Szkoleniowiec Skrok w styczniu 2017 roku zdecydował się oddać nerkę swojemu choremu synowi. W poniedziałek (23 stycznia) miał on poinformować Developres, że chciałby najpóźniej wrócić do pracy w czwartek, tj. 26 stycznia. W odpowiedzi miał usłyszeć, że Rada Nadzorcza zatrudni w jego miejsce kogoś innego, o czym powiedział serwisowi nowiny24.pl.
Następnie Developres SkyRes Rzeszów wydał krótki komunikat o następującej treści: - Zarząd KS Developres Rzeszów informuje, że trener Jacek Skrok przebywa na zwolnieniu lekarskim po przebytej operacji. Na chwilę obecną trener Jacek Skrok nie może ze względów zdrowotnych prowadzić drużyny Developres SkyRes Rzeszów.
O skomentowanie całej tej sytuacji WP SportoweFakty poprosiły wiceprezesa Kozieła. - Trener Skrok jest nadal na zwolnieniu lekarskim - L4 do czwartego lutego. Na chwilę obecną trener nie przyniesie nam zaświadczenia, że jest zdolny do pracy, bo żaden lekarz czegoś takiego nie wystawi tydzień po operacji. Czy w tej sytuacji ktoś zaryzykuje posadzenie na ławce nie w pełni zdrowego człowieka? Przecież to dla nas kryminał - powiedział.
- Dodatkowo trener na wypisie ze szpitala ma zalecenie, że musi przejść trzymiesięczną rekonwalescencję. Trener Skrok jest ambitnym człowiekiem i bardzo chce, ale nas ograniczają przepisy i tu chyba nawet najwięksi oponenci przyznają nam rację. Jeśli on ma zapisaną trzymiesięczną przerwę, to my nie zostaniemy tylko z młodym drugim trenerem, lecz musimy coś robić w tej kwestii. Jesteśmy bardzo blisko rozmów z nowym trenerem, bo ktoś musi zastąpić szkoleniowca Skroka, skoro ma trzy miesiące rekonwalescencji zapisane w szpitalnym zaświadczeniu. Tego zaświadczenia nie wypisał mu sołtys, tylko szpital - kontynuował.
- Nie wiem dokładnie, co trener Skrok powiedział w klubie, bo nie byłem przy tej rozmowie. Jest sto tysięcy wersji w tej sprawie, ale nie są to wersje, które wyszły od trenera, ale od mediów. Wiem jedno, że jako klub musimy się odnieść do tego, że jeśli nie mamy trenera, to musimy go szukać. To chyba proste - zakomunikował członek zarządu Developresu SkyRes.
[nextpage]W mediach pojawiło się wiele różnych informacji w sprawie Jacka Skroka i rzeszowski klub może na tej sprawie ucierpieć wizerunkowo. - Doskonale zdaję sobie sprawę, że wszystko poszło nie w tę stronę. Jak znamy życie, idzie pewna fala na emocjach i my nic z tym nie zrobimy, trudno ją zatrzymać. Nie będziemy się wdawać w polemiki prasowe. Trochę znam trenera Skroka, jestem przekonany że on jest świadomy tego, że na obecną chwilę nie podoła obowiązkom. To dobry człowiek i wspaniały ojciec. Przecież nie z jego winy ta operacja odbyła się teraz. Gdyby to się stało po zakończeniu sezonu, to pewnie większość krytykujących nas osób, nie wiedziałaby dalej kto to jest Jacek Skrok. Stało się to jednak w najważniejszym momencie bieżącego sezonu i to nie jest wina trenera, ani nasza. Najwidoczniej los tak chciał. Wielu osobom puściły nerwy i staramy się to rozumieć. Chyba w jakiś sposób wszystko odbyło się nerwowo, przynajmniej ja mam takie wrażenie - obwieścił.
- Większość ludzi nie zna sytuacji i jak może się do tego odnosić? To są takie emocjonalne sprawy, a nie są związane z faktami. Klub jak klub, każdy ma swoje problemy. W nieszczęśliwym czasie trener poddał się operacji, bo ja nie neguję tego broń Boże - to szlachetna rzecz, gdyż oddał swojemu dziecku nerkę i nie ma nawet o czym mówić. Ale my nie zostaniemy w tej chwili bez trenera. Ja nie wiem co się może wydarzyć. Mamy w tej chwili bardzo trudny moment i mecze, które są do wygrania - stwierdził Kozieł.
ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Najważniejsze będą mistrzostwa Europy
Proces przygotowania do przeszczepu nerki dla syna Jacka Skroka trwał około półtora roku. - Trener przygotowywał się do zabiegu od bardzo dawna. I wypadło w takim momencie. Bo gdyby wypadło to podczas wakacji to nie byłoby żadnego tematu, ponieważ wróciłby po czterech tygodniach czy po półtora miesiąca. Przypuszczam, że obecnie trener nie może siedzieć na ławce, bo jak się zerwie w jakimś nerwowym ruchu, to może się coś stać. Wizyty lekarskie, wyjazdy na kontrole. Czy pan sobie wyobraża, że trenerowi wycięli nerkę i on już siada na ławkę z niezabliźnioną raną? Co chwila trener będzie gdzieś wzywany, może go coś boleć, a my musimy patrzeć przez pryzmat klubu - powiedział wiceprezes Developresu.
- Dwa dni przed operacją dowiedzieliśmy się, że trener idzie do szpitala. Zostaliśmy poinformowani na ostatnią chwilę. Ja się dowiedziałem w zasadzie dzień przed zabiegiem. Zostaliśmy bez wątpienia zaskoczeni, to też nie jest wina trenera, bo słyszałem że tak się to odbywa. Przepisy są jednak bezwzględne i nikt o zdrowych zmysłach nie pozwoli pracować osobie, która ma w wypisie ze szpitala zaleconą trzymiesięczną rekonwalescencję. Przecież wiadomo, że po takim zabiegu dojdą wizyty, kontrole itd., a sezon musi toczyć się dalej. Przy okazji chciałbym w imieniu zarządu podziękować trenerowi za pracę wykonaną dla klubu. Chciałbym podziękować trenerowi również od siebie, nie będę mówił za co, bo trener wie - powiedział na zakończenie.
Szkoleniowiec Jacek Skrok został pierwszym trenerem Developresu w grudniu 2015 roku. W obecnym sezonie rzeszowianki pod jego wodzą radziły sobie dobrze, a obecnie z bilansem 10 zwycięstw i 7 porażek zajmują piąte miejsce w Orlen Lidze.
Portal WP SportoweFakty kilkukrotnie próbował się także skontaktować z trenerem Skrokiem, ale bezskutecznie (szkoleniowiec miał wyłączony telefon).