18. marca 2009 r., środa. Sisley Treviso pokonuje w trzech setach ekipę Bre Banca Lannutti Cuneo, zapewniając sobie tym samym, mimo nie najlepszej postawy w ciągu całego sezonu, awans do fazy play off. Cztery dni później zaledwie trzech partii potrzebują siatkarze Tonno Callipo Vibo Valentii, by w spotkaniu z Acquą Paradiso Gabeca Montichiari zainkasować komplet punktów. W tym momencie staje się jasne, że Sisley do dalszej walki przystąpi z ósmego miejsca i zmierzy się ze zwycięzcą rundy zasadniczej. W tym samym czasie o ten tytuł korespondencyjny pojedynek toczą Lube Banca Marche Macerata (podejmująca na własnym terenie Piacenzę) oraz Itas Diatec Trentino (grający na wyjeździe przeciwko Stamplastowi Martina Franca).
Lube przystąpiła do swojego spotkania osłabiona brakiem kontuzjowanego Igora Omrcena. Rozegrała dwa znakomite sety, nie najgorzej zaprezentowała się również w trzecim, jednak w kolejnych dwóch było tylko gorzej. - Coś nagle zgasło i nie zdołaliśmy już odnaleźć rytmu gry - tłumaczy Mirko Corsano - Pierwsze trzy partie były wyrównane, potem przyszedł blackout.
Podopieczni Ferdinando De Giorgiego przegrali ostatecznie 2:3, tracąc statut drużyny niepokonanej we własnej hali. Zdaniem niektórych, paradoksalnie mogli jednak na tej porażce skorzystać, unikając w pierwszej rundzie fazy play-off starcia ze słynnym Sisleyem Treviso. Wystarczyłoby tylko, by Itas Diatec Trentino zwyciężył z nieliczącym się w dalszej walce Stamplastem Martina Franca. - Nie wierzę, że chłopcy myśleli o tym, by nie wpaść na Sisley, ani że ta możliwość wpłynęła na ich postawę - zapewniał po meczu szkoleniowiec Lube. Dlaczego zatem jego podopieczni rozegrali w niedzielę, zdaniem wielu, najgorszy pojedynek przed własną publicznością w tym sezonie? Środkowy zespołu z Maceraty, Martin Lebl powody widzi dwa: specyficzny trening w ostatnim tygodniu (prowadzony już pod kątem Final Four Ligi Mistrzów) oraz wspomniana wcześniej nieobecność Omrcena.
Tymczasem wciąż aktualni mistrzowie Włoch, siatkarze z Trydentu, po trzech setach w starciu ze Stamplastem prowadzili 2:1. Począwszy od czwartej partii trener Radostin Stojczew zaczął dokonywać sporych roszad w składzie, dając okazję do gry niemalże wszystkim zawodnikom z ławki. Jak czytamy w lokalnym dzienniku "Adige" trójka Vissotto - Grbić - Bari doznała podczas meczu drobnych urazów, w związku z czym musiała opuścić parkiet. Ostatecznie ekipa Itasu kończyła spotkanie w dość nietypowym składzie i wywiozła z terenu rywala zaledwie jeden punkt (zachowując tym samym drugie miejsce w tabeli po rundzie zasadniczej).
Postawa Maceraty i Trentino stała się tematem wielu spekulacji i podejrzeń. "Uniknąć Treviso" - to jedna z najczęściej powtarzających się fraz w tekstach dotyczących niedzielnych spotkań. Wspomniany wcześniej dziennik "Adige" określa nawet to zadanie "prawdziwym celem". Uniknąć Treviso. W ten sam sposób musiały pomyśleć drużyny Lube, Itasu i Cuneo - wszystkie trzy pokonane w ostatniej kolejce spotkań. Być może bardziej niż o zwycięstwie myślały o niezajęciu pierwszego miejsca w tabeli, które w tym sezonie niesie ze sobą zarówno pozytywy, jak i negatywy. Zaletą z pewnością jest możliwość rozegrania ewentualnego piątego meczu finału we własnej hali, wadą - niebezpieczne zestawienie w pierwszej rundzie play-off, z Sisleyem Treviso - czytamy na jego łamach.
Również na forach internetowych obu drużyn nietrudno odnaleźć dyskusje na temat rzekomej chęci uniknięcia Treviso.
- Gratulacje dla najlepszej drużyny rundy zasadniczej, która jednak boi się grać przeciwko Treviso. Mamy nadzieję, że do czwartku ten strach minie - pisze jeden z sympatyków Lube. - Jak możemy przystąpić do meczów z Sisleyem, który wie, że się go boimy i to bardzo!? A czy my nie jesteśmy Lube? To inni powinni się bać nas i starać się nas unikać! - zauważa inny. Wiele osób czuje się najzwyczajniej rozczarowane postawą swojej ulubionej drużyny.
Na forum ekipy mistrza Włoch kibice podkreślają raczej powtarzający się charakter domniemanego wybierania przeciwnika. Zwracają uwagę na fakt, że motyw nietypowych wyników w ostatnich kolejkach spotkań nie jest niczym nowym. Zdaniem jednego z nich problem mógłby zostać rozwiązany ma przykład poprzez losowanie par play-off z górnej i dolnej części tabeli.
Ktoś inny zauważa, że każdy klub dokonuje własnych kalkulacji i planuje mecze według własnych potrzeb. Ponadto w tym przypadku na obu ekipach ciąży spora odpowiedzialność związana z finałami Ligi Mistrzów, więc oczywistą rzeczą jest, że obie próbowały rozegrać spotkania na własną korzyść. - Biorąc pod uwagę, że nie zaszkodziły żadnemu innemu zespołowi, że końcowy rezultat żadnej innej ekipy nie został "ustawiony", nie widzę w tym nic złego. - ocenia.
Na szczęście w obu obozach na podobne spekulacje i podejrzenia czasu będzie niewiele. Już w najbliższy czwartek zespoły rozpoczną bowiem rywalizację w pierwszej rundzie play-off. Lube Banca Marche Macerata na własnym parkiecie podejmie (niechciany?) Sisley Treviso, zaś Itas Diatec Trentino, również we własnej hali, zmierzy się z Tonno Callipo Vibo Valentią. Trzy dni później w tych parach rozegrane zostaną rewanże i tak naprawdę dopiero wtedy będzie można stwierdzić, dla kogo takie a nie inne zestawienie okazało się dogodne.
* wykorzystane w tekście cytaty pochodzą z: "Il Resto del Carlino", "La Gazzetta dello Sport", "Adige" (wydania z 23.03.2009) oraz z forum internetowych zespołów Lube Banca Marche Macerata i Itas Diatec Trentino. Tłumaczenie: M.P.