Pierwsze dwa sety Tauron MKS Dąbrowa Górnicza wygrał dość wyraźnie (kolejno do 22 i 16 punktów). W trzeciej partii górą był jednak Atom Trefl Sopot (25:26). - W tej odsłonie grałyśmy agresywniej, co było skutkiem rozmowy podczas długiej przerwy po drugim secie. Wpłynął na nas wtedy nie tylko trener, ale też same powiedziałyśmy sobie, że to nie może wyglądać tak, jak dotychczas, i musimy stawiać większy opór - wyjaśnia Natalia Gajewska.
- Zaprocentowały u nas fajne zmiany, świetnie zaprezentowała się zwłaszcza Alicja Wójcik. Naprawdę wszystko funkcjonowało dobrze i żałuję, że nie udało nam się utrzymać takiej dyspozycji do końca spotkania - mówi rozgrywająca sopocianek.
Szkoda, że nie dałyśmy zdobyć żadnych punktów do tabeli, bo każdy z nich byłby dla nas bardzo cenny. Mogło być jeszcze więcej walki - dodaje Gajewska. Ma jednak świadomość, że w tym pojedynku to przyjezdne były zdecydowanymi faworytkami.
- Dziewczyny z Dąbrowy narzuciły nam swój styl grania, ale to jest doświadczony zespół. Spodziewałyśmy się tego - przyznaje, doceniając klasę podopiecznych trenera Juana Manuela Serramalery.
ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Najważniejsze będą mistrzostwa Europy