Grot Budowlani Łódź po przerwie świątecznej nie prezentowali się najlepiej. Porażka z Developresem SkyRes Rzeszów i horror z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski nie były dobrymi prognostykami przed Pucharami Polski i CEV. Ostatecznie jednak podopieczne Błażeja Krzyształowicza wygrały swoje mecze i były faworytkami w derbach Łodzi.
Poza nieco ospałym początkiem, Budowlane rozegrały dobre spotkanie. - Chcieliśmy przede wszystkim wygrać, poprawić jakość naszej gry. Po ostatnich spotkaniach nie byliśmy z niej zadowoleni wszyscy: trenerzy, zawodniczki. Dwa główne cele zrealizowaliśmy - powiedział trener.
ŁKS Commercecon Łódź znakomicie grał w obronie, ale walkę nawiązywał tylko do połowy seta, a główną przyczyną były asy serwisowe posyłane przez przeciwniczki. - Zagrywka zrobiła różnicę. Natomiast podnieśliśmy swoją skuteczność w ataku. Na początku mieliśmy z tym problemy, a później się poprawiliśmy, szczególnie na kontrze, gdzie był wyblok, obrona. Popełnialiśmy błędy i oddawaliśmy punkty, dlatego ŁKS grał równo. Z biegiem czasu opanowaliśmy te nerwy i atak naprawdę dobrze wyglądał. W szczególności Kaja Grobelna na prawym skrzydle dobrze się zaprezentowała, z czego jesteśmy bardzo zadowoleni - podkreślił Krzyształowicz.
Nieco inny przebieg miała trzecia partia, zdominowana przez Budowlane. - Zagrywką sobie ustawiliśmy seta. ŁKS musiał grać na wysokiej piłce, mieliśmy czas na ustawienie dobrego bloku - dodał szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Młodych trzeba uczyć, jak się pracuje w pierwszej reprezentacji
- Nie spodziewam się konkretnego poziomu gry rywala, oczekuję naszego wysokiego poziomu i o to walczymy. Nigdy nie podchodzimy do kolejnych meczów, patrząc na to, jak może grać przeciwnik - zapowiedział.
W środę Budowlane czeka domowa potyczka w Pucharze CEV z zespołem Luka Bar. Pomimo napiętego terminarza, drużyna nie ma problemów zdrowotnych. - Wydaje mi się, że jest ok, dziewczyny dobrze wyglądają fizycznie. Mogłyby lepiej, natomiast jesteśmy zadowoleni, nie ma kontuzji i nie ma osłabień - zakończył Błażej Krzyształowicz.