Piast wygrał derby i zagra o awans do PlusLigi - relacja z meczu Chemik Police - Piast Szczecin

Radość i łzy można było zobaczyć na twarzach zawodniczek szczecińskiego Piasta po zwycięstwie w derbowym pojedynku z Chemikiem Police. Stawką tego spotkania był awans do fazy play-off i dalsza walka o wejście do PlusLigi Kobiet. - Cieszę się ze zwycięstwa, bo najważniejsze jest to, że gramy dalej - mówił po meczu Marek Mierzwiński, trener Piasta Szczecin. Gospodynie także schodziły z parkietu zadowolone, w końcu zajęły wysokie - piąte miejsce w tabeli, a co najważniejsze utrzymały się w lidze, a to było ich najważniejszym zadaniem na ten sezon .

Chemik Police - Pro Kon Stal Piast Szczecin 1:3 (22:25, 25:13, 18:25, 22:25)

Chemik Police: Ewa Kwiatkowska, Marta Wellna, Magdalena Soter, Katarzyna Bury, Joanna Pomykacz, Justyna Raczyńska, Katarzyna Ostrowska (libero) oraz Monika Bryczkowska, Katarzyna Ciesielska, Natalia Matusz, Agnieszka Kazanecka.

Piast Szczecin: Anna Szydełko, Edyta Rzenno, Justyna Sachmacińska, Paulina Chojnacka, Małgorzata Sikora, Marta Szymańska, Marta Siwka (libero) oraz Irina Archangielskaja.

Widzów: 860.

Piast przystępował do tego meczu z nożem na gardle. Podopieczne Marka Mierzwińskiego, żeby wypełnić cel przedsezonowy, musiały wygrać derby z Chemikiem. Natomiast policzanki zapewniły sobie utrzymanie w lidze i podchodziły do tego spotkania bez presji. W najlepszym przypadku mogły zagrać w play-offach o awans do PlusLigi Kobiet. Lepiej zmotywowane na parkiet wyszły przyjezdne. Od pierwszych akcji Marta Szymańska zdecydowała się grać do Pauliny Chojnackiej i po chwili Piast prowadził 5:2. Później sytuacja zmieniała się dosyć często. Najpierw dobrą grą goście powiększały swoją przewagę. Gdy odskakiwały za daleko, przerwę brał Mariusz Bujek, która skutkowała natychmiastowym nadrabianiem strat. Wtedy do głosu dochodził trener Piasta i motywował swoje zawodniczki. W efekcie obaj szkoleniowcy w połowie seta mieli wykorzystane po dwa czasy, a różnica punktowa się nie zmieniła. Dalej Piast prowadził trzema punktami (15:12). W końcówce seta oba zespoły pokazały najlepszą siatkówkę, dużo obron, efektowne bloki, asy serwisowe i mocne ataki charakteryzowały tę część gry. - Stworzyliśmy z Markiem Mierzwińskim bardzo dobre widowisko. Dwa dobre zespoły, które zagrały dla bardzo fajnych kibiców, tak powinna wyglądać promocja siatkówki. Dodatkowo był to bardzo ważny mecz zwaśnionych ze sobą drużyn, przynajmniej teoretycznie, bo tak w zasadzie to nic do siebie nie mamy - skomentował Mariusz Bujek. I ten okres pierwszej partii nic nie zmienił jeśli chodzi o wynik. Piast dociągnął trzy oczka przewagi do końca seta (25:22) i objął prowadzenie w meczu 1:0.

Druga odsłona praktycznie nie miała historii. Przyjezdne już na początku popełniły dużą ilość własnych błędów, przez co Chemik odskoczył na bezpieczny dystans (7:2). To wystarczyło żeby gospodynie złapały wiatr w żagle. Zdominowały przeciwniczki w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła i wygrały 25:12. - Bardzo się bałem trzeciego seta, tego, że po wysokiej porażce już się nie podniosą - mówił po meczu Marek Mierzwiński.

Rzeczywiście miał czego, bo jego podopieczne już w pierwszych dwóch akcjach kolejnej partii się nie popisały. Najpierw Magdalena Soter zaserwowała bezpośrednio w boisko, a chwilę później Joanna Pomykacz kiwką zmyliła zawodniczki Piasta. Mierzwiński szybko zareagował i wziął przerwę. - Na czasie powiedzieliśmy sobie kilka, bardzo ostrych słów, nienadających się do druku i coś się ruszyło - zdradził trener szczecinianek. Ciężar gry wzięła na siebie Małgorzata Sikora. Dzięki temu jej zespół wyszedł na prowadzenie 5:2. Co prawda gospodynie szybko zareagowały po tym ciosie i zaczęły odrabiać stratę, a nawet prowadziły 8:7, ale zaczęły popełniać błędy, czym pomogły Piastowi zdobywać punkty, do tego szczecinianki poprawiły blok i skutecznie atakowały. Dzięki temu przyjezdne zdobyły czternaście oczek przy, zaledwie, pięciu Chemika (21:13). - Z kobietami tak już jest, że jak wygrają za wysoko, to później trudno im się skoncentrować. Uprzedzałem je, że będzie jeszcze ciężej, ale są takie fragmenty gry, że trudno dotrzeć do zespołu. One są wtedy tak "zagotowane", że nie przyjmują konstruktywnych informacji. Moje zawodniczki bardzo chciały, ale niestety chęć nie zawsze idzie w parze z dobrym wynikiem - powiedział Mariusz Bujek. W końcówce seta było widać, że podopieczne Mierzwińskiego się mocno rozluźniły, ale nie przeszkodziło w wygraniu seta do 18 i w ponownym wyjściu na prowadzenie w meczu.

Fakt, że kobieta zmienną jest obie ekipy potwierdziły na początku czwartej odsłony. Najpierw Piast wygrywał 5:0, po czym stracił siedem punktów w jednym ustawieniu, przy świetnej zagrywce Justyny Raczyńskiej. Gdy na tablicy wyników zrobiło się 7:5 dla Chemika ponownie do głosu doszły przyjezdne i zdobyły pięć oczek głównie dzięki serwisie Justyny Sachmacińskiej. Tej huśtawki nie wytrzymali obaj trenerzy. Przy stanie 10:7 dla szczecinianek ich trener miał wykorzystane wszystkie przerwy, a Mariusz Bujek jedną. - Prowadziliśmy 5:0 i zrobiliśmy siedem błędów własnych z rzędu. Tak grać nie można, ponieważ lepszy przeciwnik na pewno to wykorzysta i wygra - tłumaczył całą sytuację Marek Mierzwiński. Później sytuacja nieco się uspokoiła, zespoły zaczęły grać punkt za punkt. Gdy na tablicy wyników było 15:14 dla przyjezdnych, ponownie obie ekipy zaczęły grać falowo. Najpierw jedna, potem druga drużyna zdobywała seriami oczka. Tym razem ciśnienia nie wytrzymał Mariusz Bujek, wziął czas i przeprowadził chyba wszystkie przysługujące mu zmiany (Mierzwiński na ławce rezerwowych miał tylko Irinę Archangielską). Jednak ostatecznie ta partia (do 22) i cały mecz padł łupem Piasta Szczecin. - Chcielibyśmy żeby takich meczów było więcej, żeby hala przy Siedleckiej zapełniała się do ostatniego miejsca. Przy tak fantastycznym dopingu kibiców Piasta i Chemika lepiej się gra. Nie spodziewałem się, że będzie aż tak fajnie. Gratuluje kibicom obu drużyn postawy, bo była naprawdę świetna - skomentował na gorąco Mariusz Bujek. Marek Mierzwiński był bardziej krytyczny dla swojego zespołu, który zdobył upragnione trzy punkty. - Zwycięzców się nie osądza. Z gry niestety nie mogę być zadowolony, bo ciągle gramy tak samo. Dość łatwo wygrywamy pierwszego seta, później wkradają się błędy, robimy kilkanaście błędów w partii - mówił.

Dzięki wygranej w tym derbowym pojedynku Piast Szczecin osiągnął cel, jaki został postawiony zawodniczkom przed sezonem, i z trzeciego miejsca awansował do fazy play-off. Dalsza gra umożliwia walkę o awans do najwyższej klasy rozgrywkowej - PlusLigi Kobiet. - Cel podstawowy został wypełniony - cieszył się Mierzwiński i dodał - Teraz startujemy od zera. Te nasze wcześniejsze wpadki, nasza słaba gra odeszła do lamusa. Mam nadzieję, że z dziewcząt zejdzie ciśnienie i będą grać lepiej. Na pewno stać je na to. Myślę, że jak zagrają na luzie, bo teraz do stracenia nie ma już nic, to powinno być im łatwiej.

Źródło artykułu: