W ten weekend kielecka hala wypełni się najlepszymi siatkarzami naszego krajowego volleya. Co niezwykle istotne - nie będzie to bynajmniej wycieczka krajoznawcza. Gra toczy się przecież o coś więcej niż "tylko" puchar, prestiż i swego rodzaju prym na rodzimej arenie. Stawką nie jest nic innego, jak tylko miejsce gwarantujące danej drużynie występ w przyszłorocznej edycji klubowego creme de la creme - rozgrywkach Ligi Mistrzów.
Jak dotychczas najlepiej w Plus Cup radzą sobie trzy ekipy, które można było typować "w ciemno", a także ekipa AZS Olsztyn, której nieco słabiej wiedzie się w tym sezonie w lidze. Mimo to podopieczni Mariusza Sordyna po raz kolejny udowadniają, że są drużyną nieobliczalną i zawsze trzeba się z nimi liczyć. Patrząc na tabelę po fazie zasadniczej, można by wywnioskować, że w finale zagrają aktualni mistrzowie Polski z Bełchatowa oraz swoista rewelacja sezonu 2008/09 pod wodzą Krzysztofa Stelmacha - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Tylko czy w siatkówce da się cokolwiek przewidzieć?
Droga do Kielc
Wszystkie cztery teamy swój udział w Plus Cup zaczęły dopiero od ćwierćfinału. Jeden z faworytów tych rozgrywek, Skra Bełchatów, stanęła w szranki z Jastrzębskim Węglem, który w VI rundzie wyeliminował BBTS Bielsko-Biała. Przed tymi pojedynkami mówiło się, że Jastrzębianie są jedyną drużyną, która jest w obecnej chwili zdolna do tego, by pokonać mistrzów kraju. Jednak pierwsza odsłona ćwierćfinałowego dwumeczu pogrzebała szansę podopiecznych Roberto Santillego - Jastrzębski Węgiel oddał ten mecz zupełnie bez walki, przegrywając 0:3. Rewanż, w którym bełchatowianie do awansu potrzebowali jedynie jednej ugranej partii, był tylko słodkim zakończeniem niezwykle gorzkiej konfrontacji. Na otarcie łez jastrzębianie pokonali Skrę w tie-breaku.
Rywalizacja Resovii Rzeszów i Jadaru Radom, który najwidoczniej nie miał głowy do rywalizacji w Plus Cup, gdyż wisiało nam nim (i notabene wciąż wisi) widmo spadku. Dwumecz przeszedł zupełnie bez echa, zaś oba mecze nie miały praktycznie żadnej historii. Od początku do końca przeważała w nich wracająca do wyśmienitej formy Resovia, która nie straciła choćby jednej odsłony meczu.
Na uwagę zasługuje postawa olsztynian i bydgoszczan, między którymi rozegrał się bardzo interesujący pojedynek na starcie ćwierćfinału. Delecta bardzo wysoko postawiła poprzeczkę swoim rywalom. Akademików z Warmii i Mazur bardzo niewiele dzieliło od porażki w starciu na obcym terenie, choć w rezultacie mogli się cieszyć ze zwycięstwa 3:2. Rewanż z kolei przebiegał już pod ich dyktando i zakończył się wynikiem 3:1.
Podobny scenariusz miała rywalizacja fantastycznej ZAKSY oraz obrońców tytułu, częstochowian. Sinusoida formy obu ekip w pierwszym spotkaniu znalazła swoje odzwierciedlenie w wyniku. Końcowy rezultat 3:2 i 15:13 w decydującym secie świadczyło o ogromnym sercu do walki, jakie posiadały stojące po przeciwnych stronach siatki zespoły. Niestety w drugim meczu nie było już tak wielkich emocji - kędzierzynianie wygrali ze słabo tego dnia dysponowanymi "wilczkami" spod Jasnej Góry 3:0, zapewniając sobie bilet do Kielc.
Kto, z kim i dlaczego?
W najbliższą sobotę los splótł ze sobą drogi bełchatowian i rzeszowian, a także olsztynian i kędzierzynian. Oba mecze będą z pewnością obfitowały w niezwykłe emocje i na pewno też nie zabraknie w nich walki do ostatniej piłki.
Para Skra Bełchatów - Resovia Rzeszów wydaje się być bardzo wyrównana. Obie ekipy znajdują się aktualnie w bardzo wysokiej formie fizycznej i mentalnej. Dowodem na wyśmienitą dyspozycję Skry jest nie tylko pierwsze miejsce po fazie zasadniczej, ale przede wszystkim fantastyczny mecz rozegrany ostatnio w Lidze Mistrzów z Iskrą Odincowo. Gra, jaką zaprezentowali wówczas podopieczni Daniela Castellaniego, była wprost nie z tej ziemi. Z kolei rzeszowianie wyraźnie obudzili się z zimowego letargu, jaki ogarnął ich w pewnej fazie rozgrywek PlusLigi. Obecnie z meczu na mecz prezentują się coraz lepiej. Dzięki dobrym występom awansowali na trzecie miejsce w tabeli. Szczególne brawa należą się Pawłowi Woickiemu, który odrodził się niczym feniks z popiołów i pod nieobecność Ivana Ilicia gra jak z nut. Mimo że wydaje się, że sportowo lepsza jest Skra, to rzeszowianie swoich szans powinni upatrywać w zmęczeniu bełchatowian, którzy w nogach mają przecież wspomnianą pięciosetową konfrontację w Champions League.
sobota, godz. 14:45
PGE Skra Bełchatów - Asseco Resovia Rzeszów
Natomiast drugi zestaw drużyn, jakie powalczą o niedzielny finał, stanowią ekipy z Kędzierzyna i Olsztyna. Tutaj teoretycznie wydaje się, że lepsza powinna okazać się ZAKSA, która ukończyła fazę zasadniczą na bardzo wysokim drugim miejscu, ustępując klasą jedynie Skrze Bełchatów. AZS Olsztyn zaś uplasował się na piątej pozycji. Mimo to szanse obu zespołów są na stracie identyczne, bowiem każdy mecz ma oddzielną historię. Poza tym wizja występów w europejskich pucharach może skusić i zmobilizować dosłownie każdego. Nie zdziwmy się więc, jeśli w sobotniej konfrontacji ZAKSY i AZS-u jedna z ekip okaże się lepsza o przysłowiowy czubek buta.
sobota, godz. 18:00
AZS Olsztyn - ZAKSA Kędzierzyn Koźle
W niedzielę finał
Finał, który ostatecznie rozstrzygnie "spór" o miejsce w Champions League w sezonie 2009/10, odbędzie się w niedzielę o godzinie 14:45. Niezależnie od tego, które z drużyn się z nim znajdą, na pewno kibicom siatkówki na najwyższym poziomie nie zabraknie adrenaliny i emocji.