Jakub Bednaruk: Nie podoba mi się, jak deprecjonuje się wartość polskich szkoleniowców

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Jakub Bednaruk
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Jakub Bednaruk

Trener ONICO AZS Politechniki Warszawskiej skomentował dla WP SportoweFakty zmiany na stanowisku szkoleniowca reprezentacji Polski.

WP SportoweFakty: Pana zdaniem Stephane Antiga powinien był zostać czy odejść?

Jakub Bednaruk: Tyle ostatnio zrobiło się zamieszania, że już nawet przestaję czytać kolejne teksty o tym. Oczywiście Stephane'a lubię, to jest fajny facet i po ludzku mu współczuję. Nigdy się nie cieszę, kiedy jakiś trener wylatuje z roboty. Stephane zrobił wielką rzecz dla polskiej siatkówki zdobywając mistrzostwo świata, a potem chyba wszyscy za bardzo napompowaliśmy ten balonik. I niby wszyscy cały czas zastrzegali, że tamtej drużyny z mistrzostw świata już nie ma, ale z drugiej strony oczekiwania były takie, jak by była. A my nie mamy takiej kadry obecnie, żeby grać w półfinale każdej imprezy międzynarodowej. Raz zagramy, a raz się nie uda i moim zdaniem trzeba patrzeć realistycznie, a nie poprzez pryzmat trofeum z 2014.

[b]

Mniej lub bardziej anonimowo zarzucano Antidze niedobre relacje z zawodnikami.[/b]

- Co do relacji międzyludzkich to one są zawsze trudne. Ja to robię pięć lat i popełniłem masę błędów, a cały czas się uczę. Jedno wiem: zawsze ktoś będzie niezadowolony. Nie ma takiego trenera i takiego postępowania z zawodnikami, które uszczęśliwi wszystkich. Jeden by chciał, żeby mu trener każdą decyzję uzasadniał długim wykładem ze slajdami, a drugi w ogóle nie chce żadnego tłumaczenia, bo mu to pogłębia frustrację.

To właściwie uważa pan, że to była zła decyzja czy dobra?

- Nie mam prostej odpowiedzi. Z jednej strony rozumiem związek, z drugiej rozumiem Stephane’a. Dlatego trudno mi zająć jednoznaczne stanowisko w tej sprawie. Bo PZPS miał podstawy, żeby nie przedłużać kontraktu ze Stephanem, ale też rozumiem decyzje, które on podejmował i one się tłumaczą.

Kogo widziałby pan teraz na miejscu Stephana? Czy pan swoje CV wysłał?

- Nie wysłałem CV, bo jeszcze nie czuje się na siłach prowadzić reprezentację seniorską, ale obiecałem sobie, ze kiedyś takie CV wyślę. Być może nikt go nawet nie przeczyta, ale wyślę. A teraz się już nasłuchałem, że polscy trenerzy są najgorsi i w ogóle się nie nadają. Nie deprecjonujmy na każdym kroku polskich szkoleniowców znających po dwa języki, ciągle się doszkalających, mających mnóstwo kontaktów na całym świecie. Zazwyczaj oceniamy ich warsztat po kilku komentarzach nie widząc codziennej pracy na treningu. Dajmy – tak jak Polakom - zagranicznemu trenerowi 2mln złotych i oczekujmy medalu. Niestety my nie możemy się poślizgnąć, bo wypadamy z karuzeli, a 90% trenerów z całego świata marzy o pracy w naszej lidze i tylko czekają na nasze miejsca.

To w takim razie kto?

- Fachowiec na najwyższym poziomie. Jako reprezentacja jesteśmy mistrzami świata i to my możemy sobie wybierać i przebierać między trenerami. Może poza jednym - Bernardo Rezende. Jeżeli chcielibyśmy jego, to powinniśmy wsiąść do samolotu z kwiatami i pojechać go prosić. On i Julio Velasco to jedyni szkoleniowcy, których to my powinniśmy prosić, a reszta odwrotnie, powinna się postarać i udowodnić, że zasługuje. Pamiętajmy, że jesteśmy jedną z najlepszych reprezentacji na świecie, ze wspaniałą młodzieżą w poczekalni i z cudownymi, niezwykłymi kibicami.

Oficjalnie znamy już trzy nazwiska: Castellani, Stojczew i De Giorgi. Któryś z nich jest pana faworytem?

- Wszystkie trzy kandydatury mi pasują, bo to trenerzy z najwyższej półki. Różnicą jest tylko osobowość i sposób pracy z ludźmi, każdy z nich ma inne podejście. I tym pewnie będzie się kierować PZPS dokonując ostatecznego wyboru. Czytałem ostatnio wiele opinii o Rado od ludzi, którzy z nim nigdy nie pracowali, w przeciwieństwie do mnie. To jest rzeźnik, ale uczciwy rzeźnik i świetny trener. Wszyscy mają być podporządkowani tylko jemu, ale zwykle to przynosi rezultaty. Ciekawi mnie tylko w tym kontekście jego ewentualna współpraca ze związkiem.

Czy to dobry pomysł, że teraz po raz pierwszy PZPS podpisze kontrakt na cztery lata, do igrzysk w Tokio?

- Nie wiem, moim zdaniem musi jednak być jakaś weryfikacja w trakcie. Jeżeli będziemy przegrywać wszystkie imprezy, a na koniec nie wyjdziemy z grupy na IO, to nikt nie będzie zadowolony. Poza tym czy kontrakt będzie roczny czy 4-letni, to w Polsce żaden trener nie będzie miał spokoju pracy. Nie porównujmy się do USA, gdzie liga jest niezawodowa, a o siatkówce pisze się tylko wtedy kiedy reprezentacja zdobędzie złoto na igrzyskach. W naszym kraju jest zbyt duże zainteresowanie siatkówką, żeby nikt nie oceniał działań szkoleniowca przez cztery lata.

rozmawiała Ola Piskorska

ZOBACZ WIDEO WTA Finals: znów bez Williams. Kontuzja barku Amerykanki (Źródło: TVP S.A.)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: