Francuski atakujący przeszedł z Arago de Sete do wicemistrza Polski w letnim okienku transferowym. Początkowo raczej sprowadzany był z myślą o tym, że zagra na pozycji przyjmującego. Gra jednak na ataku i to z powodzeniem. W pojedynku z PGE Skrą Bełchatów zdobył 20 punktów.
WP SportoweFakty: Wygrana za trzy punkty w Bełchatowie to dla was mała niespodzianka?
Thibault Rossard: Nie wiem, czy to tak do końca niespodzianka, chociaż wiedziałem, że nie byliśmy faworytami w tym meczu. Przyjechaliśmy do Bełchatowa tydzień po tym, jak Skra pokonała ZAKSĘ w Kędzierzynie. Ale kiedy wyszliśmy na boisko, szanse się wyrównały, a my trochę pomogliśmy naszemu szczęściu.
[b]
Nie szkoda panu trochę, że nie został pan nagrodzony statuetką MVP? Podobnie jak Fabian Drzyzga, rozegrał pan znakomite zawody.[/b]
- Może i tak, ale Fabian także zagrał fantastycznie. Poza tym, tu chodzi o to, by wygrywała drużyna. To mnie najbardziej cieszy.
W pierwszej partii przegrywaliście już 10:15. Gdybyście nie odwrócili wtedy losów seta, mecz mógłby potoczyć się zupełnie inaczej.
- Cieszy mnie to, że nie spanikowaliśmy w tamtym momencie. Byliśmy konsekwentni w grze, dzięki czemu przechyliliśmy losy tej partii na swoją korzyść. Proszę zobaczyć, jak w skali całego meczu ten comeback był istotny.
ZOBACZ WIDEO WTA Finals: znów bez Williams. Kontuzja barku Amerykanki (Źródło: TVP S.A.)
{"id":"","title":""}
Ta wygrana to taki "oficjalny" znak, że jesteście faworytami do złota?
- Poczekajmy jeszcze z tymi opiniami co do faworytów. To będzie potwornie długi sezon, a dojdzie nam przecież jeszcze Liga Mistrzów.
Dawno nikt nie sprawił tylu kłopotom Skrze zagrywką, co wy w sobotę.
- To pokazuje, jak ten element jest ważny. Powiem nawet, że to był klucz do zwycięstwa. Kiedy wywieraliśmy tym elementem presję, łatwiej nam się ustawiało blok. Z kolei gdy myliliśmy się, to nakręcało grę Skry. My jednak tych błędów na zagrywce popełniliśmy mniej.
Czuje się pan bardziej przyjmującym czy jednak atakującym?
- Poprzedni sezon rozegrałem jako przyjmujący w Sète. Latem w kadrze trener Tillie postanowił zrobić ze mnie atakującego. Co prawda nie mam jeszcze aż takiego doświadczenia na tej pozycji i niektóre piłki sprawiają mi trudność, dogaduję się z Fabianem i powoli znajdujemy rozwiązanie.
Ale zdarza się jeszcze, że ustawia się pan do przyjęcia, nawet grając po przekątnej z rozgrywającym.
- Za każdym razem staram się pomóc. Zdarza się, że staję jeszcze czasem do przyjęcia, ale to jest trudniejsza sprawa, bo libero bierze na siebie dość dużą część boiska.
To pana pierwsze mecze w PlusLidze. Jak pan oceni poziom polskiej ligi?
- Dla mnie to fantastyczna sprawa i kolejny krok w przód. Poziom ligi jest niesamowity. Cieszę się, że mogę w niej grać, bo to na pewno przyspiesza mój rozwój jako zawodnika. Tylko trzeba umiejętnie gospodarować siłami, bo przecież mamy 30 kolejek do rozegrania.
Kevin Tillie w zeszłym sezonie powiedział mi, że "nic na to nie poradzi, bo to jego praca".
- Poważnie? No proszę, a teraz ma problem z kolanem. Najlepiej jest to zobrazować tak: we Francji grałem 4-5 meczów w miesiącu. Tutaj kalendarz jest znacznie bardziej napięty, a dojdą nam za chwilę europejskie puchary. Myślę, że zdarzy się taki mecz, gdzie po prostu nie wytrzymamy i pękniemy, ale najważniejsze będzie pozostać wtedy spokojnym. Mamy szeroki skład i pomoc każdego z zawodników może się okazać bezcenna.
Rozmawiał Krzysztof Sędzicki