Wyniki 15:25 i 11:25 w setach otwierających mecz nie zostawiły złudzeń, która drużyna gra na wyższym poziomie. ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle punktowała beniaminka bezlitośnie i gdyby nie walka w trzeciej partii, o meczu można było powiedzieć "bez historii".
- ZAKSA postawiła nam bardzo trudne warunki. Przyszło nam od razu zmierzyć się z mistrzem Polski, a jesteśmy jeszcze w fazie zgrywania się. Przez dwa sety praktycznie nie mogliśmy przeciwstawić się rywalom. Gratuluję im wysokiego poziomu, który aktualnie prezentują - powiedział Bartłomiej Kluth, atakujący Espadonu Szczecin.
Niebiesko-biali to całkiem nowa drużyna zbudowana przed sezonem. Z zespołu, który walczył na zapleczu PlusLigi, pozostało tylko czterech siatkarzy. Trener Milan Simojlović pracuje z takimi rutyniarzami jak Dawid Murek, Michał Ruciak i Marcin Wika, ale na równorzędną walkę z mistrzem Polski było zdecydowanie za wcześnie.
- Dominacja ZAKSY była wyraźna. Wiemy, że mamy nad czym pracować, ale był też fragment meczu, po którym jest w nas trochę optymizmu. W trzecim secie przeciwstawiliśmy się i jeżeli będziemy pracować nad mankamentami i podnosić poziom naszej gry, zaczniemy punktować - zapewnił Kluth.
[b]ZOBACZ WIDEO: Rafał Wolski: W Legii dorastałem, ale to już zamknięty rozdział
{"id":"","title":""}
[/b]
Espadon wyszedł w trzecim secie na pierwsze prowadzenie 15:14. Pozytywny impuls na boisko wnieśli zmiennicy Michał Sladecek oraz Maciej Wołosz.
- ZAKSA grała już wiele końcówek na styku w PlusLidze, więc wiedziała jak rozstrzygnąć na swoją korzyść również trzeci set z nami. Wypunktowała nas, choć robiliśmy co mogliśmy. Umiejętności gości były zbyt duże, byśmy wygrali chociaż partię - rozkładał ręce siatkarz Espadonu.
Następnym przeciwnikiem beniaminka będzie w czwartek Asseco Resovia Rzeszów, więc szczecinianie zderzą się znów z wysoką przeszkodą.
- Przyjeżdża następny pretendent do mistrzostwa Polski. Resovia otwarcie deklaruje, że chce złotych medali. Wchodzimy więc do PlusLigi po wysokich schodach. Na początek mamy cztery pojedynki z mocnymi rywalami, ale liczę, że przeciwstawimy się im, a co to nam przyniesie, czas pokaże - dodał Kluth.