W drugim secie drużyny stoczyły zacięty pojedynek. Atom Trefl Sopot prowadził 18:15 i można śmiało przypuszczać, że wygrałby, gdyby trener Chemika Police nie zawołał posiłków z kwadratu rezerwowych. Na boisko wbiegły Joanna Wołosz oraz Katarzyna Zaroślińska i odwróciły wynik na korzyść Chemika.
- Nie jest wstydem przegrać z Chemikiem nawet 0:3, ale tylko porażki w setach do 21 czy do 23 punktów pozwalają zejść z boiska z podniesionymi głowami. Tak właśnie było w drugim secie i szkoda, że nie zaprezentowaliśmy się podobnie w pozostałych partiach - powiedział Piotr Matela, trener Atomu Trefla Sopot.
I dodał: - Spodziewałem się większej walki. Jeden set pokazał, że można było zagrozić Chemikowi. Wówczas w decydującym momencie dało o sobie znać doświadczenie rywalek.
Chemik zagrał z wicemistrzem Polski w rezerwowym składzie, a mimo to przez większą część meczu kontrolował wydarzenia. Pojedynki policko-sopockie były w poprzednich sezonach hitami Orlen Ligi, a ostatni trwał nieco ponad godzinę.
ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Młodych trzeba uczyć, jak się pracuje w pierwszej reprezentacji
- Na początku dziewczyny z Chemika naskoczyły na nas i nie zdążyłyśmy się obudzić zanim set dobiegł końca. Dopiero w drugim pokazałyśmy to co umiemy - opowiada Karolina Bednarek, środkowa Atomu Trefla. - Bardzo nam szkoda tego momentu, a wniosek jest jeden: musimy pracować nad końcówkami, bo to nie pierwsza taka sytuacja, kiedy tracimy niezłą przewagę. Po przerwie Chemik był poddenerwowany i nie dał sobie wydrzeć wielu punktów.
Sopocianki spędzą przełom roku na 9. lokacie. Przez kilka sezonów nie schodziły z podium Orlen Ligi, ale po gruntownej przebudowie składu, zdobywają dwa razy mniej punktów niż kluby z czołówki.
- Mam nadzieję, że drużyna będzie rozwijać się. Mimo że strofuję dziewczyny i momentami prowadzę je ostro, nie jest tak, że mam wyłącznie pretensje. Trzeba docenić to, co robią na boisku i pracę, jaką wykonują na treningach. Prędzej czy później ta praca zaprocentuje - podsumował Matela.