Udany start ZAKSY Kędzierzyn-Koźle w Lidze Mistrzów. "Nie przyzwyczailiśmy do takiej liczby błędów"

WP SportoweFakty / Asia Błasiak
WP SportoweFakty / Asia Błasiak

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle rozpoczęła udział w Lidze Mistrzów 2016/2017 od zwycięstwa 3:0 nad Istanbulem BBSK. - Nie był to nasz idealny występ - podkreślił jednak Oskar Kaczmarczyk, asystent trenera mistrzów Polski.

Przebieg pierwszego seta, wygranego przez kędzierzynian aż 25:12, zupełnie nie zwiastował ich problemów w dalszej części pojedynku. Zawodnicy ZAKSY błyskawicznie narzucili w inauguracyjnej partii swoje warunki gry, przede wszystkim dzięki wybornej postawie w polu serwisowym i wzorowej współpracy na linii blok-obrona.

- W pierwszej odsłonie zagraliśmy naprawdę kapitalnie. Ułożyliśmy ją sobie zagrywką, którą graliśmy nawet ponad nasze możliwości. Nie jesteśmy bowiem w stanie cały czas utrzymywać tak wysokiego poziomu w tym elemencie - powiedział Kaczmarczyk.

Wysokie zwycięstwo zespołu z Kędzierzyna-Koźla nie podziałało jednak demobilizująco na siatkarzy Istanbulu BBSK. Wręcz przeciwnie, to do nich należał początek drugiego seta. Po serii kąśliwych floatów Nicolasa Le Goffa objęli prowadzenie 5:1 i od tego momentu na boisku nieprzerwanie trwała już zacięta rywalizacja. Na grę wicemistrzów Turcji nie wpływał negatywnie fakt, że do Polski przyjechała tylko z jednym rozgrywającym - Canerem Peksenem, nominalnie będącym zmiennikiem kontuzjowanego Arslana Eksiego.

- Spodziewaliśmy się trudnego meczu. Drużyna ze Stambułu jest budowana pod Ligę Mistrzów. To właśnie podczas niej występuje w optymalnym składzie, dlatego że w tych rozgrywkach nie obowiązuje limit obcokrajowców. W BBSK grają między innymi dwaj niesamowicie skuteczni środkowi w elemencie bloku - Marko Matić i Nicolas Le Goff. Spodziewaliśmy się co prawda, że na pozycji atakującego w wyjściowym składzie pojawi się Amerykanin William Price, ponieważ Antonin Rouzier w ostatnich spotkaniach spisywał się przeciętnie. Ważne jest jednak to, jak samemu zagraliśmy. Nie był to nasz idealny występ, ale wygraliśmy nerwowe końcówki, co będzie procentować w przyszłości - dodał asystent Ferdinando De Giorgiego.

ZOBACZ WIDEO Michał Pazdan: Na takim poziomie to nie przejdzie

Kędzierzyńska ekipa pokazała szczególnie duży charakter w drugiej partii. Przegrywała w niej już 15:20, a mimo to potrafiła wrócić do gry i zwyciężyć 28:26. W trzeciej odsłonie walka trwała jeszcze dłużej (29:27), ale w jej trakcie siatkarze ZAKSY nie byli już zmuszani do odrabiania tak pokaźnych strat. Długimi fragmentami głównym rywalem mistrzów Polski były błędy własne (łącznie 19), których popełnili więcej niż zazwyczaj ma to miejsce w meczach PlusLigi.

- Do takiej liczby pomyłek nie przyzwyczailiśmy ani siebie samych, ani kibiców. Ponadto wpadło nam w boisko kilka piłek łatwych do asekuracji. Zwykle nie oddajemy wielu punktów za darmo. Wtedy jesteśmy niesamowicie trudnym rywalem, gdyż utrzymujemy stały poziom gry na dystansie całego meczu. W tym tkwi nasza siła. Kiedy natomiast zaczynamy się mylić, zapraszamy przeciwnika do tańca i gra staje się otwarta. Każdego dnia pracujemy nad maksymalnym ograniczaniem liczby błędów, ale w najbliższym czasie może ona nieco wzrosnąć. Mamy coraz mniej czasu na trenowanie, więc musimy też zachowywać należytą cierpliwość - podsumował Kaczmarczyk.

Kolejnym rywalem ZAKSY w grupie A Ligi Mistrzów będzie Noliko Maaseik (21.12, wyjazd). Nim jednak kędzierzynianie przystąpią do tej konfrontacji, czekają ich jeszcze trzy pojedynki w PlusLidze. Najbliższymi rywalami zespołu z Opolszczyzny będą MKS Będzin (09.12), ONICO AZS Politechnika Warszawska (14.12) i Asseco Resovia Rzeszów (17.12).

Komentarze (0)