Robert Milczarek: Jeśli ZAKSA miałaby wygrać, to tylko po walce

PGE Skra Bełchatów odniosła ważne zwycięstwo, pokonując w tie-breaku ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle. - Ostatnie trzy sety to walka do samego końca - przyznał libero Skry Robert Milczarek.

Spotkanie PGE Skry Bełchatów z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle stało na bardzo wysokim poziomie. Było to starcie godne miana "meczu kolejki", a przede wszystkim ciosy pomiędzy sobą wymieniali atakujący: Mariusz Wlazły i Dawid Konarski.

Bełchatowianie ostatecznie odrobili sporą stratę, przegrywali już 0:2, by doprowadzić do tie-breaka i zwyciężyć. - Byliśmy nastawieni na walkę, co było widać w pierwszym secie. Szkoda tej premierowej partii, w której chyba dwoma seriami traciliśmy punkty, przez co nie udało się jej wygrać, mimo że na początku wypracowaliśmy sobie przewagę. W kolejnym secie to rywale już kontrolowali sytuację - ocenił Robert Milczarek.

Po 10-minutowej przerwie sporo się zmieniło na parkiecie. Mariusz Wlazły nie był już osamotniony w ofensywie. - Ostatnie trzy sety to już walka do samego końca. Walczyliśmy, musieliśmy się bić. Po drugim secie w szatni powiedzieliśmy sobie, że jeśli ZAKSA ma u nas wygrać, to niech zrobi to po walce, a my tanio skóry nie sprzedamy - wyjaśnił siatkarz. - Pokazaliśmy wtedy to, co najlepiej potrafimy i to pozwoliło nam wygrać.

PGE Skra zrównała się punktami z Asseco Resovią Rzeszów, bowiem ekipa z Podkarpacia w tej samej kolejce wygrała za komplet punktów. - Jest jeszcze kilka spotkań do końca rundy i wiemy, że musimy liczyć na potknięcia rywali, a równocześnie my musimy wszystko wygrywać. Nie skupiamy się na tabeli, staramy się grać po prostu dobrą siatkówkę. Jest dużo spotkań przed nami, więc mam nadzieję i wierzę w to bardzo, że uda się tę stratę odrobić - zakończył Milczarek.

[color=black]ZOBACZ WIDEO Kibice nieodłącznym elementem rywalizacji na Dakarze (źródło: TVP SA)

{"id":"","title":""}

[/color]

Komentarze (0)