Przejście Julii Bessonnajej do Taurona MKS-u Dąbrowa Górnicza było jednym z ciekawszych posunięć na tegorocznym rynku transferowym w Orlen Lidze. 28-letnia przyjmująca bardzo dobrze wypadła w statystykach minionego sezonu rosyjskiej Superligi i była wyrazistą liderką Jeniseja Krasnojarsk, dlatego w Dąbrowie Górniczej wiele się po niej spodziewano. Rosjanka już kilka dni po przylocie do Polski i pierwszych treningach z drużyną opuściła nasz kraj, tłumacząc się potrzebą załatwienia prywatnych spraw.
I okazuje się, że Bessonnaja już do Dąbrowy nie wróci! - Zawodniczka jednostronnie zerwała kontrakt z naszym klubem bez podania jakiejkolwiek przyczyny i poważnie nas rozczarowała. Będziemy domagać się od niej odszkodowania za wszelkie koszta poniesione na jej rzecz, jak na przykład samochód zagwarantowany przez sponsora, mieszkanie i przedszkole dla dziecka - potwierdził prezes Taurona MKS-u Robert Koćma. Według naszych informacji Rosjanka trenuje obecnie z Leningradką Sankt Petersburg i jej transfer do tej drużyny jest tylko kwestią czasu.
Dlaczego była gwiazda klubu z Krasnojarska posunęła się do takiego kroku? Powód jest najbardziej oczywisty z możliwych, chodzi o pieniądze. Jak nieoficjalnie się dowiedzieliśmy, rosyjska siatkarka tłumaczyła się, że w Polsce zobaczyła inny kontrakt niż ten, który wcześniej wynegocjowała z MKS-em.
Tym samym zagłębiowski klub Orlen Ligi musi szybko szukać zastępstwa za zagraniczną gwiazdę. MKS ma w tym doświadczenie: gdy w zeszłym sezonie Tamara Kaliszuk doznała kontuzji wykluczającej ją z gry na większość sezonu, awaryjnie ściągano Amerykankę Rebeccę Perry, a gdy i była atakująca klubu z Busto Arsizio z powodów rodzinnych opuściła Dąbrowę Górniczą, w jej miejsce zakontraktowano Sanję Popović.
ZOBACZ WIDEO: Jeździeckie GP Polski od kulis (reportaż) (źródło TVP)
{"id":"","title":""}