Pierwszy udany tie-break Impela Wrocław pozwoli zapomnieć o Zielonej Górze?

WP SportoweFakty / Rafał Soboń / Na zdjęciu: siatkarki Impela Wrocław
WP SportoweFakty / Rafał Soboń / Na zdjęciu: siatkarki Impela Wrocław

Wyjazdowe zwycięstwo 3:2 nad Tauronem MKS Dąbrowa Górnicza jest dla zespołu trenera Marka Solarewicza szczególnie ważne, zwłaszcza po nieudanej kampanii w Pucharze Polski. Podkreślała to libero Agata Sawicka.

- To był strasznie dziwny mecz, ale najważniejsze jest to, że wygrywamy swój pierwszy tie-break w tym sezonie i przełamujemy swoje słabości. Z tego cieszymy się najbardziej. Widać było od samego początku, że nie będzie łatwo, bo nie czułyśmy się jakoś fantastycznie, ale tym cenniejsze było nasze przełamanie i zdobycie tych dwóch punktów - oceniła Agata Sawicka, MVP meczu Tauron MKS Dąbrowa Górnicza - Impel Wrocław (2:3) rozegranego w ostatniej kolejce Orlen Ligi.

Dwa ostatnie sety należały do wrocławianek, ale po pierwszej partii, wygranej przez Zagłębianki aż do 17, nie zanosiło się na zdobycz punktową dla drużyny Impela. - Same chyba nie za bardzo wiedziałyśmy, co się wtedy działo. Byłyśmy chyba zbyt senne i potrzebowałyśmy dobudzić się na parkiecie, żeby wrócić na właściwe tory. To był set na przetarcie, potem wyszłyśmy z opresji. Przecież wiemy, że potrafimy grać dobrze i to zaprezentować - podkreślała libero. W kolejnej odsłonie spotkania wrocławianki zrewanżowały się setem wygranym do 11.

23 punkty zdobyte blokiem, w tym 14 razy dzięki Agnieszce Kąkolewskiej i Monice Ptak. To pokazuje, jak zdecydowanie brązowe medalistki ostatnich mistrzostw Polski zatrzymały dąbrowianki na siatce i rozpracowały grę Kathleen Weiss oraz Yael Castiglione. - Widać, że w zespole z Dąbrowy są bardzo częste rotacje na tej pozycji i to trochę dziwne, że nie stawia się tam na jedną z nich. Ta czy siak byłyśmy przygotowane na grę obu rozgrywających, zwłaszcza nasze środkowe. Tym większa brawa dla zespołu, że taktycznie wszystko poszło zgodnie z planem - oceniła uśmiechnięta Sawicka.

Czy spotkanie w Dąbrowie Górniczej pozwoli klubowi z Wrocławia wymazać z pamięci to, co wydarzyło się w półfinale ostatniego Pucharu Polski? - Ten mecz w Zielonej Górze dał nam bardzo dużo do myślenia, w końcu tak naprawdę mogłyśmy go dwa razy wygrać. W życiu nie da się być czegoś pewnym w stu procentach... Trzeba o tym spotkaniu zapomnieć i iść dalej, chociaż takie mecze zostają na jakiś czas w głowie i nie są to miłe wspomnienia -  przyznała 32-latka, dla której przywołanie porażki 2:3 z Grot Budowlanymi Łódź było wyraźnie nieprzyjemne.

Impelowi, który obecnie zajmuje drugie miejsce w tabeli i traci niewiele do Chemika Police, wyraźnie pomaga odciążenie od występów w Europie. Natomiast Tauron MKS, który przyjął zaproszenie do występów w Lidze Mistrzyń, przez problemy kadrowe i natłok gier nieraz stracił punkty, które mogą zaważyć na tym, czy dąbrowianki zagrają w ligowym półfinale. - Mecze w europejskich pucharach wiążą się z tym, że dziewczyny w nich grające są po prostu zmęczone, a do takiego grania jest potrzebna szeroka ławka i gotowe do występów, zdrowe zawodniczki. My nie mamy takiego obciążenia, ale proszę mi wierzyć, że jesteśmy bardzo zmęczone, a za nami ponad połowa sezonu. Wierzę, że wytrwamy z takim nastawieniem i taką walką do samego końca - oznajmiła doświadczona libero.
[event_poll=72586]

ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Młodych trzeba uczyć, jak się pracuje w pierwszej reprezentacji

Komentarze (0)