Ile czeka się na cuda? Odpowiada Magdalena Śliwa

WP SportoweFakty / Magdalena Śliwa
WP SportoweFakty / Magdalena Śliwa

Trenerski debiut byłej reprezentantki Polski w roli pierwszej trenerki Taurona MKS-u Dąbrowa Górnicza wypadł okazale. Zagłębianki pokonały Saint Raphael Volley 3:0 w spotkaniu Ligi Mistrzyń.

- Przyznam, że było nieco nerwów. Nie do końca wiedzieliśmy, w jakim ustawieniu będzie grał zespół z Francji i w jakim składzie właściwie przyjedzie. Do tego jeszcze okazało się, że Saint Raphael wyszło w jeszcze innym ustawieniu, niż założyliśmy. Środkowa na lewym skrzydle... to się rzadko zdarza, zwłaszcza, że we wcześniejszym meczu grała na prawym. Dobrze, że dziewczyny szybko się dostosowały do tego stylu gry, na początku musieliśmy złapać swój rytm, ale potem już poszło. Mecz był pod kontrolą i wszystkie dziewczyny zagrały na swoim poziomie - oceniła przebieg środowego spotkania Magdalena Śliwa.

Zmiany w składzie MKS-u dowodzonego przez trenerską debiutantkę były niewielkie, ale znaczące. Na parkiet wróciła kapitan MKS-u Eleonora Dziękiewicz, która odpłaciła się za zaufanie kilkoma ważnymi punktami, do tego Śliwa postawiła wyraźnie na Kathleen Weiss jako pierwszą rozgrywającą. Widać było, że Zagłębianki znów się uśmiechają, cieszą się swoją obecnością na parkiecie i nawet wyraźne zmęczenie fizyczne nie przeszkodziło im w wyraźnym zwycięstwie nad Saint Raphael Volley.

- Założenie jest takie, że gra ma nas przede wszystkim cieszyć. I zrobię wszystko, żeby tak właśnie było, żeby w naszej postawie widać było radość. Na treningach jest ciężka praca, nikt się z tym nie kryje, ale jednocześnie jest świadomość, że pracuje się po to, by podczas samych spotkań było lekko i przyjemnie. Liczy się przyjemność z gry i mam nadzieję, że wraz z nią przyjdą wyniki. Grupa jest rewelacyjna i jestem bardzo zadowolona z tego, że mam możliwość pracować z takimi zawodniczkami i osobowościami - oceniła zadowolona trener ekipy z Dębowego Miasta.

Czy była siatkarka dąbrowskiego MKS-u była zaskoczona wyborem władz klubu? - Każda zmiana jest jakimś zaskoczeniem. W Dąbrowie, poza obecnym sezonem, zdarzył się tylko jeden taki przypadek, że trener opuścił zespół w trakcie rozgrywek. Być może nadszedł moment, by coś zmienić i z pewnością to dla nikogo nie była łatwa decyzja, zwłaszcza dla zarządu klubu, bo to wiąże się wciąż z pewną niespodzianką i oczekiwaniami, co teraz będzie. Osobiście mam nadzieję, że te wszystkie zmiany pomogą i uda nam się wygrać to, co jest jeszcze do wygrania - w słowach Śliwy była obecna nadzieja na lepsze jutro.

Głównym problemem dąbrowianek jest to, że przez punkty stracone przez nie w trakcie rundy zasadniczej nie wszystko od nich zależy. Wyprzedzający MKS o 5 punktów Developres SkyRes Rzeszów ma dużo łatwiejszy terminarz do końca tej fazy ekstraklasy i jest na prostej drodze do utrzymania czwartego miejsca w tabeli, a co za tym idzie, awansu do półfinału ligi. - Kiedyś kierownik naszej reprezentacji powiedział taką fajną rzecz: sprawy niemożliwe załatwiam od ręki, na cuda trzeba chwilę poczekać. Dlatego czekajmy na cud, bo wszystko jest możliwe. Matematycznie półfinał jest jeszcze możliwy, dlatego musimy po prostu zrobić swoje sto procent i czekać na to, jak zagra drużyna z Rzeszowa - 47-latka nie traciła wiary.

ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Młodych trzeba uczyć, jak się pracuje w pierwszej reprezentacji

Komentarze (0)