Dorota Świeniewicz: Kibicuję Jackowi Nawrockiemu

Była znakomita siatkarka w rozmowie z naszym portalem dzieliła się przemyśleniami po kilku tygodniach swojej pracy z odmłodzoną reprezentacją Polski. Apelowała przede wszystkim o cierpliwość dla siatkarskiej młodzieży.

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk

WP SportoweFakty: Przyzna pani, że środowe spotkanie dąbrowskiego MKS-u z Atomem Treflem Sopot nie było tak wyrównane jak w poprzednich latach...

Dorota Świeniewicz: Wygląda to, jak wygląda, przede wszystkim dlatego, że Atom Trefl ma bardzo młody i niedoświadczony zespół. Większość tych dziewczyn do tej pory występowała w Młodej Orlen Lidze i potrzebuje czasu, ale wierzę, że już niedługo te zawodniczki pokażą, na co je stać.

Z jednej strony problemy finansowe klubów zmuszają je do tego, by odmładzać swoje składy, ale z drugiej może to jest szansa dla tych siatkarek, które być może nigdy nie otrzymałyby szansy na występ na tym poziomie?

- Cieszę się z tego, że młode zawodniczki będą mogły poznać najwyższy poziom rozgrywek, choć przykro jest mówić takie rzeczy, jeśli się pamięta, z jakich powodów kluby z nich korzystają. Na pewno jest to pomocne w kontekście reprezentacji naszego kraju, bo potrzebujemy w niej dobrze pracującej młodzieży, która regularnie występuje w ekstraklasie i pokazuje w niej, czego nauczyła się na treningach. W poprzednich latach było tak, że selekcjonerzy powoływali zdolne siatkarki, które niestety w swoich klubach stały w kwadratach dla rezerwowych.

Pomagała pani Jackowi Nawrockiemu w przygotowaniach kadry do kwalifikacji mistrzostw świata U-23. Na czym polegało to wsparcie?

- Byłam pełnoprawnym członkiem sztabu szkoleniowego. Brałam udział w treningach drużyny przez kilka tygodni i robiłam to, co robi się zwykle podczas zajęć: zagrywałam w dziewczyny, "nabijałam" je...

Wsparcie mentalne i wskazówki dla młodszych koleżanek po fachu też wchodziły w grę?

- Oczywiście, jeśli coś moim zdaniem u zawodniczek wyglądało na treningu nie tak, to zwracałam im na to uwagę.

ZOBACZ WIDEO Ireneusz Mazur: Wszyscy kandydaci to dobrzy szkoleniowcy

Jak pani ocenia starania Jacka Nawrockiego w kadrze kobiet i jego plan zdecydowanego odmłodzenia tej drużyny? 

- Byłam bardzo zaskoczona, bo nigdy wcześniej nie miałam okazji widzieć trenera Nawrockiego na treningu, wiedziałam głównie o efektach jego pracy z juniorami i w Skrze Bełchatów. Przede wszystkim podobało mi się jego podejście do zajęć z kobietami pod względem mentalnym, ale i warsztat szkoleniowy. Naprawdę... super! Trenowałam z wieloma szkoleniowcami w swojej karierze, także zagranicznymi i moim zdaniem trener Nawrocki to właściwy człowiek na właściwym miejscu.

Mam wrażenie, że niewielu kibiców kadry wyraża podobny entuzjazm dla pracy tego trenera z kobiecą reprezentacją...

- Jestem zwolenniczką tego, jak pracuje Jacek, życzę mu wszystkiego dobrego i życzę mu tego, żeby efekty jego działań przyszły już w następnym roku. Prawda jest taka, że nie od niego wszystko zależy: jego zawodniczki większość czasu spędzają w klubach i to tam powinny wykonywać większość swojej pracy, a w reprezentacji powinny ćwiczyć przede wszystkim zgranie, taktykę i wychodzić pewnie na boisko, żeby grać i wygrywać. A niestety większość czasu na zajęciach kadry narodowej jest poświęcana na eliminowanie błędów technicznych, a to powinno być wykonane w klubie!

Być może siatkarskiej młodzieży pomoże rozbudzona jakiś czas temu dyskusja wokół stawiania na nie w kadrze i lidze. To już się staje pewnego rodzaju trendem.

- Ja w wieku tej młodzieży grałam dopiero w drugiej lidze, bo dość późno zaczęłam przygodę z ekstraklasą, bodajże w wieku 21-22 lat. One powinny wykorzystać swoją szansę, zarówno selekcjoner, jak i wielu trenerów w Orlen Lidze ma doświadczenie w pracy z młodzieżą i potrafi je przekuć w dobry wynik. Wrócę jeszcze do krytyki Jacka Nawrockiego, o której mówiliśmy: ona wynika w dużej części wynika z faktu, że my w Polsce nie jesteśmy zbyt cierpliwi. A cierpliwość i czas są w sporcie bardzo potrzebne, zwłaszcza młodym siatkarkom. W ich wypadku nie da się niczego przyspieszyć albo nadgonić.

W jakim wieku, według pani, możemy mówić o zawodniczce w pełni ukształtowanej pod każdym względem i gotowej do rywalizacji na najwyższym poziomie w kraju?

- Do tej kwestii trzeba podejść w sposób indywidualny, bo to nie jest tylko kwestia przygotowania fizycznego, wytrenowania techniki czy siły... Każda dziewczyna powinna być oceniana niezależnie od jakichś schematów, natomiast według mnie to może być wiek około 23, 24 lat.

Któraś z młodych zdolnych wpadła pani szczególnie w oko?

- Jest wiele ciekawych dziewczyn, choćby Malwina Smarzek czy Małgosia Jasek występująca w drugoligowym zespole, Magda Damaske, Justyna Łukasik... W każdym zespole jest wiele zdolnych postaci, tylko musimy dać im czas na to, żeby się przebić i grać na najwyższym poziomie.

Trener Nawrocki wspominał w wywiadach o problemie strefy komfortu, w jaką wpadły polskie siatkarki, które mają zapewniony spokojny byt w lidze i nie myślą o przełamywaniu kolejnych barier w swojej karierze.

- Na obecną chwilę takiego komfortu już nie będzie. Budżety klubów zostały obniżone, teraz zawodniczki, żeby zadbać o swoje pieniądze, będą musiały popracować i szukać swojej szansy na przykład za granicą. Gdybym miała na ich miejscu do wyboru klub polski i zagraniczny, to wybrałabym taki, gdzie mogłabym pracować z lepszymi od siebie i czegoś się od nich nauczyć.

Rozmawiał Michał Kaczmarczyk  

Czy młode polskie siatkarki będą zawodniczkami na miarę Złotek Andrzeja Niemczyka?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×