Bielszczanie wciąż muszą czekać na swoje drugie zwycięstwo w tegorocznych rozgrywkach PlusLigi. Na razie ekipa z Podbeskidzia przegrała pięć meczów z rzędu, nie zapisując na swoje konto nawet seta. Sobotnie starcie z Indykpolem AZS-em Olsztyn także zakończyło się w trzech partiach.
- Na pewno można wyciągnąć jakieś pozytywy z tego meczu, ale z drugiej strony wciąż popełniamy sporo błędów własnych, które musimy zacząć eliminować - powiedział po spotkaniu Paweł Gryc. Młody atakujący pojawił się na boisku w końcówce pierwszego seta, zastępując Bartosza Janeczka i zapisał na swoim koncie dziesięć punktów, w tym jeden zagrywką.
Bronią olsztynian w starciu w hali pod Dębowcem była dyspozycja w bloku. Tym elementem podopieczni Andrei Gardiniego zdobyli aż dziesięć "oczek" przy czterech po stronie BBTS-u Bielsko-Biała. - Olsztynianie ogólnie zagrali dobrze. My również próbowaliśmy zaprezentować to, co potrafimy najlepiej, ale rywale byli lepsi - dodawał.
Za tydzień zespół prowadzony przez Miroslava Palguta zmierzy się na wyjeździe z ostatnim w tabeli AZS-em Częstochowa. - Może to kwestia presji. Na treningu wszystko nam wychodzi, a podczas meczu być może się czegoś boimy - zakończył Paweł Gryc.
[color=black]ZOBACZ WIDEO Zbigniew Boniek: Trochę szkoda mi Wojciechowskiego... (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
[/color]