GKS Katowice znacznie lepiej poradził sobie w Bełchatowie w meczu Pucharu Polski niż w potyczce ligowej. - Była gdzieś w głowie taka myśl, że może uda się sprawić jakąś niespodziankę. Przede wszystkim chcieliśmy zagrać dobry mecz, żeby udowodnić sobie, że możemy z takim zespołem jak Bełchatów, który nie ukrywajmy jest naprawdę klasową drużyną, dobrze zagrać. Myślę, że w pewnym sensie nam się to udało - mówił po spotkaniu z PGE Skrą Kacper Stelmach.
19-latek to bratanek Krzysztofa Stelmacha, 274-krotnego reprezentanta kraju, jednego z najlepszych polskich przyjmujących, a obecnie drugiego trenera PGE Skry. Teraz to on kontynuuje rodzinne tradycje na pozycji przyjmującego. - Jako małe dziecko oglądałem wujka - przyznał.
- Dużo lepiej zagraliśmy w przyjęciu i zagrywce niż w poprzednim meczu i myślę, że to miało największe znaczenie w tym pojedynku. Dzięki temu udało nam się ugrać seta i sprawić PGE Skrze problemy. Może wolelibyśmy zagrać z kimś słabszym i mieć teoretycznie łatwiejszą drogę w turniejowej drabince, ale trafiliśmy na Skrę. Nie myśleliśmy, że losowanie mogło być lepsze lub gorsze. Po prostu przygotowaliśmy się do meczu, jak najlepiej potrafiliśmy - podkreślił młody siatkarz.
W lepszym humorze mógł być Krzysztof Stelmach. - Wygraliśmy 3:1, musimy jednak trochę przytrzymać nasz lepszy poziom gry, żeby wyeliminować słabsze momenty w naszej grze. Nie sięgajmy myślami jeszcze do finału, bo czeka nas kolejne spotkanie - zakończył.
ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Młodych trzeba uczyć, jak się pracuje w pierwszej reprezentacji