Uraz palca, którego Agnieszka Kąkolewska nabawiła się jeszcze podczas zgrupowania kadry, wyeliminował środkową z pierwszych spotkań Orlen Ligi. Wrocławianka wróciła na mecz 3. kolejki z BKS-em Profi Credit Bielsko-Biała i potwierdziła, że po kontuzji już nie ma śladu. O ile w bloku królowała jej koleżanka, Monika Ptak, to Kąkolewska punktowała w ataku ze środka.
- Nie mogłam się doczekać, by ponownie zagrać w Orbicie. Tym bardziej ta wygrana podwójnie cieszy - mówi Kąkolewska, która zdobyła 9 punktów.
Impel Wrocław zwyciężył 3:1, choć początek spotkania nie wskazywał na triumf zespołu z Dolnego Śląska. Siatkarki Marka Solarewicza zmagały się z problemami z przyjęciem i oddały premierową odsłonę niemal za darmo.
- Nie zaczęłyśmy tego spotkanie zgodnie z naszym planem. Zwycięstwo BKS-u wynikało bardziej z naszych błędów, a nie ich gry. Nie musiały się bardzo napracować, by wygrać - ocenia wrocławianka.
ZOBACZ WIDEO Słynni sportowcy na zdjęciach z dzieciństwa. Rozpoznasz ich?
Porażka 20:25 okazała się zimnym prysznicem, który postawił gospodynie na nogi. Impelki zdecydowanie poprawiły skuteczność w ataku. Natalia Mędrzyk i Megan Courtney punktowały z lewego skrzydła, nie brakowało także efektownych uderzeń Katarzyny Koniecznej. Do tego doszedł blok. Zwłaszcza w czwartej partii bielszczanki biły głową w mur i piłka błyskawicznie wracała przyjezdnym pod nogi.
- Wyeliminowaliśmy błędy i złapałyśmy swój rytm. W kolejnych setach nie psułyśmy już tyle zagrywek. Myślę, że także w ataku i bloku zaprezentowałyśmy się bardzo dobrze - podsumowuje Kąkolewska.