Lotos Trefl Gdańsk w ostatnim czasie nie ma zbyt wielu przerw pomiędzy meczami. Liga jest wymagająca, ale zawodnicy nie narzekają. - Teraz jest taki moment w sezonie, że rzeczywiście gramy dwa razy w tygodniu, ale taki mamy terminarz. Rok temu było trochę trudniej, bo graliśmy w ten sposób cały czas. Może to się nam przyda i uda nam się wejść w końcu w ten rytm meczowy, ale może też być tak, że pojedziemy na święta i znowu będą problemy - przyznaje Mateusz Mika, filar zespołu z Trójmiasta.
Podopieczni Andrei Anastasiego w tym roku spisują się gorzej, niż tego od nich oczekiwano przed rozpoczęciem rozgrywek. Ich forma mocno faluje, a największą bolączką okazuje się zwykle pierwszy set. Gdańszczanie źle wchodzą w mecz, zaczynają przeważnie od problemów z przyjęciem, po czym wyraźnie tracą pewność siebie, a co za tym idzie - siłę ognia w ataku. - Nie znam odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak się dzieje. To nie jest prosta kwestia. Myślę, że bardziej chodzi tu o głowę niż umiejętności, bo każdy wychodzi przecież na boisko skoncentrowany już od pierwszej piłki, ale zdarzają nam się na początku jakieś głupie błędy. Może za dużo o tym myślimy, że te pierwsze zagrania nam nie wychodzą? Może trzeba o tym zapomnieć i przestać traktować to jako regułę? - zastanawia się Mika.
W meczu 14. kolejki PlusLigi, kiedy to Lotos Trefl zmierzył się z AZS-em Częstochowa, po dwóch setach na tablicy wyników widniał remis. Trzecia partia była wyrównana do stanu 15:15, później gdańszczanie pokazali już swoją pełną dominację. - Nawet już nie pamiętam, co wydarzyło się w tym trzecim secie. Na pewno pomogła nam zagrywka. Ważne, że odskoczyliśmy my, a nie przeciwnik. Wytrzymaliśmy też dłuższe fragmenty wyrównanej gry, bo zdarzało się już, że graliśmy punkt za punkt, a później nagle te punkty traciliśmy seriami, a wtedy rywale mają przewagę i mogą podejmować ryzyko, przez co gra się ciężej - opowiada przyjmujący Lotosu Trefla i reprezentacji Polski.
To właśnie jego zagrywka miała duże znaczenie w tym spotkaniu. Zawodnik po meczu cieszył się jednak z postawy całej drużyny. - Ustrzeżenie się przestojów jest ważne w każdym meczu. Ciężko zagrać tak, żeby w ogóle słabsze momenty się nie zdarzyły, tak jak w tym spotkaniu w pierwszym secie, ale szybko udawało nam się wychodzić nawet z tych najtrudniejszych dla nas ustawień.
ZOBACZ WIDEO Natalia Partyka: moje życie pokazuje, że niemożliwe nie istnieje