PGE Skra Bełchatów przypieczętowała w niedzielę awans, pokonując PAOK Saloniki , choć tak naprawdę wystarczyłyby dwa sety. W pierwszym meczu w Grecji polska ekipa zwyciężyła 3:0.
W Wieluniu podopieczni Philippe'a Blaina mieli małe problemy, po dwóch partiach na tablicy wyników był remis. - Myślę, że przegrany przez nas drugi set wynikał z naszego rozluźnienia. Wiedzieliśmy, że kontrolujemy grę, ale czasem popełniamy proste błędy. Mamy jednak awans, na który liczyliśmy i po który tutaj przyjechaliśmy - podsumował Bartosz Bednorz.
Spotkanie rewanżowe nie zostało rozegrane w Hali Energia, bowiem w tym czasie w Bełchatowie odbywała się inna impreza. Regulamin rozgrywek nie pozwolił na zmianę terminu.
- Czy gramy u siebie, czy na wyjeździe, musimy prezentować się z jak najlepszej strony i grać swoją siatkówkę. Wiadomo, że w domu jest zdecydowanie lepiej, bo mamy za sobą wspaniałych kibiców, ale pokazują, że jeżdżą z nami także na wyjazdy. Trzeba się cieszyć, że mamy tak dobry zespół i tak wspaniałych fanów - dodał przyjmujący.
Bednorz debiutował w Lidze Mistrzów. - Większej presji nie było, myślę, że pojawi się dopiero w dalszym etapie rozgrywek, ale cieszę się, że wszedłem na boisko. Wykonaliśmy nasze zadanie i wracamy do domu. Mamy dwa dni wolnego, odpoczywamy i spędzamy czas z rodzinami, a już w piątek gramy z GKS-em Katowice - zakończył.
ZOBACZ WIDEO Łukasz Kadziewicz: Grupa jest trudna i nic samo się nie wygra