Takiego początku sezonu chyba nikt w Częstochowie się nie spodziewał. AZS nie tylko nie odniósł żadnego zwycięstwa, ale nie wygrał też choćby jednego seta. Paweł Adamajtis uważa jednak, że nie zawsze wyniki, a szczególnie ten z rywalizacji z GKS-em oddają to, co dzieje się na boisku. - Po wyniku można powiedzieć, że dostaliśmy "bęcki", ale tak nie było. Co prawda, na pierwszego seta katowiczanie wyszli bardzo zmotywowani, ale w kolejnych dwóch partiach, to my prowadziliśmy przez większość partii - tłumaczył zawodnik.
Prowadzenia przez większość drugiego seta AZS Częstochowa nie potrafił zamienić na zwycięstwo. - To kolejny mecz, w którym mamy 2-3 punkty przewagi, widać w naszej grze fajną siatkówkę, widać elementy, w których przodujemy nad przeciwnikiem, ale w najważniejszym momencie brakuje nam dokładności w każdym elemencie - komentuje zawodnik.
Co według atakującego jest największą bolączką siatkarzy spod Jasnej Góry? - Brak powtarzalności. Pokazujemy, że potrafimy grać, że stać nas na fajną siatkówkę i gdybyśmy wygrali w Katowicach jeden set, choćby trzeci, to jestem pewien, że później doprowadzilibyśmy do tie-breaka - zapewnia Adamajtis.
Rozgrywki nie zwalniają. Już 23 października AZS rozegra mecz z Łuczniczką Bydgoszcz. Atakujący wie, co trzeba poprawić w grze zespołu z Częstochowy, by powalczyć o zwycięstwo. - Musimy wziąć się do roboty i zacząć wykorzystywać przewagę w końcówkach. Na razie nie umiemy tego zrobić - stwierdził.
ZOBACZ WIDEO Świetny powrót Leo Messiego, FC Barcelona rozbiła Deportivo La Coruna - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]