W Warszawie kibice najbardziej kochają PGE Skrę Bełchatów i za każdym razem, kiedy przyjeżdża ona na gościnne występy, wykupują bilety na pniu i biją rekord frekwencji sezonu w stolicy. Nie inaczej było w sobotę. Już tydzień przed meczem włodarze stołecznego klubu podjęli decyzję o dostawieniu dodatkowych trybun z powodu ogromnego zainteresowania, ostatecznie sprzedano prawie sześć tysięcy biletów i atmosfera na Torwarze była fantastyczna.
Do tej atmosfery od początku świetnie dostosowali się zawodnicy gospodarzy, którzy od pierwszego gwizdka zagrali bez kompleksów i na dużym luzie. Nie dawali odskoczyć potężnemu rywalowi, a momentami sami wychodzili na prowadzenie (9:8). Podejmowali spore ryzyko w polu serwisowym, co przynosiło im rezultaty. Z kolei goście - grający w nieco eksperymentalnym składzie - nie mogli do końca złapać swojego rytmu gry. Trener Philippe Blain testował kolejnych przyjmujących (Bednorza zmienił Winiarski), ale żaden sobie nie radził.
Wszyscy podopieczni trenera Jakuba Bednaruka grali bardzo dobrze, ale bohaterem tego seta został Michał Filip. Najpierw w połowie popisał się świetną serią zagrywek, co pozwoliło jego kolegom odskoczyć na cztery punkty, a w końcówce najpierw skutecznie zaatakował dając piłkę setową, a potem posłał asa.
Na kolejną odsłonę spotkania Blain zdecydował się wystawić w szóstce Artura Szalpuka i to była słuszna decyzja, gra jego zespołu od razu się poprawiła. Przyjęcie nadal pozostawiało wiele do życzenia, ale i młody przyjmujący i Bartosz Kurek potrafili kończyć ataki nawet na potrójnym bloku. Goście szybko zbudowali małą przewagę i ją utrzymywali. W końcówce ich postraszył Michał Filip swoim serwisem, a środkowi skutecznym blokiem, ale ostatecznie to bełchatowianie byli górą.
ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Młodych trzeba uczyć, jak się pracuje w pierwszej reprezentacji
Trzecia odsłona tego stojącego na zaskakująco wysokim poziomie spotkania rozpoczęła się od wyrównanej gry. Doskonale rozdzielał piłki Jan Firlej, a w obronie szalał Łukasz Łapszyński i siatkarze PGE Skry musieli naprawdę walczyć o każdy punkt. Dużo było przedłużonych akcji i walki na siatce. W końcówce gospodarze wyszli na prowadzenie dzięki świetnym zagrywkom Firleja i dobrej grze blokiem i - choć goście odpowiedzieli tym samym - udało im się wygrać kolejnego seta.
Ten wynik spowodował, że szkoleniowiec PGE Skry po raz kolejny zmienił swój skład z początkiem czwartego seta. Za Nicolasa Uriarte wszedł Marcin Janusz, a Szalpuka z powrotem zmienił Winiarski. Niewiele to z początku pomogło, bowiem rozpędzona Politechnika otworzyła tę partię 3:0, tradycyjnie punktując przy serwisie Firleja. Ale szybko goście wyrównali i po raz kolejny kibice dostali dawkę świetnej siatkówki i boiskowej walki. Inżynierowie grali z ogromnym poświęceniem w obronie i skutecznie w kontrach, co przynosiło im punkty (9:6). Trener Blain cały czas szukał optymalnego składu i przed połową seta wprowadził na boisko jeszcze inną parę: Uriarte z Wlazłym oraz zmienił libero. Nie poprawiło to gry gości (14:9).
W drugiej połowie seta gra bełchatowian zaczęła się rozsypywać, zupełnie nie wyglądali jak zespół z ligowej czołówki. W przeciwieństwie do gospodarzy, którzy grali na fali i wychodziło im prawie wszystko (20:13). Nie mieli problemów z doprowadzeniem do zwycięstwa za trzy punkty, zwłaszcza że przyjezdni jeszcze pomagali im własnymi błędami.
[event_poll=71224]
ONICO AZS Politechnika Warszawska - PGE Skra Bełchatów 3:1 (25:22, 22:25, 25:23, 25:18)
ONICO AZS: Kowalczyk (10), Firlej, Łapszyński (13), Filip (21), Samica (11), Wrona (13), Olenderek (libero) oraz Mikołajczak, Smoliński, Kwolek.
PGE Skra: Lisinac (16), Kurek (16), Kłos (7), Uriarte (3), Bednorz (1), Penczew (13), Milczarek (libero) oraz Winiarski (3), Wlazły (3), Janusz, Szalpuk (3), Gladyr (2), Piechocki (libero).
MVP: Maciej Olenderek (AZS Politechnika).