Koniec cichej myszki. Młoda libero Taurona MKS-u dojrzewa i robi postępy

WP SportoweFakty / Justyna Serafin
WP SportoweFakty / Justyna Serafin

Jeszcze w poprzednim sezonie Kinga Drabek musiała uczyć się gry na najwyższym poziomie. Niedawno pokazała się w roli podstawowej libero Taurona MKS-u Dąbrowa Górnicza i zaskoczyła pozytywnie wielu obserwatorów.

- Nie był to łatwy mecz, ale wszystko poszło po naszej myśli i spełniłyśmy oczekiwania trenera i kibiców. Dla naszego szkoleniowca ważne są cyferki, ale z tego co widzę, to patrzy na nasze statystyki i chyba jest zadowolony - z uśmiechem powiedziała libero Kinga Drabek po rewanżowym meczu Taurona MKS-u Dąbrowa Górnicza z czeskim Agelem Prościejów. Zagłębianki wygrały to starcie 3:1 i zapewniły sobie miejsce w fazie grupowej Ligi Mistrzyń.

Kluczowe dla losów sobotniego spotkania były dwa przestoje przyjezdnych w pierwszym i trzecim secie. Polski zespół szybko je wykorzystał i już po trzeciej partii mógł cieszyć się z awansu do LM. - Gramy w siatkówce kobiet falami i tak po prostu się zdarza. Tym bardziej trzeba być skoncentrowanym na swojej grze. Teraz już udowodniłyśmy, że jesteśmy lepsze i będziemy starały się zajść jak najdalej w Lidze Mistrzyń. Pracujemy ciężko na treningach, dajemy z siebie wszystko i to widać potem na parkiecie - oceniła zaledwie 18-letnia zawodniczka.

Jak na debiut w europejskich pucharach była reprezentantka Polski kadetek spisała się lepiej niż przyzwoicie. 5 procent przyjęcia perfekcyjnego i 47 pozytywnego to nie są statystyki powalające na kolana, ale Drabek wykonała olbrzymią pracę w asekuracji i obroniła wiele trudnych piłek. - Taka już rola libero; niby szara myszka, która pozostaje z tyłu, ale pozostaje cały czas nisko na nogach i gotowa do akcji. Potem rywalki próbowały zagrywać na Martę Ciesiulewicz, ale to nic dziwnego, bo ona wtedy wyszła dopiero z kwadratu rezerwowych. Agel Prościejów to dobry zespół, byłyśmy przygotowane na walkę z nimi w każdym elemencie - przyznała z pewnością siebie siatkarka.

Wielu obserwatorów ostatniego spotkania w Hali Centrum było zaskoczonych nie tylko absencją Izabeli Lemańczyk, ale i zdecydowaniem w poczynaniach wychowanki bielskiego BKS-u. Drabek, która rok temu zdecydowanie odstawała fizycznie od koleżanek i męczyła się z odbiorem zagrywek, w spotkaniu z Agelem Prościejów była niemal jak opoka. - To wszystko wynikło z kontuzji Izy, niby nic poważnego, ale lepiej chuchać na zimne przed kolejnymi meczami, żeby była na nie gotowa w stu procentach. Tak, to prawda, zmieniłam się przez ostatni rok, czuję się inną Kingą Drabek. Uwierzyłam w siebie, już nie jestem małą i cichą dziewczynką - stwierdziła była uczennica szczyrkowskiego SMS-u.

Teraz przed Tauronem MKS zadanie z gatunku niemal niewykonalnych: zdobycie kompletu punktów w czterech ligowych spotkaniach z rzędu, i to na przestrzeni zaledwie dziesięciu dni. - O kondycję trzeba pytać starszych dziewczyn, które grały więcej, ale już po tych czterech setach czuję się zmęczona, a co dopiero reszta... Jest ciężko, podejście trenera do treningów się nie zmieniło, ale jesteśmy dobrej myśli. Przynajmniej na mojej pozycji możemy się swobodnie zmieniać i to jest plus - najmłodsza zawodniczka klubu z Dębowego Miasta nie traciła hartu ducha.

ZOBACZ WIDEO Łukasz Kadziewicz: Grupa jest trudna i nic samo się nie wygra

Komentarze (0)