Lube Banca Marche Macerata - Zenit Kazań (środa)
Pojedynek włosko-rosyjski zapowiada się pasjonująco, zwłaszcza, że jednym z liderów drużyny z Maceraty jest Polak, Sebastian Świderski. Faworytami tej rywalizacji wydają się być broniący tytułu gracze z Kazania, których do zwycięstwa poprowadzić mają Mistrzowie Olimpijscy, Lloy Ball i Clayton Stanley. W drużynie z Półwyspu Apenińskiego najwięcej zależy od Polaka i Igora Omrcena i wszystko wskazuje, że to przede wszystkich od ich dyspozycji zależeć będzie, jak włoski zespół poradzi sobie w starciu z Zenitem Kazań.
W weekend oba zespoły rozegrały 5-setowe mecz ligowe, ale do środowej rywalizacji w lepszych nastrojach przystąpią gracze Maceraty, którzy pokonali w niedzielę Sisley Treviso 3:2. Zenit Kazań w weekend przegrał z Fakieł Nowy Urengoj, liderem ligi rosyjskiej, 2:3.
Wszystko wskazuje, że kibice w Maceracie mogą być świadkami niezwykle ciekawego widowiska, w którym gospodarze na pewno nie są bez szans na sukces.
Domex Tytan AZS Częstochowa - Trentino Volley (środa)
W meczu Częstochowy z Treninto zdecydowanym faworytem są Mistrzowie Włoch. Dla podopiecznych Radosława Panas już awans z grupy był wielkim sukcesem, a fakt, że później wyeliminowali także ekipę z Piacenzy i teraz są w gronie ośmiu najlepszych zespołów Europy trudno nazwać inaczej niż sensacją. Częstochowianie w Lidzie Mistrzów grają bardzo ambitnie i z fantazją, dlatego nie należy im odbierać szans na sprawienie kolejnej niespodzianki także w meczu z Trentinto. W środę wicemistrzów Polski czeka jednak niezwykle trudne zadanie.
Treninto jest liderem Serie A (choć w weekend przegrało z Montichiari) i w tym roku gra naprawdę dobrze. W składzie Mistrzów Włoch są miedzy innymi tak utytułowani gracze, jak Nikola Grbić, czy Matej Kazijski. We włoskiej ekipie grają również dwaj Polacy, Michał Winiarski i Łukasz Żygadło. Obaj w przeszłości występowali w zespole z Częstochowy, wiec powrót do hali Polonia z pewnością będzie dla nich sporym przeżyciem.
PGE Skra Bełchatów - Iskra Odincowo (wtorek)
W innej sytuacji niż częstochowianie są zawodnicy z Bełchatowa, od których wręcz oczekuje się, że zagrają w Final Four. Ekipa Skry budowana była z myślą o europejskich pucharach i oczekiwania wobec tego zespołu są ogromne. Póki co, Skra z bardzo dobrej strony pokazała się w dwumeczu z Dynamo Moskwa i w ładnym stylu awansowała do ósemki najlepszych zespołów Europy. Teraz podopiecznych trenera Castellaniego czeka jednak chyba jeszcze trudniejsze zadanie, bo Iskra w tym sezonie także ma spore aspiracje.
Iska w dotychczasowych meczach Ligi Mistrzów nie zawsze zachwycała, ale to zespół, który ma w składzie wiele gwiazd światowej siatkówki (m.in. Giba, Werbow, Schops), dlatego do rywalizacji ze Skrą przystąpi w roli faworyta. Zwłaszcza, że po serii trzech ligowych porażek w sobotę przerwała złą passę i pokonała Gazprom Surgut 3:1.
Oba te zespoły rywalizowały ze sobą już w fazie grupowej Ligi Mistrzów. W pierwszym meczu lepsi okazali się gracze z Bełchatowa (3:0), w drugim zwyciężyła Iskra (także 3:0). Teraz emocji powinno być zdecydowanie więcej, bo i stawka czekającego nas dwumeczu jest nieporównywalnie wyższa.
VfB Friedrichshafen - Iraklis Saloniki (środa)
Mistrzowie Niemiec wygrali Ligę Mistrzów dwa lata temu, a przed rokiem także byli o krok od awansu do Final Four. Mimo tego, cały czas wydaje się, że podopieczni trenera Moculescu są trochę niedoceniani. Tymczasem Friedrichshafen jest naprawdę dobrym zespołem, dysponującym wyrównanym składem, o czym boleśnie przekonała się w tym roku choćby Skra Bełchatów (z Niemcami Mistrzowie Polski przegrali dwukrotnie w fazie grupowej Ligi Mistrzów).
Irakis także jest doskonałym zespołem i także ma ambicje, żeby zagrać w Final Four. Ekipa z Salonik, której największą gwiazdą jest Plamen Konstantinow w ostatni weekend wygrała swoje ligowe spotkanie, ale w tabeli ligi greckiej jest dopiero na czwartym miejscu. W Lidze Mistrzów w tym sezonie Iraklis jeszcze nie przegrał, wydaje się jednak, że nie grał z aż tak dobrym zespołem, jak Mistrzowie Niemiec. Dlatego wynik rywalizacji pomiędzy ekipami z Friedrichshafen i Salonik jest sprawą otwartą i trudno przewidzieć, których z tych zespołów zobaczymy w Pradze.