Bartosz Kwolek: Boli nas każdy przegrany set

Materiały prasowe / CEV
Materiały prasowe / CEV

Polscy juniorzy wygrali mistrzostwo Europy nie przegrywając ani jednego meczu w całym turnieju. W niedzielę w trakcie pożegnalnego meczu Pawła Zagumnego oklaskiwał ich cały Spodek.

Polska siatkarska młodzież z rocznika 1997 skończyła w tym roku naukę w spalskim SMS, ale nie przestała wygrywać. Po triumfach na poziomie kadetów wygrali mistrzostwo Europy juniorów nie przegrywając ani jednego meczu.

- Na każdy turniej jedziemy z założeniem, że mamy go wygrać. Tak było w kadetach i tak jest w juniorach. To jest sport, jak nie jedziesz po zwycięstwo, to lepiej w ogóle nie jechać. Zawsze walczymy o najwyższe cele - oświadczył Bartosz Kwolek.

W pierwszym meczu juniorzy przegrywali już 0:2 z Francją, ale zdołali się podnieść i odwrócili losy tego spotkania. To był jedyny raz podczas turnieju w Bułgarii, kiedy potrzebowali aż pięciu setów do zwycięstwa.

- Nie weszliśmy w turniej dobrze, a dwa pierwsze sety z Francją w ogóle nie układały się tak, jak zaplanowaliśmy. Trochę można to usprawiedliwić tym, że to był pierwszy mecz turnieju i hala w Płowdiwie była nam nieznana, ale jednak zagraliśmy po prostu słabo. Dopiero jak przegrywaliśmy już 0:2, to obudziliśmy się i zaczęliśmy grać swoją siatkówkę - przyznał przyjmujący.

ZOBACZ WIDEO Bogusław Leśnodorski o transferach: Tanio nie było, ale... (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

W żadnym następnym spotkaniu podopieczni trenera Sebastiana Pawlika nie stracili już dwóch partii. Nawet jak przegrywali jedną odsłonę, to w następnym secie wręcz rzucali się na rywala z wielką determinacją.

- Boli nas każdy przegrany set. Jesteśmy drużyną złożoną z bardzo ambitnych zawodników, mamy silne charaktery i chyba trochę jeszcze za dużo testosteronu - śmiał się 19-letni siatkarz. - Na pewno potrafimy przegrywać, bo po porażce podnosimy się silniejsi. Przegraliśmy finał rozgrywek pierwszej ligi, ale poradziliśmy sobie z tym i mistrzostwa Europy już wygraliśmy. Ale każda porażka bardzo nas boli i po przegranym secie wychodzimy potrójnie albo nawet poczwórnie zmotywowani na następnego - przyznał.

Ta drużyna jest bodajże najlepszym rocznikiem polskiej siatkówki, jak idzie o osiągnięcia. Wygrali 33 ostatnie mecze, mają na koncie mistrzostwo Europy jako kadeci i jako juniorzy, a także mistrzostwo świata kadetów.

- Nie mam pojęcia, co jest w nas takiego wyjątkowego - szczerze powiedział Kwolek. - Może naszą siłą jest to, że jesteśmy wyjątkowo zgrani i dogadujemy się bez słów? Na pewno bardzo nam pomogło granie w pierwszej lidze razem, bo dało nam dużo doświadczenia, ogrania meczowego i spokoju w trudnych momentach. Jestem bardzo wdzięczny Spale, że dała nam taką możliwość rozwoju, bo to procentuje i w meczach kadrowych i pewnie teraz w klubach. Mam nadzieję, że udowodniliśmy, że potrafimy wykorzystać dane nam szanse - powiedział zawodnik, który został wybrany najlepszym przyjmującym mistrzostw Europy juniorów.

Świeżo upieczonych mistrzów Europy uhonorowano kwiatami i oklaskami w Spodku w trakcie meczu pożegnalnego Pawła Zagumnego z udziałem wielu gwiazd polskiej i światowej siatkówki.

- Każdy z nas marzy, żeby może kiedyś stać się zawodnikiem takiego pokroju jak Paweł Zagumny. Jestem bardzo szczęśliwy, że będę teraz grał z nim w jednym klubie. Na pewno będę starał się go podpytać o wszystko - zapowiedział Kwolek. On i jego równie utalentowani koledzy nazywani są przyszłością polskiej siatkówki. - Nie czuję żadnej presji związanej z tymi oczekiwaniami. Mam nadzieję, że zrobimy jak najwięcej dla polskiej reprezentacji i w juniorach i w seniorach i damy kibicom wiele powodów do radości.

Teraz przed Kwolkiem nowe wyzwanie, bo dołączy do drużyny ONICO AZS Politechniki Warszawskiej, w barwach której rozegra najbliższy sezon klubowy. Na pytanie, czy ma jakieś obawy przed debiutem w PlusLidze, zawodnik odpowiedział bardzo krótko i stanowczo: Nie!

Źródło artykułu: