Lotos Trefl bez szans w meczu z ZAKSĄ. "Różnica w poziomie technicznym jest zbyt duża"
Lotos Trefl Gdańsk przegrał na wyjeździe z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle 0:3 w meczu 18. kolejki PlusLigi. Trener zespołu z Pomorza, Andrea Anastasi, nie miał jednak do swoich podopiecznych pretensji za wysoką porażkę.
Przebieg pierwszego seta w Hali Azoty absolutnie nie zapowiadał tego, co wydarzyło się dwóch kolejnych. W inauguracyjnej partii gdańszczanie podjęli rękawicę i mocno postawili się kędzierzynianom, prezentując dobrą grę w zagrywce oraz regularnie punktując przez środek. ZAKSA dopiero po zaciętej końcówce wygrała ją 25:22.
Następne dwie odsłony były już jednak pozbawione emocji. Aktualni mistrzowie Polski narzucili tak mocno tempo w polu serwisowym, że gracze z Gdańska mieli problemy z wyprowadzeniem składnej akcji. Ogromną przewagę podopiecznych Ferdinando De Giorgiego najdobitniej oddały wyniki drugiego i trzeciego seta - odpowiednio 25:15 i 25:16.- Zmagamy się z wieloma problemami. Przeciwko ZAKSIE wystąpiliśmy praktycznie bez trzech zawodników. Nie było z nami Szymona Jakubiszaka, Szymon Romać skręcił kostkę, a Mateusz Mika od pięciu tygodni nie gra, ani nie trenuje. Szczerze mówiąc, na dziś różnica między nami a ZAKSĄ jest zbyt duża, przede wszystkim w poziomie technicznym. Lubię pracować z drużynami walczącymi, ale nie za każdym razem możemy mówić o nieodpowiednim podejściu do meczu. W Kędzierzynie-Koźlu nie mieliśmy po prostu nic do powiedzenia - skomentował Anastasi.
Włoski szkoleniowiec dał jednak Mice możliwość poczucia gry w trzeciej partii. W jej połowie desygnował go na boisko w miejsce słabo radzącego sobie Miłosza Hebdy. - Wpuściłem Mateusza, ponieważ chciałem dać mu szansę ponownego poczucia atmosfery meczowej. Myślę już o następnym spotkaniu, które rozegramy w kolejny poniedziałek (6 lutego - przyp. red.) z Espadonem Szczecin. Będziemy w nim bardzo mocno go potrzebować. Jest zawodnikiem, który potrafi zrobić różnicę. Musimy bowiem pamiętać, że nie mamy na ławce takich zawodników jak na przykład Buszek, który jest mistrzem świata - dodał 56-letni Włoch.
ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Najważniejsze będą mistrzostwa EuropyW trakcie długiej nieobecności Miki, rolę lidera Lotosu Trefla często brał na swoje barki atakujący Damian Schulz. To właśnie on dwukrotnie dał się mocno we znaki Asseco Resovii Rzeszów. Zarówno w Pucharze Polski, jak i w PlusLidze, ekipa z Pomorza pokonała wicemistrzów kraju 3:2, a jej bombardier zdobył kolejno 26 i 27 "oczek".
Podczas starcia z ZAKSĄ był natomiast dość mocno chowany w ataku. W dwóch pierwszych odsłonach, otrzymał od Michała Masnego tylko 6 wystaw, z których 3 zamienił na punkt. Dopiero w samym trzecim secie atakował aż 17 razy, kończąc zawody z 43-procentową skutecznością (10/23).
- Z Michałem za każdym razem uważnie oglądamy poprzednie spotkanie, a następnie ustalamy strategię na kolejne. Przeciwko ZAKSIE postanowiliśmy częściej grać przez środek bądź lewe skrzydło. Ale w trakcie pojedynku uznaliśmy, że powinniśmy w większym stopniu zacząć wykorzystywać Damiana, bo potrzebowaliśmy jego dobrych zagrań. Miałem jednak wrażenie, że tym razem był on nieco poza grą - podsumował Anastasi.