Jakub Bednaruk: Przegrywam z przeklinaniem
Sportowiec jest wzorem dla młodych. To zrozumiałe, że jak ci coś nie wyjdzie, to przeklniesz. No ale nie w każdym zdaniu. To tasiemce brzydkich słów, które nic nie dają - tłumaczy Jakub Bednaruk, trener ONICO AZS Politechniki Warszawskiej.
"Przejdźmy na Ty" to cykl rozmów, w których osoby ze świata sportu opowiadają nam o swoim bardziej prywatnym życiu. Tym razem jest to Jakub Bednaruk, trener siatkarskiej drużyny ONICO AZS Politechnika Warszawska.
WP SportoweFakty: Diabeł - tak na ciebie mówią. Kto to wymyślił?
Jakub Bednaruk: Żona kolegi, z którym grałem w siatkówkę.
Skąd to przezwisko?
- Bo miałem kiedyś taką brodę jak dziś, dłuższą. Kręciłem sobie na niej dwa warkoczyki. Mówiła do mnie: "diable ty". I tak zostało. Pasowało do tego, co działo się u mnie dookoła.
Jesteś trenerem-diabłem?
- Jest czas na "diabłowanie" i na przytulanie. Raczej przytulam, jak już nakrzyczę. Pracuję tak samo, jak żyję. Szybko.
Rządy twardej ręki? - Różnie. Zawsze staram się być szczery. Jak człowiek nie wie, na czym stoi, to zaczynają się problemy. Wolę, żeby się ktoś na mnie obraził, ale wiedział, co myślę.W domu też jesteś diabłem?
- Wycisza go żona. Mam spokojny dom. Emocji jest wystarczająco na hali. Żona wprowadza spokój. Wychowujemy dwójkę dzieci. Odciąga mnie od stresu.
Masz krótki lont?
- Tak. Często powtarzam młodym zawodnikom w moim zespole, że nie bardzo widzę różnicę pomiędzy pracą z 11-letnim synem a 19-letnim siatkarzem. Taki zawodnik też się potrafi obrazić. Emocje. Czasem człowiek powie za dużo. I taki właśnie jestem: częściej krzyknę, niż przemilczę.
Jesteś szczery, ale czasem ściemniasz.
- Zależy z kim rozmawiam. Czasem robię sobie jaja, czasem coś podkoloryzuję, świadomie, mam dystans. Kiedy dostaję cały czas te same pytania, to żartuję. "Jakie zespół ma cele?" - nienawidzę tego pytania.
Mówisz, że jesteś stanowczy. Załóżmy: żona źle wygląda w sukience. Co mówisz?
- Moja żona zawsze dobrze wygląda. Zawsze.
OK, wiemy, że będzie to czytać. W domu też jesteś stanowczy?
- Tak. Nie noszę masek.
Ryzykujesz w życiu?
- Często działam instynktownie. Nie umiem planować dnia, tygodnia, miesiąca co do minuty. Źle się z tym czuje. Ale tak bardzo nie zaryzykuję i nie powiem żonie, że sukienka jest brzydka.
O co twoja żona jest zazdrosna?
- O moje bujne, gęste włosy. Swoje hoduję i oddam je na szczytny cel, jednej z fundacji.
Jesteś aktywny na Twitterze. Dodałeś ponad 16 tysięcy twittów. Żona się nie wścieka, jak siedzisz w telefonie?
- Przegram dwa mecze i ludzie mi piszą, żebym przestał na Twitterze siedzieć. O godzinie 21 dzieci i żona już śpią, a ja oglądam poprzedni mecz Politechniki, spotkanie naszego przyszłego rywala, analizuję i przy okazji rozmawiam z ludźmi. Ostatnim etapem dnia jest książka, obecnie "Zabójczy tie-break" Nikodema Pałasza, nie Twitter.
W mediach społecznościowych brylujesz. Na mieście też jesteś rozpoznawalny?
- Nie sądzę. Mam służbowe auto, Toyote Corollę. Prywatnego nie. Metrem też jeżdżę.
Ile razy unikałeś kary, mówiąc, że pracujesz jako trener Politechniki?
- Nie zdarzyło się, ale czasem to wykorzystuję. Czasem można szybciej stolik w restauracji zamówić. Coś załatwić.
Ale dzwonisz, przedstawiasz się i już nic nie musisz mówić?
- Raczej wiem, gdzie mogę zadzwonić.
Usłyszałeś kiedyś: "Kto? Nie znam."
- Zazwyczaj to słyszę, a pani w "Lidlu" nie mówi: "Pana z końca kolejki zapraszam na początek".
Ile masz dla siebie czasu w tygodniu?
- Dużo. Lubię słuchać historii, jak wszyscy pracują od 7 rano do 24. Nie czuję się dobrze w pędzie warszawskim. Omijam go. Żyję w swoim świecie. Mamy dwa treningi dziennie, ale znajdę czas, żeby zrobić obiad, zdrzemnąć się godzinę, przygotować się do zajęć popołudniowych, poczytać. To fantastyczna praca.
Co robisz poza halą?
- Gotuję. Kuchnia? Wszystkie. Moja żona nie gotuje, tylko po mnie sprząta. Lubię posiedzieć cztery godziny w kuchni. Ostatnio zrobiłem rosół i gulasz z dzika, bo odwiedził nas teść.
Domator?
- Dobrze czuję się w domu, ale też na parkiecie.
Przy jakiej muzyce?
- Lubię rocka, ale house też mi odpowiada.
Grasz na jakimś instrumencie?
- Na wirtualnej perkusji. Wyobrażam sobie, że gram. Macham sobie rękoma słuchając muzyki. Kiedyś miałem knajpę.