepiej prezentuje się w rankingach najlepszych zagrywających oraz atakujących. W pierwszej klasyfikacji zajmuje 5 miejsce mając na koncie 5 asów, z kolei w drugim trzecie tuż za Bartoszem Kurkiem oraz Michałem Kubiakiem z 44 proc. skutecznością ataku.

II przyjmujący: John Gordon Perrin (Kanada)

Docenienie przyjmującego jest wyróżnieniem nie tylko dla niego, ale i dla całego kanadyjskiego zespołu, który mimo wszystko niespodziewanie zameldował się w ćwierćfinale w miejsce wcześniej przewidywanych mistrzów Europy - Francuzów.

Przyszyły zawodnik Asseco Resovii Rzeszów był tym, który wraz z Gavinem Schmittem oraz Nicholasem Hoagiem ciągnęli grę Kanady w ofensywie i miał spory udział w doprowadzeniu do awansu.

Od lat będący filarem drużyny, w meczach wygranych przez podopiecznych Glenna Hoaga w grupowej rywalizacji był pewnym punktem zespołu. Zarówno w ofensywie jak i przyjęciu radził sobie poprawnie. Dodatkowo świetnie prezentował się w obronie, przy czym niejednokrotnie przyćmił swojego kolegę z zespołu Blaira Banna, będącego za ten element sztuki siatkarskiej odpowiedzialnym.

Libero: Erik Shoji (USA)

Po fatalnym starcie USA w turnieju olimpijskim i dwóch porażkach za trzy punkty, podopieczni Johna Sperawa wzięli się do roboty i kolejne trzy starcia efektownie wygrali. Jednym z najbardziej zapracowanych amerykańskich zawodników był Erik Shoji o którym pisaliśmy przy okazji zestawień najlepszych zawodników danych kolejek.

Libero Stanów Zjednoczonych w porównaniu do pozostałych siatkarzy na jego pozycji, brakuje spektakularnych obron jak to ma miejsce przeważnie przy tych Jeni Grebennikova czy też Pawła Zatorskiego gdy są w formie, lecz nie można mu odebrać tego, że w rundzie grupowej przyćmił i jednego i drugiego.

Po pięciu rozdaniach jest najlepszym broniącym turnieju. Podbił 32 piłki, wyprzedzając libero liderów klasyfikacji Massimo Colaciego o cztery obrony. W przyjęciu przeciwnicy nie oszczędzali go i notorycznie posyłali serwisy wprost na niego. Ten rzadko dawał się złamać potężną zagrywką i odbiór 105 zagrywek dał mu przyjęcie rzędu 47 proc.

Ławka rezerwowych: Micah Christenson oraz Maxwell Holt (USA), Wallace De Souza i Mauricio Souza (Brazylia), Michał Kubiak (Polska), Earvin Ngapeth (Francja), Massimo Colaci (Włochy)

Źródło artykułu:
Komentarze (2)
avatar
nazaro
16.08.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wszystko fajnie , niestety nasz dyrygent grą po raz trzeci slaba ocena. Jeden mecz mu wyszedł a Argentyną. Na USA ewentualnie (jeśli wygramy) na Włochów to nie wystarczy. Podejrzewam ze nastep Czytaj całość
avatar
GB1977
16.08.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wszystko fajnie, a moze redakcja wrzuci jakies podmsuowanie statystyk po fazie grupowej :) ? Ataki, przyjecia, zagrywki itd :) ?