Andrea Anastasi przyznaje, że ten sezon nie wygląda najlepiej w wykonaniu Lotosu Trefla Gdańsk, ale nie widzi powodu do narzekań. - Oczywiście, miejsce, w którym się znajdujemy [siódme - przyp. red.], to nie jest lokata, której oczekiwaliśmy przed sezonem. Jeśli mam być szczery, stać nas na więcej. Straciliśmy punkty, które śmiało mogliśmy zdobyć. Czasami sporo czasu nam zajmowało, żeby zacząć grać swoją siatkówkę. Ważne jest jednak, że w każdym meczu, może oprócz tego z GKS-em Katowice, walczyliśmy. W większości zdobywaliśmy punkty i mieliśmy swoje szanse na wygraną, tak jak w Jastrzębiu-Zdroju czy Radomiu. Mieliśmy te spotkania w swoich rękach, nawet ten mecz domowy z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. I chociaż nasza pozycja w tabeli może tego nie oddawać, ta drużyna naprawdę dawała z siebie wszystko - i w czasie meczów i podczas treningów.
W tym sezonie ekipa z Trójmiasta miała też trochę pecha. - Miłosz Hebda był wyłączony z gry przez cały październik, co było dla nas bardzo trudne, bo tak naprawdę mieliśmy tylko dwóch przyjmujących: Mateusza Mikę i Bartosza Pietruczuka.
23-letni Pietruczuk jest jednym z młodszych graczy w gdańskiej ekipie. - Mamy w tym roku trochę takiej młodzieży w składzie i jesteśmy z tego bardzo dumni: możemy patrzeć, jak grają i rozwijają się w PlusLidze. To bardzo ważne w świetle strategii klubu, żeby ci zawodnicy zdobywali doświadczenie. Obserwowanie tego dla mnie, jako trenera, jest bardzo interesujące. - opowiada Anastasi.
Włoski szkoleniowiec odniósł się też do regulaminu tegorocznych rozgrywek, według którego o miejsca na podium powalczą tylko zespoły, zajmujące po fazie zasadniczej miejsca 1-4. - To nonsensowne. Nie chcę używać złych słów, ale po prostu w tym wypadku się nie da. Rozgrywanie fazy play-off w ten sposób to według mnie duży błąd. Tak zabiera się szanse zespołom takim jak nasz. Wszędzie na świecie o medale walczy więcej drużyn niż te cztery. Nie twierdzę, że w innym systemie od razu stanęlibyśmy na podium, ale może moglibyśmy przynajmniej o nie powalczyć. Przy obecnym regulaminie jest o wiele trudniej. Oczywiście zrobimy co w naszej mocy, by jakoś dogonić czołówkę i zajść najwyżej, jak to jest możliwe.
ZOBACZ WIDEO Juventus ucieka po mistrzostwo. Udany występ Szczęsnego - zobacz skrót mecz Juventus - AS Roma [ZDJĘCIA ELEVEN]
Nie obyło się bez podziękowań dla sponsorów. - Bez nich ciężko byłoby pracować. Dzięki takiemu wsparciu klub może się rozwijać nie tylko sportowo, ale też poza boiskiem - w kwestiach zarządzania czy marketingu, na wielu obszarach. Może w tym momencie nie jesteśmy na topie, ale ten projekt jest długofalowy i znajdujemy się tak naprawdę na początku drogi. Jesteśmy jak takie trzyletnie dziecko - popełniamy błędy, także w tym sezonie, ale będziemy dojrzewać i zmierzać we wspólnym kierunku.
- Dziękujemy także kibicom. Ludziom, którzy przychodzą na wszystkie mecze i wierzą w tę drużynę. Oni są dla nas bardzo ważni. Obiecujemy, że będziemy starali się walczyć z całych sił każdego dnia, aby osiągać jak najlepsze rezultaty. - zakończył swoje wystąpienie Anastasi.