Michał Gogol: Czasem to sprawia przyjemność, a czasem ból. Jak w życiu

Michał Gogol stosunkowo niedawno przejął stery w Espadonie Szczecin, ale pod jego wodzą zespół ukazuje zupełnie inne oblicze. Nie zmienia tego ostatnia porażka z ONICO AZS Politechniką Warszawską (0:3).

Dominika Pawlik
Dominika Pawlik
WP SportoweFakty / Asia Błasiak
WP SportoweFakty: Po ostatnich wynikach Espadonu Szczecin można było się spodziewać, że starcie na Torwarze z ONICO AZS Politechniką Warszawską będzie bardziej wyrównane.

Michał Gogol: Rzeczywiście liczyliśmy na dużo więcej. Żeby liczyć na dużo więcej trzeba grać dobrą siatkówkę i musi być to poparte jak najlepsza grą. Byliśmy zupełnie inną drużyną niż w poprzednich meczach. Trochę źle mentalnie wyszliśmy na ten mecz, a potem, mówiąc krótko, przegraliśmy go na siatce. Stosunek bloków do drużyny z Warszawy i skuteczność w ataku miała niebagatelne znaczenie. Odezwało się troszeczkę starych demonów. Przy takim przyjęciu i tak niskim poziomie ryzyka przeciwnika, powinniśmy atakować z dużo większa skutecznością i na pewno mamy dużo przemyśleń. Wracając do poprzednich meczów, chyba po prostu daliśmy się uśpić temu przekonaniu, że gramy teraz świetną siatkówkę i tak będzie teraz cały czas. Ten mecz nam kompletnie nie wyszedł.

Gdyby wyciągnąć pozytywy z tego spotkania, to po raz kolejny dobrze zaprezentował się Bartłomiej Kluth (20 punktów, 54-proc. skuteczność w ataku).

- Przegraliśmy ten mecz jako drużyna, nie będziemy tutaj niczego roztrząsać ani nikogo rozliczać indywidualnie. Obejrzymy sobie nagranie i będziemy analizować. Na pewno kilku zawodników, nie tylko Bartek, zagrało na przyzwoitym poziomie, ale mamy cały czas co poprawiać i nad czym pracować. Musimy to robić, bo coraz drastyczniej brakuje nam punktów i trzeba gonić tych, którzy są przed nami.

PlusLiga nieco zwolniła, po odpadnięciu w ćwierćfinale Pucharu Polski mieliście więcej czasu na treningi. Na czym się skupialiście?

- Pracowaliśmy trochę nad przyjęciem, trochę nad blokiem. Uciekła nam podczas starcia na Torwarze obrona. To ten element, po którym wyprowadzaliśmy dużo kontrataków w ostatnim czasie, w meczach ze Skrą, z Resovią czy Cuprum. Tego rzeczywiście zabrakło. Ciągle musimy pracować nad blokiem i obroną, to są elementy, które nadal szwankują. Stosunkowo mało blokujemy, musimy usystematyzować podwójny blok.

Po takiej porażce trudniej jest się podnieść psychicznie czy jednak stricte siatkarsko?

- Po pierwsze musimy chwilę odpocząć mentalnie, bo to był nasz szósty czy siódmy mecz wyjazdowy i spędzamy ze sobą bardzo dużo czasu w podróżach czy hotelach. Następne spotkanie mamy dopiero za ponad tydzień od poprzedniego. Mamy trochę czasu, żeby spędzić go z rodziną i przewietrzyć nasze relacje w drużynie, które i tak są dobre. Spędzamy ze sobą bardzo dużo czasu i musimy troch ochłonąć i wrócić do treningów. W żadnym razie nie poddajemy się i na następny mecz wyjdziemy w 100 proc. zmotywowani.

ZOBACZ WIDEO De Giorgi o decyzji PZPS: Poczułem radość i dumę

Ile w takiej sytuacji wolnego otrzymali zawodnicy?

- Można powiedzieć, że półtora dnia, bo w poniedziałek wieczorem spotkaliśmy się na siłowni. Będzie jeszcze mały przerywnik, więc myślę, że wrócimy do dobrego rytmu.

Już kilka dobrych tygodni prowadzi pan zespół jako pierwszy trener. Udało się znaleźć w tym równowagę?

- Ciężko powiedzieć. Staram się prowadzić drużynę na tyle, na ile umiem i na ile pozwala mi moje skromne i niewielkie doświadczenie. Zdaję sobie sprawę z tego, że czasem popełniam błędy, że czasem mogę czegoś nie widzieć. Słucham podpowiedzi z boku, również samych zawodników. Szanuję wszystkie głosy. Natomiast nie czuję żadnej tremy, skrepowania czy lęku. Czuję się dobrze w tym, co robię. Są dni, kiedy sprawia mi to przyjemność, a są dni, kiedy boli. To jest tak, jak w życiu.

Nie brakuje panu podczas meczu pracy za komputerem?

- Nie, nie tęsknię za tym. Bardzo lubię kontrolować pewne rzeczy. Może inaczej: z boku nie miało się wpływu na pewne sytuacje. Tutaj ma się wpływ praktycznie na wszystko, przede wszystkim na decyzje, które zapadają w drużynie. Nie wiem co przyniesie przyszłość, ale póki co staram się to robić najlepiej jak umiem.

Rozmawiała Dominika Pawlik 

Czy wybór Michala Gogola na pierwszego trenera Espadonu jest trafioną decyzją?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×