Puchar Polski: na zachodzie bez zmian. Chemik Police znów najlepszy

WP SportoweFakty / Kacper Kolenda
WP SportoweFakty / Kacper Kolenda

Wielki finał zielonogórskiego Pucharu Polski siatkarek zakończył się dość rozczarowująco dla tych, którzy czekali na wielkie widowisko. Mistrz kraju wygrał 3:0 z Grot Budowlanymi Łódź i drugi raz z rzędu triumfował w tym turnieju.

Już przed startem niedzielnego widowiska wiadomo było, że spotkanie będzie... głośne. W końcu na trybunach pojawiły się dwa niezwykle wyraziste kluby kibica w Orlen Lidze, do tego neutralnych fanów było w hali CRS-u zdecydowanie więcej niż w sobotę. Główne warianty wydarzeń na parkiecie były dwa: albo któryś z zespołów nie wytrzyma trudów finału, zmęczony pięcioma nerwowymi setami w półfinale, albo Zielona Góra będzie świadkiem doskonałej sportowej walki.

Zaczęło się od dwóch mocnych akcentów w postaci bloków Martyny Grajber i Gabrieli Polańskiej, chwilę później obie ekipy wzajemnie przećwiczyły się w asekuracji i dopiero Malwina Smarzek skończyła te siatkarskie szachy (3:2). Łodziankom brakowało mocnej ręki w ataku, a nie mogły one liczyć na częste pomyłki mistrzyń kraju, zwłaszcza gdy Stefana Veljković miała trzy metry czystej siatki do dyspozycji. Dopiero Heike Beier z Kają Grobelną sprawiły, że siła ognia po obu stronach parkietu była podobna. Przewaga była wciąż po stronie precyzyjnego do bólu Chemika (14:11), a różnicę robiła była legionowianka, dostająca możliwie najlepsze rozegrania. Ale wszystko zmieniło się po serii Grobelnej w polu serwisowym, dzięki której Budowlane prowadziły 22:20! W arcytrudnej chwili Chemiczki wytrzymały napięcie i wypunktowały przeciwnika przy użyciu Zaroślińskiej i Smarzek.

Obrońca tytułu nie poprzestał na jednej świetnej serii. Błażej Krzyształowicz w drugim secie musiał prosić o czas już przy stanie 5:2 dla rywala po dwóch blokach Chemika z rzędu. Siatkarki Jakuba Głuszaka zepchnęły Budowlane do narożnika i wyłączyły z gry Polańską (głównie za sprawą Stefany Veljković), co odbijało się na wyniku. Mistrzynie kraju grały swój koncert, a obrazkiem najlepiej podsumowującym tę część meczu była Sylwia Pycia klęcząca na parkiecie po przypadkowym ciosie piłką (16:4). Drużyna duetu Krzyształowiczów zdołała odbudować się i od czasu do czasu zaskakiwała policzanki zagraniami środkowych. Ale było już za późno na odwracanie wyniku, Zaroślińska i koleżanki mimo mniejszych i większych pomyłek spokojnie dograły partię do końca.

Łódzkim siatkarkom nie jest obce odmienianie losów spotkania po dziesięciominutowej przerwie, natomiast początek trzeciej odsłony spotkania (4:1) nie wskazywał na to, żeby Chemik wyciągnął do klubu z włókienniczego miasta pomocną dłoń. Chwilę potem swój dorobek punktowy powiększyła Grobelna, z tym że Veljković i Smarzek robiły to samo efektowniej i częściej. Szkoleniowiec łodzianek starał się sprawić, by jego drużyna odzyskała chęć do gry z pierwszego seta, ale absolutnie nic nie działało, a Zaroślińska posyłała kolejne asy serwisowe (13:6). Impuls do walki chciała posłać Julia Twardowska, ale jej zagrywki to było za mało, by mistrz Polski nagle zwolnił i pozwolił przeciwnikowi na chwilę oddechu. Wynik 3:0 był nieunikniony, zostawała tylko kwestia rozmiaru przewagi nad łodziankami. Stanęło na ośmiu oczkach, a po atomowym uderzeniu Smarzek z drugiej linii stało się jasne, do kogo wędruje Puchar Polski.

Chemik Police - Grot Budowlani Łódź 3:0 (25:23, 25:16, 25:16)

Chemik: Werblińska, Bednarek-Kasza, Smarzek, Veljković, Wołosz, Zaroślińska, Krzos (libero)

Grot Budowlani: Vincourova, Grobelna, Pycia, Polańska, Grajber, Beier, Maj-Erwardt (libero) oraz Strózik, Twardowska, Tobiasz
[event_poll=74225]

ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Najważniejsze będą mistrzostwa Europy

Źródło artykułu: